Wielki gest Kurków. Oto kogo przygarnęli po powodzi

Instagram / Na zdjęciu: Anna i Bartosz Kurkowie
Instagram / Na zdjęciu: Anna i Bartosz Kurkowie

Anna Kurek pochwaliła się w sieci radosną nowiną. Żona słynnego siatkarza Bartosza Kurka ogłosiła, że zostali "młodymi rodzicami". Stało się tak za sprawą dwóch małych kotków, które uratowała w trakcie powodzi.

W tym artykule dowiesz się o:

Wrzesień był koszmarny dla Bartosza i Anny Kurków. Siatkarskie małżeństwo ma dom w Nysie, który został mocno zniszczony w trakcie niedawnej powodzi. Udało im się w porę ewakuować, a potem woda zalała garaż oraz siłownię.

To w trakcie powodzi ich rodzina "się powiększyła". Anna najpierw usłyszała pisk, a potem znalazła dwa małe kotki. Była siatkarka zabrała je ze sobą i udała się z nimi do weterynarza. Już wiadomo, że zwierzaki zostały na stałe w domu Kurków.

"Przedstawiam Wam dwa Smrody, które wywróciły nasze życie do góry nogami: Mizu i Oki (imiona, mocno nawiązują do okoliczności, w jakich je znalazłam). Kitełki mają około 6 tygodni i czują się dobrze, ostatnio trochę chorowały, umierałam ze stresu o nie, ale na szczęście to już minęło i jest ok" - pisze Anna na Instagramie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

Kotki niedawno przyszły na świat, więc Kurkowie muszą je uczyć wszystkiego od podstaw. Okazuje się, że początki nie były łatwe.

"Właśnie nauczyły się załatwiać do kuwety i zaczęły jeść same. Co jest dla nas, młodych rodziców sukcesem, bo pierwsze tygodnie były masakrą, wstawanie co 3 godziny w nocy, żeby zagrzać mleko, nakarmić, wymasować brzuszki, wysikać je i wyczyścić wykończyło mnie psychicznie i fizycznie" - dodała.

Anna Kurek przyznała, że w domu zrobiło się bardzo wesoło. Kotki w dodatku zaczepiają psa, który wcześniej pojawił się w życiu małżonków.

Wpis wywołał mnóstwo pozytywnych reakcji. W ciągu zaledwie dwóch godzin internauci dali ponad 16 tys. polubień. "Ania! To, co dla nich zrobiłaś - to jest coś najwspanialszego na świecie" - napisała jedna z fanek.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty