W nocy z poniedziałku na wtorek blisko dwa tysiące mieszkańców Nysy pomagało w zabezpieczaniu wałów przeciwpowodziowych, by uchronić miasto przed zalaniem. Sytuacja wciąż jest bardzo trudna, jednak według najnowszych doniesień jest duża szansa na uratowanie terenu.
- Wszystko wskazuje na to, że Nysa jest uratowana. Dziękuję Wam. Zaangażowanie mieszkańców Nysy było decydujące. Wczorajszy łańcuch na koronie wału zrobił swoje - ogłosił burmistrz miasta Kordian Kolbiarz.
Wśród ludzi, którzy w nocy pomagali w zabezpieczeniu wałów byli przedstawiciele siatkarskiego klubu PSG Stal Nysa - prezes Robert Prygiel, trener pierwszej drużyny Daniel Pliński, dyrektor Krzysztof Kobienia i statystyk Kacper Goździkiewicz.
Każda para rąk na wagę złota… i Nysy!
— PSG Stal Nysa (@nysa_stal) September 16, 2024
______#NysaToMy #PlusLiga pic.twitter.com/pEFMdRaMdd
- Zostaliśmy w mieście, więc pojawiła się okazja, żeby pomóc. Nie dorabiałbym do tego żadnej ideologii, na pewno nie robiłbym ze mnie żadnego bohatera. To był normalny odruch pomocy - mówi WP SportoweFakty Daniel Pliński.
Były reprezentant Polski, wicemistrz świata i mistrz Europy ujawnia, że na znacznie większe uznanie zasłużył statystyk drużyny.
- My tylko przez kilka godzin pomachaliśmy łopatami, za to Kacper był i jest nadal mocno zaangażowany w pomoc ludziom. Pomagał choćby przy ewakuacji, a o nim nikt nie mówi. To jest prawdziwy bohater - nie ukrywa pochwał pod adresem swojego współpracownika.
Przypomnijmy, że ze względu na dramatyczną sytuację w mieście ostatni mecz PSG Stal Nysy w PlusLidze z Resovią Rzeszów został przełożony, podobnie jak zaplanowane na czwartek spotkanie z PGE Skrą Bełchatów.
Ale już w kolejną niedzielę, według terminarza rozgrywek, zespół czeka starcie z GKS-em Katowice.
Pliński ujawnia, że od środy siatkarze mają wrócić do treningów po trzydniowej przerwie.
- Rano wysłałem wiadomość do chłopaków, że od jutra wznawiamy treningi. Na pewno nie będzie łatwo, bo przez trzy dni nie trenowaliśmy. A mamy przecież z tyłu głowy, że walka o utrzymanie będzie ciężka, bo z PlusLigi spadają w tym sezonie aż trzy drużyny - tłumaczy.
Gdzie jego zawodnicy będą trenować? To jeszcze nie jest pewne, ponieważ w ostatnich dniach ich hala służyła mieszkańcom i służbom. Najważniejsze, że nie została dotknięta powodzią.
- To było oczywiste, by udostępnić halę w tak trudnej sytuacji dla miasta. Na razie nie podjęliśmy decyzji, będziemy je podejmować na bieżąco - podsumowuje olimpijczyk z Pekinu.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Ci których powódź nie dotknęła będą to robić w inny sposób