Paweł Rusek: Mecz dobry dla kibica pod względem emocji, ale już chyba wystarczy

Jastrzębski Węgiel musiał się sporo natrudzić, by pokonać u siebie ekipę AZS-u UWM Olsztyn. Gospodarze po dwóch przegranych partiach zapomnieli dotychczasowych problemach i doprowadzili do piątego seta w którym także potwierdzili swoją wyższość, zgarniając tym samym dwa oczka za zwycięstwo 3:2. Po meczu z wygranej zadowolony był libero jastrzębskiego zespołu, Paweł Rusek, który przyznał, że takie mecze dostarczają sporo emocji. Zaznaczył jednak, że woli by był to już ostatni taki pojedynek.

AZS UWM Olsztyn przed meczem z Jastrzębskim Węglem plasował się na ósmej pozycji w tabeli. Jednak już przed tygodniem olsztynianie tocząc równy bój z Resovią (przegrany 2:3 - przyp. red.) pokazali, że miejsce, które zajmują w tabeli nie odzwierciedla w zupełności tego, na co ich stać. Libero Jastrzębskiego Węgla, Paweł Rusek nie był zatem zaskoczony wysoko postawioną przez AZS poprzeczką. - Olsztyn nie jest wcale takim słabym zespołem, na co wskazuje ich pozycja w tabeli. My oglądaliśmy ich pojedynki i wypadali w nich całkiem nieźle - komplementował przeciwnika Rusek.

Główną bolączką jastrzębian podczas sobotniego meczu była zagrywka. Gospodarze zagrali w tym elemencie fatalnie. Aż 25 zepsutych zagrywek sprawia, że Jastrzębski Węgiel oddał rywalowi praktycznie całego seta! - Musieliśmy sporo ryzykować zagrywką, stąd tyle zepsutych piłek. W efekcie zagrywaliśmy lżej, co z kolei pozwalało rozgrywającemu Olsztyna wystawiać szybkie piłki - tłumaczył po spotkaniu libero jastrzębian.

Już drugi mecz z rzędu, a trzeci w sezonie z udziałem jastrzębian rozstrzygał się w tie-breaku. Mając w perspektywie rozgrywki Ligi Mistrzów długie i wyczerpujące starcia na pewno nie cieszą siatkarzy z Jastrzębia Zdroju. - Pięciosetowe pojedynki na pewno są bardzo męczące. Tym bardziej, że z gry jest wyłączonych już kilku zawodników. Powtórzyła się również sytuacja z meczu z Wieluniem, gdy gonimy wynik z 0:2 i wygrywamy w tie-breaku. Może takie mecze są dobre pod względem emocji, ale chyba już wystarczy - mówi.

Podopieczni Roberto Santilliego nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Już w środę Jastrzębski Węgiel rozegra drugie spotkanie tegorocznej edycji Champions League. Rywal jastrzębian, Copra Piacenza po porażce 0:3 w pierwszym meczu LM przeciwko VfB Friedrichshafen zajmuję ostatnie miejsce w tabeli. Włosi grają na swoim terenie i patrząc na ostatnią zniżkę formy JW. To właśnie siatkarze z Piacenzy będą faworytem środowego pojedynku. - Do meczu w Lidze Mistrzów mobilizujemy się jak do każdego innego spotkania, czyli na sto procent. Na pewno będziemy się starali powalczyć. We Włoszech już dwukrotnie potrafiliśmy wygrać z takim zespołem jak Sisley. Może teraz uda się wygrać i z Piacenzą? - zastanawia się Rusek.

Komentarze (0)