Porażka w cieniu dramatu. Pięć setów Polaków z Japończykami

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Mateusz Slodkowski / Contributor / Na zdjęciu: reprezentacja polski
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Contributor / Na zdjęciu: reprezentacja polski
zdjęcie autora artykułu

Polscy siatkarze przegrali z reprezentacją Japonii w przedostatnim meczu przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Podopieczni Nikoli Grbicia ulegli drużynie z Kraju Kwitnącej Wiśni 2:3 podczas turnieju towarzyskiego w Gdańsku.

Na tydzień przed pierwszym meczem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu polscy siatkarze testują formę podczas turnieju towarzyskiego w Gdańsku. Jest to ostatni sprawdzian Biało-Czerwonych przed wylotem do Francji.

W turnieju rozgrywanym w Ergo Arenie biorą udział Polacy, Japończycy oraz Amerykanie. Pierwotnie do rywalizacji miała przystąpić jeszcze Serbia, ale ze względu na awarię systemów informatycznych, a co za tym idzie paraliż lotniska podopieczni Igor Kolakovicia nie byli w stanie dotrzeć do Polski. Harmonogram zmagań siatkarzy prowadzonych przez Nikolę Grbicia się jednak nie zmienił. W sobotę podjęli oni reprezentację Japonii, czyli finalistę tegorocznej Ligi Narodów. Biało-Czerwoni bardzo dobrze weszli w mecz, jeśli chodzi o pole serwisowe. Tylko w pierwszej połowie premierowej partii tego pojedynku dwa asy posłał Wilfredo Leon i jednego Aleksander Śliwka. Nasi zawodnicy szybko zdobyli trzypunktową przewagę (11:8), jednak przeciwnicy równie prędko odpowiedzieli świetnym kontratakiem i doprowadzili do remisu.

Krótko dobrym wynikiem punktowym w pierwszym secie mogli się cieszyć reprezentanci Kraju Kwitnącej Wiśni. Polacy kontynuowali bowiem znakomitą grę na zagrywce, do tego skutecznie pracowali w bloku. Japończycy, jak to mają w zwyczaju, ani myśleli się poddać – od stanu 15:18 wyprowadzili cztery bardzo dobre akcje przy tylko jednej Polaków (19:19). Końcówka należała jednak do obecnych mistrzów Europy, którzy otworzyli mecz wynikiem 25:23. W drugim secie na parkiecie zameldował się Kamil Semeniuk, który zastąpił Wilfredo Leona. Takie było bowiem założenie trenera Grbicia przed tym meczem, aby 30-latek rozegrał tylko jedną partię. Podobnie będzie w niedzielę w starciu z USA. Japończycy w tej fazie meczu wyglądali bardzo solidnie. Dobrze przyjmowali zagrywki rywali z Polski, do tego nie mieli problemu z wyprowadzeniem skutecznej pierwszej akcji. Od stanu 12:12 podopieczni Philippe Blaina byli znacznie lepsi od naszych siatkarzy. Mogli polegać na swoich skrzydłowych, którzy zachowywali zimną krew przy ważnych kontrach. Z każdym kolejnym punktem Japończycy wyglądali coraz pewniej, co było widać choćby po ich zagrywce.

Nikola Grbić próbował zmienić losy tego seta, wprowadzając podwójną zmianę. Ta jednak nie przyniosła oczekiwanych efektów. Reprezentacja Japonii pewnie wygrała drugiego seta 25:20. Partię zakończył asem serwisowym Ran Takahashi. Trzeciego seta zaczęliśmy w składzie z Tomaszem Fornalem (za Kamila Semeniuka). Początek był dobry w wykonaniu Polaków, a szczególnie Mateusza Bieńka, który szybko zanotował dwa punktowe bloki. W dobrym stylu na boisku zameldował się też przyjmujący grający z numerem 21. Japończycy jednak momentalnie odrobili straty. Dwa asy z rzędu posłał Yuji Nishida, krótko po tym kolejne dwa „oczka” z zagrywki dołożył Ran Takahashi. Niestety nie tylko z pola zagrywki lepiej od nas prezentowali się siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zdominowali nas również w grze na siatce.

Po polskiej stronie w trzecim secie wiele elementów nie działało – od przyjęcia, po współpracę blok-obrona i atak. W końcowej fazie partii ważną postacią był ponownie Takahashi, który najpierw przy stanie 18:22 skończył kontrę, a następnie dołożył punktowy blok. Japończycy wyszli na prowadzenie 2:1 w setach.

Przed własną publicznością Polacy dzielnie walczyli o to, aby doprowadzić stan spotkania do tie-breaka. Nasi zawodnicy obiecująco rozpoczęli czwartą partię. Dwa asy serwisowe posłał Bartosz Kurek, blok dołożył Mateusz Bieniek, dzięki czemu Biało-Czerwoni prowadzili 6:3.

Fatalny upadek zaliczył niestety Kentaro Takahashi, który opuścił parkiet na noszach. Po tym zdarzeniu Japończycy chcieli jeszcze bardziej wzmocnić swoją grę, ale Polacy utrzymywali koncentrację.

Dobrze w tej partii atakował Bartosz Kurek, ponadto skutecznie akcje zanotował Aleksander Śliwka. Po dobrej pierwszej połowie seta druga również należała do nas. Ważne punkty zdobyli środkowi. Czwartą partię zakończył jednak Tomasz Fornal, który świetnie zaatakował z sytuacyjnej piłki. Tie-break okazał się niesamowicie emocjonującym rozstrzygnięciem. Jako pierwsza na dwa punkty odskoczyła Japonia po świetnym ataku Nishidy. Polacy odrobili straty na 9:9 po asie serwisowym Kurka. Nasz kapitan niesamowicie walczył o każdą piłkę i był przy tym skuteczny.

Pod koniec piątej partii obie drużyny zepsuły swoje zagrywki i ostatecznie zagraliśmy w tym secie na przewagi. Ku zawodzie zgromadzonych w Ergo Arenie kibiców końcówka należała do gości. Mecz zakończył w kontrze Yuki Ishikawa.

Był to przedostatni mecz Polaków przed wylotem do Paryża. W niedzielę Biało-Czerwoni stoczą bój ze Stanami Zjednoczonymi.

Polska - Japonia 2:3 (25:23, 20:25, 19:25, 25:23, 15:17) Polska:

Janusz, Kurek, Bieniek, Huber, Śliwka, Leon, Zatorski (libero) oraz Fornal, Kaczmarek, Łomacz, Bołądź, Semeniuk

Czytaj także: Dramatyczne chwile w meczu Polska - Japonia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty