Oba zespoły z pewnością były rozzłoszczone po sobotnich półfinałach. Brazylijki po długim i niezwykle zaciętym boju przegrały z Japonkami 2:3. Z kolei Polki dość gładko uległy reprezentacji Włoch 0:3, choć ten półfinał rozegrały mniej niż dobę po wyniszczającym boju z Turcją w ćwierćfinale.
- Trudno powiedzieć coś pozytywnego po tym spotkaniu, bo to był mecz bez historii. Włoszki pokazały, jak silną są ekipą. Ale moja drużyna chce skończyć tę Ligę Narodów zwycięstwem, więc w niedzielę zrobimy wszystko, by tak się stało. To będzie nowy dzień i nowa historia - deklarowała w rozmowie z Volleyball World po sobotnim meczu Magdalena Stysiak.
O ile dzień wcześniej Biało-Czerwone były dość mocno przygaszone, o tyle w niedzielnym spotkaniu o trzecie miejsce już były mocno nakręcone. Choć początek należał do Canarinhas, które prowadziły już 11:7, chwilę po przerwie na żądanie Stefano Lavariniego to jego zespół złapał znakomitą sześciopunktową serię, w której ze stanu 14:11 dla rywalek zrobiło się 17:14 dla Polski.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Kto w bramce na mecz z Francją? "Nie wyobrażam sobie"
Co istotne, w ataku prym wiodły lewoskrzydłowe - Martyna Łukasik i Natalia Mędrzyk, które były w stanie zdobyć punkty nawet w bardzo trudnych sytuacjach. Potrzebna była przede wszystkim cierpliwość, bo przeciwniczki bardzo aktywnie pracowały blokiem i w samej tylko premierowej odsłonie zdobyły pięć punktów za pomocą tego elementu. Ale całą partię wygrał nasz zespół 25:21.
Drugi set to naprawdę zacięta walka, choć nie będzie wielkim nadużyciem, jeśli napiszemy, że w pewnej chwili zrobił się mecz Martyna Łukasik kontra Gabriela Braga Guimaraes. Kapitan reprezentacji Brazylii była wszechobecna - harowała w przyjęciu i kończyła niemal wszystko, co dostała. Ale to samo możemy powiedzieć o Martynie Łukasik po naszej stronie. Im dalej w set, tym bardziej pokazywało się dla nich wsparcie. Parokrotnie mocny cios zadała Julia Bergmann. Ale nasz zespół potrafił odpowiedzieć znakomitymi zagraniami choćby Magdaleny Stysiak.
I tak walka toczyła się do końca seta, a do rozstrzygnięcia potrzebna była gra na przewagi. Pierwsze okazję do skończenia seta miały Polki, ale jej nie wykorzystały. Następnie zarówno jeden, jak i drugi zespół kolekcjonował punkty po błędach rywalek. I taki właśnie błąd w postaci autowego ataku Natalii Mędrzyk zakończył drugą część gry wygraną przez Brazylię 28:26.
W trzeciej odsłonie początkowo znów mieliśmy walkę punkt za punkt, ale trener Lavarini dość szybko sięgnął po zmianę - za Natalię Mędrzyk weszła Martyna Czyrniańska i trzeba przyznać, że wniosła bardzo dużo dobrego do gry reprezentacji Polski w ofensywie. Dzięki temu, że Joanna Wołosz bardzo urozmaicała grę w ataku, nie nadążał brazylijski blok. Im bliżej było końca seta, tym bardziej rywalki się gubiły. I przegrały 21:25.
Z kolei w czwartej partii wszystko układało się świetnie aż do stanu 11:7 dla polskiej kadry, która grała konsekwentnie, swobodnie i z luzem. Tyle, że później uruchomiły się na nowo Bergmann wraz z Aną Cristiną i zrobiło się 13:13. A pod koniec jakby nowe siły wstąpiły także w Gabi, która wyrządziła ogromnąszkodę na zagrywce i pomogła zbudować przewagę, którą siatkarki z Ameryki Południowej już dowiozły do końca i zwyciężyły 25:19.
Wszystko rozstrzygało się więc w tie-breaku, którego Polki bardzo dobrze rozpoczęły, przede wszystkim jeśli chodzi o zagrywkę. Po raz kolejny ciśnienie wytrzymały kluczowe siatkarki - Martyna Czyrniańska, Magdalena Stysiak i Martyna Łukasik. To zaowocowało zwycięstwem 15:9 i 3:2 w całym spotkaniu.
To drugi z rzędu brązowy medal reprezentacji Polski w Lidze Narodów. Przed rokiem sięgnęły po niego w amerykańskim Arlington po pokonaniu USA także po tie-breaku.
Brazylia - Polska 2:3 (21:25, 28:26, 21:25, 25:19, 9:15)
Brazylia: Macris, Gabi, Carol, Rosamaria, Ana Cristina, Thaisa, Nyeme (libero) oraz Roberta, Bergmann, Kisy, Pri Daroit.
Polska: Wołosz, Mędrzyk, Korneluk, Stysiak, Łukasik, Jurczyk, Szczygłowska (libero) oraz Smarzek, Wenerska, Łysiak, Czyrniańska.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)