Gra nerwów dla Polek. Piłka trafiła do liderki [WIDEO]

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Polsat Sport / Magdalena Stysiak w meczu Polska - USA
Twitter / Polsat Sport / Magdalena Stysiak w meczu Polska - USA
zdjęcie autora artykułu

Konfrontacja Polek z Amerykankami w Lidze Narodów Kobiet była długimi i wieloma fragmentami wyrównana. W pierwszym secie decydowała gra na przewagi, a w niej kontratak Magdaleny Stysiak.

Początek meczu należał do Polek, ale przewaga trzech punktów nie zapewniła spokoju nawet do połowy pierwszego seta. Amerykanki zdołały wywalczyć prowadzenie i zmusiły Stefano Lavariniego do przerwy na żądanie. Najciekawsze było jeszcze przed kibicami na trybunach w Arlington i przed telewizorami.

Po "czasie" Biało-Czerwone wróciły do dyktowania warunków grania. Polska co prawda nie wykorzystała dwóch piłek setowych przy wyniku 24:22, ale po obronieniu trzech setballi, przeprowadziła akcję na 29:27. W ten sposób wykonała pierwszy, duży krok w kierunku ósmego zwycięstwa w Lidze Narodów Kobiet.

Kluczowe akcje pierwszego seta zostały wygrane przy serwisach Martyny Łukasik. O tym, jak nieprzyjemnie potrafi zagrywać, wiedzą doskonale odbierające w Tauron Lidze. Tym razem przekonały się o tym Amerykanki. Polki zyskały czas na ustawienie bloku i obrony, a w kontrataku przebiła się przez blok Magdalena Stysiak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Wynik falował również w drugim secie, a rozpędzona od początku sezonu reprezentacyjnego Polska ponownie okazała się lepsza na finiszu. Magdalena Stysiak brała na siebie newralgiczne piłki. To ona zaatakowała w kontrze na 24:22 i niebawem wykonała blok na 25:22. Tym samym drużyna Stefano Lavariniego objęła już prowadzenie 2:0 w setach.

W trzeciej rundzie duża szansa na zakończenie meczu została zmarnowana, ale w czwartej Polska zapewniła sobie zwycięstwo 3:1.

Zobacz ostatnią akcję w pierwszym secie meczu Polska - USA:

Czytaj także: Pokonały Chemika Police, sięgnęły po Puchar CEV Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty