Mocny cios nie zrobił wrażenia na Polakach. Odpowiedź była konkretna [WIDEO]

Twitter / Polsat Sport / Aleksander Śliwka atakujący w meczu Ligi Narodów przeciwko USA
Twitter / Polsat Sport / Aleksander Śliwka atakujący w meczu Ligi Narodów przeciwko USA

Polska rozpoczęła rywalizację w Lidze Narodów od pewnego zwycięstwa 3:0 ze Stanami Zjednoczonymi. W ostatniej akcji pierwszego seta równie mocne wrażenie robiło przyjęcie Bartosza Bednorza, jak i atak Aleksandra Śliwki.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszym przeciwnikiem Polski w Lidze Narodów była również utytułowana reprezentacja USA. Podopieczni Nikoli Grbicia rozegrali w środę pierwszy w sezonie mecz o stawkę. Wcześniej, przed wylotem do Antalyi, towarzysko przegrali z Niemcami, a także zwyciężyli z Ukraińcami.

Mecz rozpoczął się z opóźnieniem z powodu maratońskiego grania Holandii ze Słowenią. Europejskie zespoły potrzebowały pięciu setów, z których dwa rozstrzygały w długiej walce na przewagi. Rywalizacja Polaków z Amerykanami była krótsza, a Biało-Czerwoni nie oddali przeciwnikom ani jednego seta.

Pierwszy set meczu zakończył się wynikiem 25:22 dla zespołu z Polski. Ostatnia piłka została wpakowana w pole Amerykanów przez Aleksandra Śliwkę atakiem z lewego skrzydła. Niewiele wcześniej Bartosz Bednorz popisał się dokładnym przyjęciem pomimo mocnego serwisu przeciwnika. Marcin Komenda mógł swobodnie rozegrać pierwszą akcję. Można to zobaczyć poniżej:

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Druga runda została zdominowana przez Biało-Czerwonych i zakończyła się wynikiem 25:15. Amerykanie przebudzili się na tyle, żeby w trzecim secie nacisnąć i doprowadzić do krótkiej gry na przewagi. I w niej lepsza była Polska, która zamknęła mecz akcją 26:24. Po efektownym starcie nie pozostało nic innego niż patrzeć z optymizmem na kolejne wyzwania w rozgrywkach.

Zobacz ostatnią akcję pierwszego seta w meczu Polski z USA:

Czytaj także: Pokonały Chemika Police, sięgnęły po Puchar CEV
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty