Wygrany powrót Jakuba Kochanowskiego do składu Asseco Resovii

WP SportoweFakty / Monika Pliś /  Na zdjęciu: Jakub Bucki, Jakub Kochanowski, Michał Kędzierski, Michał Potera
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Jakub Bucki, Jakub Kochanowski, Michał Kędzierski, Michał Potera

W ostatnim środowym meczu 24. kolejki PlusLigi PGE GiEK Skra podejmowała odwiecznego rywala - Asseco Resovię. Choć stawka meczu była większa dla bełchatowian, wygrali rzeszowianie 3:0. W ich szeregach ponownie pojawił się Jakub Kochanowski.

To było już 67 spotkanie obu drużyn w historii krajowych mistrzostw, a choć bilans wygranych jest na korzyść Skry, to Asseco Resovia była faworytem meczu. Mimo ostatnich porażek w lidze, w Pucharze CEV awansowała do finału, co więcej ostatnią bełchatowsko-rzeszowską potyczkę wygrała 3:0.

Teraz stawką były play-offy, lecz drużyny startowały z innych pozycji. Asseco Resovia walczy o utrzymanie czwartego miejsca na koniec fazy zasadniczej, a PGE GiEK Skra o wejście do najlepszej ósemki.

Pierwsze dwa sety miały podobny przebieg, a charakteryzowała je walka punkt za punkt z przejęciem inicjatywy w samej końcówce. Premierową odsłonę otworzyli środkowi: Karol Kłos i Bartłomiej Lemański, lecz to Jakub Kochanowski skradł uwagę. 26-latek po niemal dwumiesięcznej pauzie spowodowanej złamaniem palca wraca do gry, a mecz z bełchatowianami miał być pierwszym "przetarciem".

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

W pierwszym secie szalę zwycięstwa na korzyść Asseco Resovii przeciągnął Yacine Louati. Francuz swoją zagrywką zrobił aż trzy kluczowe w przebiegu seta punkty (25:22). Z kolei drugiego seta, który miał równie wyrównany przebieg a zespoły zmieniały się prowadzeniem, zakończył punktowy blok Jakuba Buckiego (25:23).

Asseco Resovia grała cierpliwie nie popełniając przy tym błędów własnych. Torey Defalco i Stephen Boyer trzymali ofensywę, a gdy sety wchodziły w decydującą fazę włączali do gry punktową zagrywkę. Natomiast w szeregach PGE GiEK Skry brakowało lidera, który wziąłby ciężar gry na swoje barki. Cała trójka Robert Adrian Aciobanitei, Dawid Konarski i Pierre Derouillon grała na minusowym ratio, a jedynie obecność Bartłomieja Lipińskiego i Mateusza Poręby przynosiła korzyści punktowe bełchatowianom.

Trzecia partia miała nieco odmienny przebieg, bowiem po dwóch wygranych setach przez Asseco Resovię, ta zaczęła przejmować inicjatywę i budować przewagę już we wcześniejszym etapie seta. Na trzypunktowe prowadzenie rzeszowian wyprowadził Karol Kłos przy wyniku 10:7 swoimi floatami i od tamtej pory ekipa znad Wisłoka utrzymywała dystans do przeciwników. W impas wpadła dopiero przy stanie 21:18, a wszystko za sprawą udanych kontr najpierw Poręby, a następnie Derouillon (21:21). Set ostatecznie zakończył się na przewagi, a blok Defalco na Lipińskim postawił kropkę nad "i" dla Asseco Resovii. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Boyer.

Następny mecz zarówno jedna, jak i druga drużyna rozegra z GKS-em Katowice. Asseco Resovia już w najbliższy weekend w ramach 25. serii spotkań, natomiast PGE GiEK Skra 15 marca w ramach 26. kolejki. Bełchatowianie 25 spotkanie fazy zasadniczej rozegrali awansem już w lutym ze Ślepskiem Malow Suwałki. Wówczas przegrali 2:3, a teraz będą pauzować ponad tydzień.

24. kolejka PlusLigi:

PGE GiEK Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (22:25, 23:25, 24:26)

PGE GiEK Skra: Łomacz, Lemański, Lipiński, Poręba, Konarski, Aciobanitei, Diez (libero) oraz

Asseco Resovia: Kochanowski, Defalco, Drzyzga, Boyer, Kłos, Louati, Potera (libero) oraz

MVP: Stephen Boyer (Asseco Resovia Rzeszów)

Czytaj także: Odrzucił intratne oferty, pozostał w Jastrzębskim Węglu. Reprezentant Polski wyjaśnia swoją decyzję

Komentarze (2)
avatar
IsAn
7.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak długo Gardini bedzie przeszkadzał by coś ugrać!? nie reaguje , nie dokonuje zmian jest zadowolony że kontrakt dobiega końca! 
avatar
magilla
7.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Porażka SKRY... To było do przewidzenia. Bardzo dobrze bo gdyby dostali się do playoff-ów to ktoś mógłby pomyśleć że mając w drużynie ligowe miernoty można coś osiągnąć... Czytaj całość