Te obrazki podczas Superpucharu Polski zaniepokoiły wszystkich kibiców reprezentacji Polski. W trakcie drugiego seta Marcin Janusz musiał zejść z powodów zdrowotnych. Na początku czwartej odsłony o zmianę sam poprosił Norbert Huber, który poczuł ból. A kilkanaście minut później Aleksander Śliwka po jednym z ataków upadł na boisko i się nie podnosił. Ten ostatni na szczęście jednak wrócił do gry.
Ale to nie koniec kłopotów. Po spotkaniu dowiedzieliśmy się, że z problemami zdrowotnymi zmagał się także Łukasz Kaczmarek. - Wszyscy widzą, jak jest. Łukasz Kaczmarek też nie dokończył spotkania przez uraz - mówi Marcin Janusz. - Łukasz poczuł ból i sztab szkoleniowy nie chciał ryzykować jego kontuzji - tłumaczy Śliwka.
A nastroje może pogorszyć jeszcze uraz Wilfredo Leona. Ten nie jest cały czas w pełni zdrowy, o czym mówił jego klubowy trener Angelo Lorenzetti. Matematyka jest nieubłagana. Ponad połowa zawodników z wyjściowego składu kadry Polski ma problemy zdrowotne. I to zła informacja przed rozpoczynającymi się za niecałe dziewięć miesięcy igrzyskami w Paryżu.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Siatkarze od dawna bili na alarm, ale nikt ich nie słuchał
Zawodnicy reprezentacji Polski już od dawna mówią o morderczym terminarzu i przemęczeniu. W tym roku swoje dołożył sezon reprezentacyjny. Siatkarze musieli bić się w trzech ważnych turniejach: Lidze Narodów, mistrzostwach Europy i kwalifikacjach olimpijskich. W innych sportach rzecz niespotykana.
A PlusLiga jeszcze problemy reprezentantów potęguje. Liga jest zdecydowania za duża, bo gra w niej aż 16 zespołów. Dla porównania we włoskiej Serie A to tylko 12 ekip. To różnica aż ośmiu meczów. Faktycznie w Italii faza play-off jest dłuższa, ale na początku sezonu siatkarze mają zdecydowanie luźniejszy terminarz, co pozwala im złapać oddech po okresie reprezentacyjnym.
Zawodnicy mówią jednym głosem. Po prostu wskazują, że ten system powoli ich zabija. - Nie oszukamy naszych organizmów. Walczymy na tyle, na ile się będzie dało - przyznaje podstawowy rozgrywający reprezentacji Polski Marcin Janusz.
Z kolei kapitan reprezentacji Polski Aleksander Śliwka zaznacza, że wcześniejsze apele zawodników trafiały w próżnię.
- Już od jakiegoś czasu próbujemy o tym mówić. Niewiele osób nas słucha, niektórzy z nas się śmieją. Warto pomyśleć o rozwiązaniu jak najszybciej. Jesteśmy przecież po czwartym meczu, a już mamy zawodników, którzy wypadają przez kontuzje przeciążeniowe. Nie chcę nikogo urazić, ale apeluję, by ktoś też o tym pomyślał i zadbał o zdrowie zawodników - tłumaczy kapitan.
Siatkarzy nie słuchają nawet... prezesi klubów
I brak wsłuchania się w potrzeby zawodników nie dotyczy tylko działaczy Polskiej Ligi Siatkówki, którzy są odpowiedzialni m.in. za liczbę drużyn w lidze. Siatkarze od dawna podnosili fakt, że sezon klubowy przed igrzyskami w Paryżu będzie krótszy o około miesiąc. I utrzymanie rozbuchanego terminarza, z ogromną liczbą niepotrzebnych meczów, nie jest możliwe.
I były propozycje np. podziału ligi na grupy, by w fazie zasadniczej siatkarze grali tyle, co we Włoszech. Ale sami prezesi klubów zadecydowali inaczej. Wybrali, by zachować system, przeciwko któremu wypowiadają się siatkarze. I co więcej, przegłosowali go jednogłośnie.
- Trudno znaleźć rozwiązanie, kiedy ta baza już jest błędna. Jest po prostu za dużo drużyn i nie ma możliwości, by to wyglądało inaczej. Myślę, że do niektórych na górze już doszło, jak jest - podkreśla Marcin Janusz.
Rozgrywający Biało-Czerwonych zaznacza, że przy tak napiętym terminarzu nie mają w ogóle czasu na regenerację.
- My o tym alarmowaliśmy i trzeba o tym było myśleć wcześniej. Teraz już jest za późno i nic z tym sezonem nie zrobimy. Dopiero mówi się o zmianach od przyszłego roku - opowiada siatkarz.
"Z dwojga złego lepiej teraz". Igrzyska już za pasem
A jaka jest natura urazów naszych rozmówców? Marcin Janusz ma problem z plecami.
- Mam nadzieję, że nie jest to bardzo poważna kontuzja. Grałem na środkach przeciwbólowych. Czułem sam, że nie prezentuje się dobrze na tej blokadzie, nie pomagam drużynie - tłumaczy Janusz, którego ZAKSA pokonała Jastrzębski Węgiel 3:2 w Superpucharze.
- Nie było jednego momentu, w którym coś nagle przeskoczyło. Zaczęło się od małego bólu na początku meczu, mój stan delikatnie się pogorszył na czwartkowym treningu. Nie załamuję się, bo wiem, że nie jest to poważna kontuzja, ale niestety taki uraz może się przerodzić w coś poważnego - dodaje rozgrywający.
Z kolei środkowy reprezentacji Polski Norbert Huber czeka na diagnozę. - W sobotę jadę do kliniki do Konina, ale raczej to nie jest nic poważnego. Coś mnie pociągnęło i nie chciałem ryzykować - zaznacza.
W najlepszej sytuacji zdaje się być Aleksander Śliwka, u którego po prostu z przemęczenia pojawiły się skurcze. - Poczułem w łydkach po prostu mocne skurcze. Raczej nic poważnego, mam przynajmniej taką nadzieję - tłumaczy przyjmujący.
Wiadomości o urazach w sezonie przedolimpijskim martwią podwójnie. Siatkarze są już przemęczeni, pojawiają się urazy przeciążeniowe. A to dopiero początek sezonu. Zawodnicy w tej sytuacji starają się jednak doszukiwać pozytywów.
- Z dwojga złego lepiej teraz niż zaraz przed igrzyskami. Trudno mi myśleć o Paryżu, bo jest na tyle intensywnie, bo musimy skupić się na tym, co się dzieje teraz, bo igrzyska mogą nam szybko uciec - kończy Marcin Janusz.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty.
Czytaj więcej:
Wielkie zmiany w siatkówce! Poznaliśmy pierwsze szczegóły
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)