[b]
Korespondencja z Łodzi - Arkadiusz Dudziak [/b]
To reprezentacja Polski w tym roku wygrała wszystkie trzy dotychczasowe spotkania z Niemkami. Jednak za każdym razem spotkanie przynosiło wiele emocji. I tak samo było w kwalifikacjach olimpijskich. Biało-Czerwone wygrały dopiero po tie-breaku.
- Nie oczekiwałem tego, że mecz będzie trwał pięć setów. Myślałem, że Polska nas zabije, że będzie zbyt mocna dla nas. Zwłaszcza po porażce z Tajlandią. Po pierwszym secie, bardzo dobrym z naszej strony, byłem już jednak pewny, że mecz będzie trwał pięć setów - ocenia selekcjoner Niemek Vital Heynen.
Po raz kolejny Niemki toczyły wyrównany bój z Polkami. Ale po raz kolejny w kluczowych momentach to nasze reprezentantki okazały się lepsze.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Szaleństwo na lotnisku, spotkanie z premierem. Zobacz kulisy powrotu siatkarzy
- Jesteśmy dobrzy, gramy odpowiednio do tie-breaka, do wyniku 12:12, a później po raz kolejny nie możemy wygrać. Tak samo było w Lidze Narodów, kiedy w 4. secie graliśmy do 23:23 równo, a później przegraliśmy. Jestem jednak dumny z podstawy mojej drużyny - wyjaśnia Heynen.
Niemki mogły już jednak wygrywać 2:0. W drugim secie odrobiły straty od 20:24 i doprowadziły do remisu. Polki jednak opanowały sytuację, a seta zakończył autowy atak rywalek.
- Czasem widać, że musimy się nauczyć grać na tym poziomie. My też zrobiliśmy w kilku momentach parę błędów za dużo. W drugim secie mieliśmy szanse na wygraną i prowadzilibyśmy 2:0. To byłby wtedy inny mecz. Reprezentacja Niemiec pokazała, że jest drużyną walczaków - ocenia Heynen.
Mimo porażki z Polską Niemki wciąż mają szansę na awans na igrzyska w Paryżu. Muszą jednak wygrać swoje mecze z Włoszkami i Amerykankami.
- Myślimy o każdym następnym spotkaniu. Jeśli wygramy oba mecze 3:2 to pojedziemy do Paryża. W piątek też mieliśmy swoją szansę, ale jej nie wykorzystaliśmy - kończy Vital Heynen.
Czytaj więcej:
Tajlandia poszła za ciosem po pokonaniu Polski
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)