Jeszcze 20 maja emocjonowaliśmy się finałem siatkarskiej Ligi Mistrzów pomiędzy Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem, a już kilka dni później rozpoczęło się zgrupowanie naszej kadry przed sezonem reprezentacyjnym. Gracze z najlepszych polskich klubów oczywiście nie musieli od razu przyjeżdżać na treningi pod wodzą Nikoli Grbicia, ale nie da się ukryć, że i tak mają mało czasu na odpoczynek. Podobnie jest zresztą z innymi siatkarzami.
Wymowny jest fakt, że po intensywnym sezonie klubowym sporo będzie się także działo w okresie reprezentacyjnym. Wszystko zaczyna się od Ligi Narodów. Później są zaplanowane mistrzostwa Europy, a na końcu najważniejszy turniej, czyli kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Ostatni mecz odbędzie się 8 października.
Liczba spotkań w okresie klubowym i reprezentacyjnym mocno niepokoi Sebastiana Świderskiego, prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap
- Mówimy o tym, co było dobre, co powinno być lepsze, w którym kierunku iść. Ale czy to trafia? Skoro o tym rozmawiamy, raczej nie. Ale jeśli nie będziemy o tym mówić, ciężko będzie gdziekolwiek dotrzeć - powiedział Świderski w rozmowie z Interią.
- Dla nas jest ważne, by kropelka drążyła skałę. Wierzymy w to, że kiedyś nasz głos i sugestie zostaną usłyszane - dodał prezes PZPS.
Na razie ze strony Międzynarodowej Federacji Siatkarskiej (FIVB) nie słychać komunikatów o tym, by zmniejszono choćby liczbę meczów reprezentacyjnych. Również w rozgrywkach ligowych działacze chcą, by było jak najwięcej pojedynków, niekoniecznie myśląc o zdrowiu siatkarzy.
Czytaj także:
"Natchniony wizjoner". Znany Brazylijczyk zagra w PlusLidze
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)