Przed spotkaniem z SMS-em Spała siatkarze Avii Świdnik przewidywali, że nie będzie to łatwy pojedynek. Tak też się stało, a spotkanie zakończyło się dopiero po tie-breaku. - Goście nie mają nic do stracenia i to było widać na parkiecie. Grali na luzie, bez obciążeń, taka postawa procentowała. My bardzo chcieliśmy zwyciężyć za trzy punkty, jednak nie udało nam się wygrać w czterech partiach - oceniał po spotkaniu, w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim, Marcin Kurek, przyjmujący Avii.
Dla siatkarza mecz miał szczególne znaczenie, bo przez dwa lata uczył się i grał w SMS-ie Spała. - Nic dziwnego, że moi byli koledzy bardzo chcieli mi udowodnić, że są ode mnie lepsi - mówi siatkarz, który często był celowany zagrywką. - Nękali mnie mocnym serwisem, ale ja się nie dałem. Też się odgryzałem, szczególnie w ataku - dodaje.
Kurek przez cały tydzień był przygotowywany do wyjścia w pierwszej szóstce. Siatkarz uważa, że na boisku spisał się dobrze. - Dobrze wykorzystałem kredyt zaufania, który otrzymałem od trenera Krzysztofa Lemieszka. Mam nadzieję, że wywalczyłem już sobie pewną pozycję w drużynie - mówi.