W tym sezonie Sir Safety Susa Perugia szła jak burza. Wygrywała mecz za meczem, a sezon zasadniczy włoskiej Serie A zakończyła bez porażki. Również w Superpucharze Włoch i Klubowych Mistrzostwach Świata nikt nie był w stanie znaleźć sposobu na tę drużynę.
Ten czas jednak przeminął. W niedzielę zespół z Perugii poniósł trzecią porażkę w ciągu ostatnich czterech spotkań. Po raz kolejny w ćwierćfinale Allianz PowerVolley Milano potrafiło znaleźć sposób na ekipę Wilfredo Leona i Kamila Semeniuka. Schemat był taki sam jak w pierwszym meczu - zwycięstwo u siebie po tie-breaku.
W porównaniu z meczem półfinałowym Ligi Mistrzów, w którym włoski zespół przegrał 1:3 z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, podstawowymi przyjmującymi była dwójka Polaków. To jednak nie sprawiło, że drużyna z Perugii zapewniła sobie awans do ćwierćfinału ligowych rozgrywek. W tie-breaku gospodarze zwyciężyli 15:13, przez co nadal mogą sprawić sensację.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi
Świetne spotkanie w barwach gości zanotował Leon. Na swoim koncie uzbierał on 22 punkty, w tym aż pięć z nich była wynikiem asów serwisowych. Co prawda był najskuteczniejszym zawodnikiem tego pojedynku, ale nie wykorzystała tego jego drużyna.
Z dobrej strony pokazał się także Semeniuk. Był on trzeci najskuteczniejszy w drużynie z dorobkiem 14 punktów. Zdecydowanie lepiej niż u Leona funkcjonowało jego przyjęcie.
Tym samym w rywalizacji tych drużyn do trzech zwycięstw, mamy remis 2:2. To zaskakujący rezultat, zestawiając ze sobą obie ekipy. Niemniej jednak to nadal Perugia będzie faworytem do awansu, bo u siebie praktycznie nie przegrywa.
Allianz PowerVolley Milano - Sir Safety Susa Perugia 3:2 (25:15, 19:25, 19:25, 28:26, 15:13)