To spotkanie z perspektywy polskiego kibica zapowiadało się znakomicie, bo klub z Perugii to aktualny pracodawca dwóch reprezentantów Polski - Kamila Semeniuka i Wilfredo Leona, a do tego trenerem jest Andrea Anastasi przez wiele lat pracujący w polskich klubach czy z naszą kadrą. W Kędzierzynie-Koźlu nastroje były jak najbardziej bojowe.
- Zarówno my, jak i siatkarze z Perugii jesteśmy w stanie się wznieść na bardzo wysoki poziom. O wyniku może zadecydować dyspozycja dnia, ale my już pokazaliśmy zarówno w tym sezonie, jak i w poprzednich, że jesteśmy gotowi do gry o wysoką stawkę. Od moment zakończenia ćwierćfinału z Trentino wszystko podporządkowane jest Perugii. Oczywiście faworyta w tym półfinale wskazać jest bardzo trudno, bo spotkają się dwa naprawdę dobre zespoły, ale wierzę, że to my awansujemy - przyznał w przedmeczowym wywiadzie dla klubowej telewizji Grupy Azoty ZAKSY rozgrywający Marcin Janusz.
Tę determinację drużyny trenera Tuomasa Sammelvuo widać było od samego początku. Niesamowicie naładowani energią byli Łukasz Kaczmarek, David Smith, a przede wszystkim wszędobylski Bartosz Bednorz, który nie dość, że nie dał się wyłączyć w przyjęciu, to jeszcze oddawał z nawiązką. Po drugiej stronie siatki błyszczał właściwie tylko Wilfredo Leon, ale to zdecydowanie było za mało na obrońców trofeum, którzy premierową odsłonę wygrali do 18.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi
W drugim secie mieliśmy huśtawkę nastrojów, niestety bez happy-endu. Anastasi sięgnął po Jesusa Herrerę z prostokąta dla rezerwowych i to było znakomitym rozwiązaniem na brak mocy na prawym skrzydle zespołu z Serie A. To właśnie dzięki niemu Perugia zdobyła pięć punktów z rzędu i wyszła na prowadzenie 18:15. Ale w końcówce kędzierzynianie odrobili straty i jako pierwsi mieli piłkę setową na 2:0 w górze. Po złym dograniu Bednorza do siatki punkt zdobyli rywale. A potem wygrali kolejne dwie akcje i zwyciężyli 26:24.
W trzeciej partii gospodarze przypilnowali już Herrery, a także Leona blokiem. Kontynuowali duże ryzyko zagrywką i odskoczyli w środkowej fazie seta na 5-6 punktów. Tę przewagę Grupa Azoty ZAKSA dowiozła do końca, znów dzięki świetnej postawie Kaczmarka i Bednorza w ofensywie. Andrea Anastasi szukał zmian, wprowadził m.in. Kamila Semeniuka, ale nic to nie dało. Jego drużyna przegrała do 19.
Czwarta odsłona to także zryw Sir Sicoma Monini. Choć przy stanie 13:8 i 15:10 dla gospodarzy wydawało się, że jest już po wszystkim, Simone Giannelli uruchomił zagrywkę, a Semeniuk skończył ważną kontrę i zrobiło się 15:14. Końcowe fragmenty należały jednak do kędzierzynian, przede wszystkim za sprawą Bartosza Bednorza, który błyszczał w najważniejszych fragmentach spotkania.
Po skutecznym bloku Marcina Janusza na Kamilu Semeniuku Grupa Azoty ZAKSA wygrała 25:22 i cały mecz 3:1. Aby awansować do finału Ligi Mistrzów ekipa z Kędzierzyna-Koźla potrzebuje minimum dwóch wygranych setów w meczu rewanżowym w Perugii zaplanowanym na 6 kwietnia.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Sir Sicoma Monini Perugia 3:1 (25:18, 24:26, 25:19, 25:22)
ZAKSA: Janusz, Śliwka, Smith, Kaczmarek, Bednorz, Paszycki, Shoji (libero) oraz Kluth.
Perugia: Giannelli, Płotnicki, Flavio, Rychlicki, Leon, Russo, Colaci (libero) oraz Herrera, Semeniuk, Ropret, Sole, Piccinelli (libero).
MVP: Bartosz Bednorz (Grupa Azoty ZAKSA).
Czytaj też: Duża przewaga w szlagierze Tauron Ligi. Pokaz mocy przed grą o trofea