29-letni Murat Yenipazar to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń w PlusLidze. Jego rozegrania dają wiele spokoju Barkomowi Każany Lwów, a dobre występy sprawiają, że interesują się nim kluby z górnej części tabeli PlusLigi. Związki siatkarza z naszym krajem są jednak znacznie szersze.
Miał powód, by przyjechać do Polski
Rozgrywający od ponad dwóch lat jest w związku z Polką. Poznali się dość typowo, jak na dzisiejsze czasy. Przez media społecznościowe. - To ona napisała pierwsza. Później odpowiedziałem i tak już się to potoczyło - opowiada z uśmiechem na ustach Turek.
- Poznaliśmy się przez media społecznościowe tuż przed pandemią. Później przyjechała do mnie do Turcji. Świetnie nam się spędzało czas i została, nie wróciła do Polski. Jesteśmy razem już ponad 2 lata. Może dlatego było mi się tu tak łatwo zaadaptować, bo wiedziałem, czego się spodziewać - dodaje Yenipazar w rozmowie z WP SportoweFakty.
Obawy rodziny
Dla 29-latka ten sezon jest dopiero drugim spędzonym poza granicami kraju. I od razu wyjazd przyniósł spore obawy wśród jego najbliższych. Yenipazar trafił bowiem do Barkomu Każany Lwów - ukraińskiego klubu, który od tego sezonu występuje w polskiej lidze. "Nietoperze" starali się o to już od kilku lat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
Jednak w kontekście napaści Rosji na Ukrainę w lutym wszystko się zmieniło. - Moja rodzina trochę się bała, ale wyjaśniłem im sytuację. Po czasie przestali mieć z tym problem - tłumaczy Murat Yenipazar.
- Na początku drużyna miała mieszkać we Lwowie. Nie bałem się tego, lecz zaakceptowałem. Jestem z Turcji i nie boję się takich rzeczy. Później dopiero dowiedzieliśmy się, że przeprowadzimy się do Krakowa. To zdecydowanie dla nas łatwiejsze, tutaj gramy. Jestem szczęśliwy, że jestem członkiem tej drużyny, bo chłopaki mają bardzo dobry charakter, świetną osobowość - opowiada Turek.
Dla niego jednak mieszkanie w Krakowie jest jednym z wymarzonych scenariuszy. - Świetnie mi się żyje w Krakowie, uwielbiam to miasto - twierdzi. I nie przeszkadza mu nawet klimat, zdecydowanie zimniejszy od tego z Turcji. - Przyjechałem na tę pogodę przygotowany, że nie będę widział słońca przez kilka miesięcy - dodaje żartem.
Wielki wysiłek
Bywa tak, że obcokrajowcy mają problem z adaptacją z resztą drużyny. Jednak tak nie jest w przypadku Yenipazara. I to głównie zasługa Turka, który włożył sporo wysiłku, by zostać dobrze przyjętym.
- Kiedy przyjeżdżałem do Barkomu to starałem się nauczyć podstaw ukraińskiego, by się z nimi komunikować. Czasem ich zaskakuje, że coś rozumiem. Moi rodzice są z Bośni i później przyjechali do Turcji. Nie jest mi trudno zrozumieć Ukraińców, polski jest zdecydowanie trudniejszy - przyznaje Yenipazar.
- Bośniacki nie był jednak moim pierwszym językiem, lecz turecki. Nie od razu zaczęliśmy w domu mówić po bośniacku, dopiero trochę później by rozmawiać z dziadkami. Później ten język trochę zardzewiał. Sporo rozumiem, ale z mówieniem już jest gorzej - twierdzi.
A jak barbarzyńska napaść Rosji wpływa na jego kolegów z drużyny? - Staramy się nie rozmawiać o tym, co się dzieje w Ukrainie. Wszyscy stają się wtedy smutni. Oczywiście, śledzimy wiadomości, ale rzadko poruszamy te tematy w drużynie - wyjawia.
"Walka z hejterami"
W polskim środowisku siatkarskim pojawiło się wiele krytyki odnośnie dołączenia drużyny z Lwowa od razu do PlusLigi. Pojawiły się obawy o poziom sportowy, a także o zdrowie kadrowiczów. Pociągnęło to za sobą rozszerzenie ligi z 14 do 16 zespołów, a ogromna liczba kontuzji i narzekania czołowych siatkarzy wskazują, że zespołów w PlusLidze jest po prostu za dużo.
Wielu sądziło, że Barkom będzie czerwoną latarnią i będzie miało problem ze zdobyciem choćby punktu do tabeli. Zwłaszcza że w meczu z Treflem na inaugurację sezonu zaprezentowali się fatalnie. - Dopiero wtedy przyjechałem, by grać w barwach Barkomu. Nie byliśmy zbyt dobrze przygotowani na początku sezonu, ale teraz to się zmienia – tłumaczy siatkarz.
Jednak mijające tygodnie pokazały, że część drużyn może im zazdrościć. Pokonali m.in. PGE Skrę Bełchatów, a także urwali punkty Grupa Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Po połowie sezonu utrzymanie mają niemal pewne.
- Dobrze, że nie rozumiem języka. Jest wielu hejterów, niektórzy specjalnie oglądają mecze, tylko po to, by się z nas śmiać. To nam dało motywację, by się polepszać - wyznaje turecki rozgrywający.
- Większość drużyn przekonała się o naszej waleczności, dobrym nastawieniu do meczów, jak możemy grać w niektórych momentach. Sprawiliśmy, że ZAKSA czy Skra miały problemy. Chcemy zrobić zdecydowanie więcej w dalszej części sezonu. Poza nimi jest oczywiście całkiem sporo świetnych fanów, którzy wspierają Barkom i Ukrainę - wyjaśnia.
Wysokie cele
15 punktów po 17. kolejkach i dość bezpieczna przewaga nad strefą spadkową to jednak za mało dla tureckiego rozgrywającego.
- Indywidualnie nie jestem zadowolony z tego, jak gram. Jednak jeśli chodzi o klub, to osiągnęliśmy wszystkie cele. Nikt tego od nas nie oczekiwał. Mówili, że nic nie wygramy. Chcemy jednak pokazać więcej. Mogliśmy wygrać więcej tie-breaków. Gdybyśmy mieli więcej powtarzalności, to moglibyśmy być wyżej w tabeli - kończy Murat Yenipazar.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
PKOl przyznał wyróżnienia. Wielka nagroda dla siatkarzy