W 1/8 finału mistrzostw świata siatkarzy, Brazylia nie dała się zaskoczyć nieobliczalnemu w tym sezonie Iranowi. Canarinhos wygrali 3:0.
- Byliśmy niepewni tego meczu. Spędziliśmy cały tydzień bez gry. Spotkanie było zacięte i pomimo wyniku 3:0 to był wymagający mecz - twierdzi selekcjoner kadry Renan Dal Zotto.
Odmładzanie nie zawsze wychodzi
Wielu ekspertów wieszczy problemy brazylijskiej siatkówki w przyszłości. Pięciu z siedmiu zawodników z wyjściowego składu we wtorek miało 30 lub więcej lat. Z konieczności do kadry wrócił Wallace De Souza, bowiem na pozycji atakującego były kontuzje, a w kadrze ponownie gra także Lucas Saatkamp.
ZOBACZ WIDEO: Polacy w ćwierćfinale mistrzostw świata! Kulisy meczu z Tunezją | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #24
- To normalne, gdy jest zmiana pokoleniowa. Wielu graczy po igrzyskach w zeszłym roku zakończyło kariery, a my musimy zachować cierpliwość. Może nie jesteśmy takimi faworytami jak przez ostatnie 20 lat. Musimy się skupić na tym, co możemy kontrolować. Staramy się pracować i cały czas się rozwijać - ocenia legendarny rozgrywający Bruno Rezende.
- Dobrze, że czuć energię młodych chłopaków, którzy weszli do kadry. Czuje się szczęśliwy, że mogę im przekazać doświadczenie i spuściznę, którą ja sam otrzymałem od Giby, Gustavo i innych legend tamtego pokolenia - dodaje kapitan kadry.
Mimo że ekipa z Ameryki Południowej zmaga się z problemami kadrowymi, a jej wyniki, gdy grali młodym składem w Lidze Narodów nie były najlepsze, presja w kraju nie ustaje. Kadra przyzwyczaiła bowiem brazylijskich kibiców, że od 20 lat nieprzerwanie znajduje się w czołówce wielkich imprez.
- Może tutaj jest mniejsza presja, ale w Brazylii zawsze jest taka sama. Przez 20 lat graliśmy w finałach, liderowaliśmy w rankingu. Ciśnienie jest stałą częścią drużyny. Kiedy zakładasz koszulkę reprezentacji to jest presja - twierdzi Bruno.
Rewanż za Tokio?
W czwartek o godz. 17:30 w ćwierćfinale mistrzostw świata Brazylijczycy zmierzą się z Argentyńczykami. To okazja dla Canarinhos do rewanżu za mecz o brąz igrzysk w Tokio. W nim lepsi okazali się Albicelestes, którzy wygrali 3:2.
- Drużyny są inne. To derby Ameryki Południowej. Znamy się nawzajem bardzo dobrze. To będzie wymagające spotkanie, o którego wyniku zadecydują detale. Teraz jest tylko moment, by się skupić, odpocząć i sprawić, by nasze marzenie dalej żyło - ocenia Bruno.
- To klasyk. Znamy się bardzo dobrze, nie tylko z rozgrywek międzynarodowych, ale dużo Argentyńczyków grało w lidze brazylijskiej. To jednocześnie korzystne i nie. Spodziewamy się kolejnego trudnego meczu - dodaje Renan dal Zotto.
Podczas mistrzostw Bruno zmagał się z kontuzją palca. Zapewnia jednak, że jest już całkowicie gotowy do gry. - Z palcem już lepiej. Mogę robić wszystko i to nie stanowi problemu - wyjaśnia.
Problemów z łydką nabawił się z kolei Ricardo Lucarelli. Podstawowy przyjmujący reprezentacji Brazylii nie wystąpił w spotkaniu z Iranem.
- Lucarelli nie jest kontuzjowany, po prostu poczuł ból w nodze i go oszczędzaliśmy. Oczekujemy, że wróci na następny mecz. Bruno też nie jest już to do końca kontuzjowany, to kapitan, a jego brak na boisku to po prostu jeden z wyborów, których mogłem dokonać - kończy Renan Dal Zotto.
Z Gliwic - Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kamil Semeniuk: Ja się jeszcze nie rozkręciłem
Dramat i koniec turnieju dla jednej z gwiazd! Olbrzymie osłabienie reprezentacji Francji