"Nie słyszę gwizdka". Amerykanin dorastał z niepełnosprawnością. Czy pozbawi Polskę marzeń o medalu MŚ?

Getty Images / davidsmith15 / Na zdjęciu: David Smith wraz z żoną i dziećmi
Getty Images / davidsmith15 / Na zdjęciu: David Smith wraz z żoną i dziećmi

Jest czołowym zawodnikiem świata. Dorastał z niemal całkowitą wadą słuchu. Od wielu lat gra i mieszka z rodziną w Polsce. Włączył się w pomoc Ukrainie. Teraz zagra przeciwko naszej kadrze o awans do strefy medalowej mistrzostw świata w siatkówce.

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Dorastał pan z poważną wadą. Lekarze po urodzeniu szacowali 80-90 procent utraty słuchu. Jak to wpłynęło na dzieciństwo?
[/b]

David Smith, środkowy reprezentacji USA i Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle: Ciężko mi to porównać, miałem wiele wyzwań, nie tylko na boisku. Pokazałem jednak, że mogę grać na najwyższym poziomie, a ludzie szanują mnie przez moje umiejętności. Dostawałem mnóstwo  pytań i to dla mnie świetna sprawa, bo mogę wytłumaczyć, jak moje życie przebiegało.

Przed igrzyskami w Londynie dostał pan specjalny aparat słuchowy dostosowany do pana potrzeb. Jak to zmieniło pana życie?

Zawsze chciałem mieć taki aparat, a technologia cały czas się rozwijała. Przed igrzyskami w Londynie firma Oticon skontaktowała się ze mną i zaproponowała współpracę. Dali mi jedno z najnowszych urządzeń w tamtym czasie i od tamtego momentu zawsze są ze mną. Na igrzyska w Tokio dali mi kolejne nowe urządzenie. Świetnie jest widzieć postęp technologiczny, że może ułatwić życie takim osobom jak ja.

Jakiś dźwięk pana zaskoczył?

Była spora różnica. Przed 2012 rokiem używałem analogowych urządzeń. Teraz wszystko jest filtrowane cyfrowo. Nie każdy, kto ma wadę słuchu, jest niepełnosprawny w ten sam sposób. Mam jednak aparat, który został dostosowany tak, że pasuje do moich potrzeb. Pomogło to najpierw z dźwiękami tła, teraz lepiej słyszę kierunkowo. Zmieniło sposób, w jaki wszystko słyszę i wymagało czasu, bym się przystosował.

Na zdjęciu: David Smith i TJ DeFalco
Na zdjęciu: David Smith i TJ DeFalco

Teraz jest nawet technologia bluetooth, co jest według mnie najfajniejsze. Mogę się połączyć bezpośrednio z telefonem i dźwięki z rozmów, filmów, Youtube’a docierają bezpośrednio do mojego aparatu słuchowego.

Wspomniał pan, że każda osoba, która ma wadę słuchu, odczuwa ją w inny sposób. Jakie dźwięki najtrudniej było panu usłyszeć?

Mam problem z wysokimi dźwiękami. Wiele osób szokuje fakt, że nie słyszę gwizdka na boisku. Nigdy nie rejestrowałem wysokich częstotliwości. Łatwiej mi rozpoznać niskie dźwięki, a urządzenie przetwarza je w dźwięki niższej częstotliwości, które lepiej słyszę. Jestem w stanie usłyszeć nowe rzeczy, których wcześniej nawet nie rejestrowałem.

ZOBACZ WIDEO: To miała być zwykła odprawa. Polscy siatkarze zaskoczyli trenera

Jak pan sobie radzi z tym, że nie słyszy gwizdka? Obserwuje pan reakcje kolegów z zespołu podczas akcji?

Zdarzyło się kilka takich sytuacji, kiedy ja myślałem, że dalej toczy się akcja, bo śledziłem piłkę i nie wiedziałem, że był gwizdek. Nie widziałem, że ktoś dotknął siatki, piłka dotknęła boiska. Moi koledzy z zespołu są bardzo wyrozumiali, wszyscy wiedzą, że nie robię tego celowo. Miałem kilka takich sytuacji, jak byłem dzieckiem, kiedy myślałem, że akcja się zakończyła i przestawałem grać, a nic się nie działo i gra dalej trwała.

Na szczęście siatkówka jest szybkim sportem i można się jakoś połapać, co się dzieje. Gdybym grał w piłkę nożną, byłoby znacznie trudniej. Sędzia jest daleko. Czasem piłkarz nie wie, czy znajduje się na spalonym, mógłbym przebiec pół boiska sprintem na marne i nawet bym nie wiedział. Czasem to zawstydzające, ale co mogę zrobić.

Ściąga pan aparat słuchowy na noc?

Tak.

Ma pan dzieci i jak to maluchy często płaczą niespodziewanie w nocy. Jak sobie pan radził z takimi sytuacjami jako rodzic?

Muszę podziękować swojej żonie, bo to ona głównie opiekowała się dziećmi w nocy i odgrywała w tym główną rolę. Czasem mnie szturchała, bym się obudził i sprawdził co u nich. Jestem za to wdzięczny. Są teraz inne urządzania, które pomagają, wysyłają wibracje, które mnie alarmują.

Wspomniał pan o swojej żonie. We dwójkę wraz z Erikiem Shojim organizowaliście pomoc dla Ukrainy i zebraliście ok. 330 tysięcy złotych. Jak do tego doszło?

Zaczęło się od małej prośby. Spotkaliśmy nauczycielkę, która uciekła z Ukrainy i wylądowała w Kędzierzynie-Koźlu. Dowiedzieliśmy się, że potrzebuje pomocy z tłumaczeniem dokumentów. Polska graniczy z Ukrainą, więc siłą rzeczy jest bliżej wojny niż nasi przyjaciele z Kalifornii.

Umieściła prośbę o pomoc na Instagramie. Ma profil prywatny i mogli na to odpowiedzieć tylko znajomi. Wrzuciła posta tuż przed jednym meczem ZAKSY i przed końcem pierwszego seta zebraliśmy potrzebną kwotę. Ludzie się pytali, czego potrzebują uchodźcy. Moja żona nawiązała kilka kontaktów z osobami z rady miasta i wolontariuszami w Kędzierzynie-Koźlu, by ocenić potrzeby. Ludzie przyjeżdżali do miasta z niczym i pokazywali zdjęcia "Patrz, to był mój dom. Teraz został zbombardowany i nic po nim nie zostało".

Nie było mowy, żebyśmy to zignorowali. Moja żona wciąż pomaga, niedawno zaczęła się szkoła, więc zapewniała dzieciom przybory. Życie tych dzieci wywróciło się do góry nogami i nie naprawimy wszystkiego, ale możemy im pomóc, by uzyskały edukację. Może nie taką, jaką by chcieli, ze swoimi przyjaciółmi i rodzinami w ojczyźnie, ale przynajmniej, by coś miały. Mam nadzieję, że zmienią świat, gdy dorosną.

Jak w takim razie reagujesz na to, że część twoich kolegów z kadry została w rosyjskich klubach?

Ludzie mają różne poglądy. Ja nie mam żadnych powiązań z Rosją, ale niektórzy dostali oferty. Mam jasną opinię na ten temat, ale nie wszyscy chodzą w moich butach. Rozmawialiśmy o tym. To bardzo złożona i gów****a sprawa.

Gra w Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle pogłębiła przyjaźń z Erikiem Shojim?

Gramy ze sobą w kadrze już od długiego czasu. Razem z jego bratem Kawiką przez sezon byliśmy w Asseco Resovii. Żyję blisko z nim i z jego rodziną. Oczywiście, gra w ZAKSIE nas zbliżyła, mamy zażyłe relacje. Sam fakt, że w pobliżu jest inny Amerykanin, na którym możesz polegać, albo po prostu z nim pogadać, pomógł nam obu w tym roku w Kędzierzynie-Koźlu. Była tam świetna atmosfera, ale samo posiadanie przyjaciela, z którym można dzielić się swoimi przeżyciami, robi wiele. Polegaliśmy na sobie mocno w tym sezonie.

Pański dziesięcioletni syn perfekcyjnie mówi po polsku. Jest czasem tak, że załatwia za rodziców sprawy w sklepie, w restauracji?

To będzie już nasz siódmy rok w Polsce, a on chodzi do polskiej szkoły. Często nauczyciele nie mówią po angielsku. To na pewno była dla niego ciekawa przygoda. W poprzednim roku nabrał pewności w swoim polskim i umiejętnościach tłumaczenia.

Staramy się na nim nie polegać, bo to wciąż dziecko. Nabrał jednak bardzo dużo pewności siebie i dumy, że umie tłumaczyć. Bardzo ciekawe coś takiego widzieć. W sprawach formalnych prosimy o pomoc kogoś z klubu, bo trzeba do tego trochę precyzji, a ZAKSA jest w tym bardzo pomocna. Ja i moja żona sami nieźle sobie radzimy, a całkiem sporo ludzi zna angielski, więc nie mamy zbyt wielu kłopotów.

@thelibero How is he so good? Hope you all are having a great holiday season! #polish #language #TKMaxxTalentShow #merrychristmas ♬ original sound - Erik Shoji

To będzie pański siódmy rok w Polsce. Myśli pan, że zostanie w kraju na stałe po zakończeniu kariery?

Jeszcze nie wiem, co zrobimy. Kędzierzyn-Koźle jest świetnym miastem, więc chcielibyśmy zostać. Jak na razie skupiam się na dotrwaniu do igrzysk w Paryżu. Mój syn mówi po polsku, więc dla niego życie tutaj jest świetne, ale ja i żona nie mówimy i tu jest problem. Podoba nam się także Kalifornia. Mój syn ma jednak świetne doświadczenia i jestem ciekawy, jak to wykorzysta w swoim dorosłym życiu.

Czuje się pan, że im jest starszy tym lepszy? Na karku 37 lat, większość sukcesów nadeszła po trzydziestce, a w meczu przeciwko Turcji (3:2) był pan najlepszym punktującym drużyny.

Czasem ja będę miał świetny dzień, czasem TJ, czasem Erik, Matt. Wielkim atutem naszej drużyny jest to, że mamy wielu utalentowanych graczy, którzy mogą ponieść zespół na swoich barkach. Nie wiemy, kto odpali w meczu Polską, ale gdy odnajdziemy lidera akurat w tym dniu, to musimy myśleć, jak go wspierać i dołożyć się do dorobku drużyny.

Czy mecz z Turcją dał wam "przeciwciała" do wychodzenia z trudnych sytuacji na następną część turnieju?

To już taki etap, w którym każdy będzie walczył do końca. Sprawili kłopoty i dostosowali się do naszej gry, dzięki temu zdołali wyrównać. Na szczęście w decydującym momencie to my okazaliśmy się lepsi.

Co przestało działać po dobrych pierwszych dwóch setach?

Nie traktowałbym tego w takich kategoriach, że u nas przestało coś działać. Ich atakujący miał świetną serię, zagrał fantastyczny mecz, doprowadził niemal swój zespół do zwycięstwa, trzeba mu to oddać. Grali lepiej.

***

Ćwierćfinał mistrzostw świata siatkarzy Polska - USA odbędzie się w czwartek, 8 września o godz. 21:00 w Arenie Gliwice. Transmisja w TVP 1 oraz Polsat Sport i na platformie Polsat Box Go, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj więcej:
Aleksander Śliwka zdradza, o czym zawsze pamięta w dniu meczu
Presja ze wszystkich stron. Tak ma grać zespół Nikoli Grbicia

Komentarze (1)
avatar
Jan Helak
8.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wielki szacun dla Davida. Już dawno zauważyłem jego aparat słuchowy, a przecież w siatkówce nie tylko gwizdka sędziego trzeba słuchać - sami siatkarze w trakcie akcji nieraz wołają do siebie. D Czytaj całość