Pierwsze takie urodziny Bartosza Kurka. "Jestem szczęściarzem"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Bartosz Kurek
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Bartosz Kurek

- Jestem szczęściarzem, że urodziny mogłem świętować w "Spodku" razem z naszymi kibicami. To była moja największa urodzinowa impreza - mówił po meczu Polska - USA Bartosz Kurek. Dzień przed spotkaniem kapitan Biało-Czerwonych skończył 34. lata.

W tym artykule dowiesz się o:

We wtorkowym meczu grupy C mistrzostwa świata siatkarzy Polacy pokonali Amerykanów 3:1. Pierwszy ze sprawdzianów o bardzo wysokim poziomie trudności zdali na piątkę, choć zdaniem kapitana naszego zespołu mogło być jeszcze lepiej.

- Nie jestem w pełni zadowolony. Myślę, że najlepsze mecze wciąż przed nami. Podobało mi się to, że w trakcie spotkania potrafiliśmy znaleźć rozwiązania na nasze problemy. Nie czekaliśmy, aż mecz się skończy, nie spuszczaliśmy głów. Znaleźliśmy te elementy, w których byliśmy lepsi od Amerykanów i je wykorzystaliśmy - podsumował Kurek.

MVP mistrzostw świata z 2018 roku nie zdradził jednak, jakie to były elementy. - Nie chcę dyskutować o technice, o szczegółach, które poprawiliśmy. Fajnie, że umieliśmy zrzucić z siebie ciężar popełnionych wcześniej błędów i po przegranym pierwszym secie do kolejnych partii podejść z czystą głową.

ZOBACZ WIDEO: Urodziny Bartka Kurka i ważna przemowa Grbicia | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #19

W trakcie spotkania dużo zmieniło wejścia na boisko Tomasza Fornala. Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla na początku drugiej odsłony zastąpił Aleksandra Śliwkę, który miał problemy zarówno w ataku (5 skutecznych na 16 prób), jak i w przyjęciu (4 błędy). Fornal w obu tych elementach wypadł lepiej (7/12 w ataku, bez błędu w przyjęciu), a do tego był skuteczny w końcówkach. We wszystkich trzech setach wygranych przez Polaków to on zdobył ostatnie punkty.

- "Forni" daje jakość od początku sezonu kadrowego i czasem tej jego jakości nam potrzeba. Nie tylko od niego, od każdego. Łukasz Kaczmarek z Grześkiem Łomaczem w każdym z setów robili przejścia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Każdy, kto daje jakość przyda się na boisku - podkreślił Kurek.

Najskuteczniejszym graczem meczu był jednak nie Fornal, a właśnie kapitan polskiej drużyny. Zdobył 20 punktów - 17 w ataku (na 30 prób), jeden blokiem i dwa serwisem. Zagrywał aż 23 razy, najwięcej ze wszystkich uczestników spotkania.

- Czy czuję, że poprawiłem się w zagrywce? Nie wiem, nie widziałem statystyk - zaczął odpowiedź na pytanie jednego z dziennikarzy. Wtedy ktoś podał mu kartkę z meczowymi liczbami. - Sześć błędów, trochę dużo. Chociaż przy 23 serwisach... No nie wiem. Te statystyki są trochę okrojone, wolałbym zobaczyć jeszcze kilka innych szczegółów - mówił. - Myślę, że wszyscy zrobiliśmy swoją robotę. Uwierzcie mi, że kiedy Amerykanie mają piłkę przy siatce, trudno się przeciwko nim gra.

Choć we wtorkowym meczu Kurek długimi momentami przypominał tego zawodnika, którego cztery lata temu w kluczowych spotkaniach MŚ podziwiał cały siatkarski świat, ani myślał rozpływać się nad swoją dyspozycją.

- Jakie to będzie miało znaczenie, że wam powiem, że moja najlepsza forma jest blisko, jeśli kolejny mecz przegramy? Mogę wam powiedzieć co tylko chcecie, ale od chwili, gdy usłyszymy pierwszy gwizdek następnego spotkania, te słowa nie będą miały znaczenia. Zaczniemy od wyniku 0:0 i żeby wygrać, trzeba będzie dobrze wykonywać swoje zadania na boisku i zdobywać punkty.

Atakujący naszej reprezentacji przyznał jednak, że jest zadowolony z tego, jak polski zespół wypadł na tle jednej z najlepszych drużyn narodowych na świecie. Przed turniejem stwierdził, że jeśli chodzi o budowanie formy, Polacy są na etapie "wykończeniówki". Teraz - że już się wprowadzili. - Mam tylko nadzieję, że dach nie zawali się nam na głowy - roześmiał się.

- Musimy pamiętać, że samą niezłą formą nie wygramy meczu - dodał po chwili. - Trzeba będzie zostawiać serducho na boisku. I ta ekipa na pewno to zrobi - podkreślił.

Kurek mówił też jak się czuł, gdy po spotkaniu dziesięć tysięcy kibiców zaśpiewało mu "Sto lat".

- To było niesamowite przeżycie. Jestem życiowym szczęściarzem, że urodziny mogłem świętować w "Spodku" razem z naszymi kibicami. Wcześniej urodziny świętowałem albo na zgrupowaniach z kolegami, albo w domu z najbliższą rodziną. To była moja największa urodzinowa impreza - zakończył utytułowany polski siatkarz, który w przeddzień meczu skończył 34. lata.

Z Katowic - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
"Przypadek?". Eksperci zgodni co do Tomasza Fornala
Trzecie zwycięstwo z rzędu, czego chcieć więcej. Oceny Polaków za mecz z USA

Komentarze (0)