Zwycięski pierwszy test. Polscy siatkarze pokonali przyjaciół z Ukrainy

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: atakuje Mateusz Bieniek
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: atakuje Mateusz Bieniek

Formą jeszcze nie zachwycają, ale najważniejsze, że wciąż wiedzą, jak wygrywać. W "meczu przyjaźni", przy niemal pełnej hali w Radomiu, polscy siatkarze pokonali Ukrainę 3:2.

Od kiedy otwarto Radomskie Centrum Sportu, do miasta Radom co i raz ściągają gwiazdy. Swoje mecze w Pucharze Billie Jean King grała tu Iga Świątek, siatkarki reprezentacji Polski mierzyły się z Koreą Południową, tu odbyła się gala mieszanych sztuk walki KSW 68.

Teraz na parkiecie nowoczesnego pięciotysięcznego obiektu pojawili się Bartosz Kurek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka i inne gwiazdy męskiej kadry Polski w siatkówce. Mecz, który sportowo nie miał wielkiego znaczenia, był pierwszym z serii pięciu sparingów przed mistrzostwami świata. Większy był jego wymiar symboliczny. Rywalami Biało-Czerwonych byli Ukraińcy. Reprezentanci narodu, który łączy teraz z Polakami niezwykle silna więź przyjaźni. A przy tym drużyna, która po wykluczeniu z międzynarodowych rozgrywek siatkarskich Rosji, kraju, który napadł na ich ojczyznę, zrządzeniem losu zastąpiła ją w polsko-słoweńskich mistrzostwach.

Przed rozpoczęciem meczu polscy zawodnicy postanowili wyciąć numer swojemu kapitanowi. Gdy mieli wyjść na parkiet, by przywitać się z kibicami, nie pobiegli za Kurkiem, tylko zostali jeszcze przez kilkanaście sekund w tunelu. Dołączyli do niego po tym, jak Kurek samotnie zebrał solidną porcję braw.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widoki! Polka zaszalała w USA

Polacy rozpoczęli mecz w zestawieniu, które można już chyba nazywać pierwszą szóstką trenera Nikoli Grbicia. Z Kurkiem na ataku, Marcinem Januszem na rozegraniu, z duetem przyjmujących Semeniuk - Śliwka, środkowymi Jakubem Kochanowskim i Mateuszem Bieńkiem oraz libero Pawłem Zatorskim.

Nasi zawodnicy byli zdecydowanymi faworytami spotkania, ale w pierwszym secie Ukraińcy zaskoczyli ich bardzo dobrą zagrywką i grą w obronie. Na początku wyszli na prowadzenie 7:4, potem je stracili (10:10) i odbudowali (15:12).

Gdy odskoczyli po raz drugi, Polacy nie byli już w stanie ich doścignąć. Wywierali za małą presję serwisem i, często przez niedokładne przyjęcie, nie byli skuteczni w ataku. Po uderzeniu w aut Semeniuka ukraiński zespół miał już pięć "oczek" przewagi (21:16). Partię skończyli z czterema punktami więcej w dorobku, niż nasza drużyna (25:21).

W drugim secie zespół w żółto-niebieskich koszulkach wciąż stawiał mistrzom świata twardy opór, ale tym razem to Polacy od początku byli o krok z przodu. Dokładność swoich wystaw poprawił Janusz, grę w ataku Kurek, kilka razy zadziałał też blok. Jednak choć Biało-Czerwoni podnieśli poziom gry, i tak przez długi czas mieli problemy ze zbudowaniem przewagi większej niż 2-3 punkty.

Różnicą czterech punktów po raz pierwszy prowadzili dopiero pod koniec seta, gdy Kochanowski ustrzelił serwisem ukraińskiego libero Dmytro Kanajewa (19:15). Różnicą pięciu - gdy zobaczyliśmy rzecz rzadko spotykaną na siatkarskich boiskach. Bieniek zaatakował w aut, sędziowie zasygnalizowali punkt dla Ukrainy, ale kapitan kadry Ukrainy przyznał się do dotknięcia piłki (20:15).

Im bliżej było końca, tym bardziej rosła przewaga Polaków. Ostatecznie wyniosła osiem punktów (25:17). Seta w efektowny sposób, bo dwoma asami serwisowymi, zamknął Kamil Semeniuk.

Na trzecią odsłonę trener Grbić wystawił na boisko niemal całkowicie inną drużynę. Swoje szanse dostali Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal, Bartosz Kwolek, Karol Kłos, Mateusz Poręba i Jakub Popiwczak. Gracze, którzy na MŚ najpewniej będą pełnić rolę zmienników, poradzili sobie dobrze, choć musieli się mocno napracować, żeby pokonać walecznych i prezentujących całkiem dobry poziom Ukraińców.

W secie numer trzy, którego najlepszą częścią w wykonaniu Biało-Czerwonych była końcówka, znów dużą rolę odegrały serwisy Kamila Semeniuka. MVP ostatniego finału Ligi Mistrzów tym razem wszedł jako "dżoker" i pomógł naszemu zespołowi powiększyć przewagę z dwóch do czterech punktów (21:17). Od tego momentu Polacy kontrolowali sytuację na boisku. Wygrali 25:20.

Kolejna partia zaczęła się od świetnych serwisów Fornala i prowadzenia Polaków 4:0. Goście nie dali jednak za wygraną. Zdobyli punkt zagrywką, efektownie zablokowali Kaczmarka, pokazali kilka dobrych akcji w obronie i szybko doprowadzili do remisu 8:8. Potem poszli za ciosem i korzystając z nieskuteczności zmiennika Bartosza Kurka, wyszli na prowadzenie 13:10.

Wtedy Grbić poprosił o czas, na którym najwyraźniej udało mu się pobudzić zespół, bo po powrocie na boisko nasi siatkarze odrobili stratę (17:17), w czym duża zasługa serwisów Kwolka i ofensywnych akcji Fornala.

Ostatnie słowo należało jednak do Ukraińców, którzy w końcówce zagrali skuteczniej od naszego zespołu, wygrali jedną akcję przy swojej zagrywce i to wystarczyło im do wygrania 25:23 i doprowadzenia do tie-breaka.

W decydującym secie Polacy cały czas czuli na plecach oddech rywali, ale tym razem nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa. Kluczowe punkty zdobyli blokiem - najpierw Kowalowa zatrzymał Fornal (9:7), potem Kwolek wyczuł zamiary Semeniuka (13:10). Zdobyta w ten sposób przewaga w zupełności wystarczyła, by wygrać tie-breaka (15:11) i cały mecz.

Kolejne mecze nasi siatkarze zagrają w Krakowie. Od 18 do 20 sierpnia w 19. Memoriale Huberta Jerzego Wagnera zmierzą się z Iranem, Argentyną oraz z Serbią.

Grę na mistrzostwach świata rozpoczną 26 sierpnia w Spodku, a ich pierwszym przeciwnikiem będzie reprezentacja Bułgarii.

Radom, mecz towarzyski
Polska - Ukraina 3:2 (21:25, 25:17, 25:20, 23:25, 15:11)

Polska: Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Kamil Semeniuk, Marcin Janusz, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Tomasz Fornal, Bartosz Kwolek, Karol Kłos, Mateusz Poręba, Jakub Popiwczak (libero).

Ukraina: Maksym Drozd, Ołeh Płotnicki, Jurij Semeniuk, Wasyl Tupczij, Ilia Kowalow, Witalij Szczytkow, Horden Brova (libero) oraz Dmytro Kanajew (libero), Tymofiej Połuian, Jurij Sinica.

Czytaj także:
Otrzymał opaskę kapitana i... zdezerterował. Irańczyk wyjaśnia powody swojej decyzji
Wiemy, z kim Polska zagra przed MŚ. Ostatni test i wiele atrakcji dla kibiców