Grzegorz Wojnarowski: Czy to jest ten czas, gdy Polska wyprzedzi Brazylię? [OPINIA]

Materiały prasowe / VNL / Na zdjęciu: reprezentacja Polski siatkarzy z trenerem Nikolą Grbiciem
Materiały prasowe / VNL / Na zdjęciu: reprezentacja Polski siatkarzy z trenerem Nikolą Grbiciem

Ciekawych czasów doczekaliśmy. Przez długie lata patrzyliśmy na Brazylię jak na największego z gigantów siatkówki. Dziś w rankingu FIVB jesteśmy przed nią, a w meczu Ligi Narodów rozprawiamy się z nią tak, jak kiedyś Brazylia rozprawiała się z nami.

- Ech, jakby było wspaniale, gdyby nasi grali jak oni. Tak szybko, tak pięknie, tak skutecznie - marzyliśmy w pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy brazylijskie pokolenie czarodziejów siatkówki raz po raz ogrywało Polaków. Byliśmy wtedy dla "Canarinhos" rywalem może trochę niewygodnym, ale kiedy przychodziły mecze o stawkę, radzili sobie z nami bez większych problemów.

Dla nas każde zwycięstwo z nimi było świętem i wielkim powodem do dumy. Od 2000 do 2011 roku takich zwycięstw było tylko pięć. Porażek - aż 24.

Przełom w polsko-brazylijskiej rywalizacji to rok 2012, gdy w Lidze Światowej drużyna prowadzona przez Andreę Anastasiego wygrała z "Canarinhos" cztery z pięciu spotkań. Po raz pierwszy byliśmy też lepsi w takim meczu, którego Brazylia przegrać nie mogła - w turnieju Final Four Ligi Światowej w Sofii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!

Od tamtego czasu bijemy się z Brazylijczykami jak równy z równym. Bilans tych starć z lat 2012-2021 to 11-13 na naszą niekorzyść. Jednak mecze, które miały najwyższą rangę, dwa finały mistrzostw świata (2014, 2018) i spotkanie o trzecie miejsce w Lidze Narodów 2019, wygrali Polacy.

Dziesięć lat temu miał miejsce moment, gdy bardzo zbliżyliśmy się do reprezentacji, do której polski kibic ma chyba największy respekt. Teraz być może obserwujemy ten czas, w którym ją prześcigamy. Nie tylko w rankingu FIVB (w środę Polacy zagrali jako jego liderzy po raz pierwszy w historii, Brazylijczycy po raz pierwszy wyszli na boisko przeciwko drużynie wyżej notowanej), ale pod względem siły drużyny, jakości gry i głębi składu.

Wiem, po jednym meczu, który został rozegrany na samym początku sezonu kadrowego i jeszcze o niczym nie decydował, taka teza brzmi bardzo odważnie.

Jednak przez 20 lat obejrzałem dużo spotkań Polski z Brazylią i nigdy wcześniej, nawet w wygranym 3:0 finale MŚ 2018, nie widziałem, żebyśmy wyraźnie dominowali nad tym konkretnym przeciwnikiem przez zdecydowaną większość spotkania.

Żebyśmy dwa sety wygrali do 16, a w ostatnim bardzo wysoko prowadzili i gdyby nie kilka minut słabości, również w nim nie wypuścili "Canarinhos" z 20. Żebyśmy stłamsili ich zagrywką (w punktowych serwisach wygraliśmy 13-1), mieli lepiej zorganizowaną grę i więcej opcji w ataku. Żeby nasz selekcjoner wprowadzał tylko zmiany taktyczne, a brazylijski gorączkowo szukał takiego zestawienia, które "zaskoczy".

Kiedy przed środowym meczem zapytałem byłego asystenta Vitala Heynena Michała Mieszko Gogola, czy w tym momencie to Polska ma większą głębię składu niż Brazylia, odpowiedział bez chwili zastanowienia: Moim zdaniem, absolutnie tak!

- My przez ostatnich dziesięć lat wprowadziliśmy do drużyny narodowej bardzo wielu młodych graczy i nie odczuwamy straty na jakości. Brazylijczykom nie idzie to tak dobrze. Po następcy Wallace'a Alanie można było się więcej spodziewać. Godnego następcy dla Bruno Rezende póki co nie widać. Gdyby nie naturalizowali Kubańczyka Leala, mieliby kłopoty ze znalezieniem drugiego obok Lucarellego przyjmującego światowej klasy. Kiedyś, jak przywozili nowych zawodników, my ich obserwowaliśmy i mówiliśmy tylko do siebie: "dobry jest". Te czasy się skończyły - argumentował Gogol.

Trudno się z nim nie zgodzić. W pierwszym turnieju Ligi Narodów motorami napędowymi Biało-Czerwonych byli Tomasz Fornal, Karol Butryn, Maciej Muzaj i Bartosz Kwolek. Teraz błyszczeli MVP Ligi Mistrzów Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Mateusz Bieniek, a opoką dla mniej doświadczonych w kadrze kolegów był nowy kapitan Bartosz Kurek. Gdyby coś nie układało się po naszej myśli, trener Nikola Grbić miał w odwodzie Fornala, Kwolka czy Łukasza Kaczmarka.

Brazylia takiej głębi dziś nie ma. Jasne, to nadal grupa świetnych zawodników, ale na ich grze brak liderów lub ich gorsza forma odbija się dużo bardziej.

Nie twierdzę, że teraz w starciach Polski z Brazylią to nasi siatkarze będą popularnym gazowanym napojem o cytrynowym smaku, a rywale - pragnieniem. Mam jednak wrażenie, że w najbliższych latach to my będziemy przystępować do takich spotkań z pozycji tego nieco silniejszego.

Teraz my też gramy pięknie, szybko i skutecznie. Nawet trochę bardziej niż oni.

Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Poezja do oglądania. Tak Twitter przeżywał mecz Polski z Brazylią
Świetny wynik, ale jest trochę do poprawy. Kto się wyróżnił w meczu z Brazylią? [OCENY]

Źródło artykułu: