Zabawa z elementami eksplozji i ignorancji - alfabet Mistrzostw Świata 2014

Portal SportoweFakty.pl przygotował podsumowanie mundialu, z którego dowiecie się między innymi, czym zaimponował Seyed Mousavi oraz jak wielu polskich sympatyków zjednał sobie Plamen Konstantinow.

A jak Antiga Stephane 

Debiutujący w roli trenera 38-letni Francuz rozpoczął swoją karierę w nowej roli w sposób wprost wyśniony. W ciągu kilku miesięcy, z wynalazku stał się polskim bohaterem narodowym. Na ławce imponował spokojem i opanowaniem w trudnych momentach. Jego podejście przełożyło się na poczynania biało-czerwonych na parkiecie, wielokrotnie wychodzących z opresji obronną ręką. Dawno nie mieliśmy okazji obserwować również tak doskonałej atmosfery wewnątrz naszej reprezentacji. To wszystko zasługa Antigi, który już na samym starcie przygody z trenerką zawiesił sobie poprzeczkę niezmiernie wysoko.
[ad=rectangle]
B jak bombardierzy

Pierwszoplanowymi postaciami na pozycji atakującego podczas Mistrzostw Świata 2014 byli z pewnością Mariusz Wlazły oraz Georg Grozer. Warto jednak także zwrócić uwagę na udane występy zawodników z drużyn, które nie zawojowały siatkarskiego świata. Przyczyną takiego stanu rzeczy był przede wszystkim brak należytego wsparcia ze strony pozostałych kolegów.

Znakomity turniej ma za sobą Wenezuelczyk Kervin Pinerua. W pięciu meczach pierwszej rundy turnieju zdobył 92 punkty, atakując ze skutecznością 55 procent. Równie duży wpływ na postawę swojego zespołu miał Australijczyk Thomas Edgar, bez którego Kangury z pewnością nie wywalczyłyby awansu do drugiej fazy. To właśnie dzięki jego znakomitej grze, najpierw pokonały w decydującym starciu Wenezuelę 3:2, a następnie urwały seta Irańczykom oraz Francuzom. Pomimo już 35 lat na karku, grę Kamerunu, długimi fragmentami, ciągnął natomiast Jean Patrice Ndaki Mboulet.

C jak cieszynki

Któż z nas nie zapamięta charakterystycznej radości polskich siatkarzy po wygrywaniu kolejnych ważnych akcji w decydujących starciach turnieju? Widok radośnie podskakujących w kółeczku Polaków wrył się w pamięć przede wszystkim dlatego, że tak spontaniczny sposób okazywania przez nich emocji narodził się na tym mundialu. Palmę pierwszeństwa w kategorii świętowania efektownie zdobytych punktów dzierżą jednak Kameruńczycy, których entuzjastyczne i nietuzinkowe reakcje były jednym z głównych hitów pierwszej fazy turnieju.

Reprezentanci Kamerunu niejednokrotnie porywali za sobą publiczność we wrocławskiej Hali Stulecia
Reprezentanci Kamerunu niejednokrotnie porywali za sobą publiczność we wrocławskiej Hali Stulecia

D jak doradca

Podczas gdy zdecydowana większość splendorów za wywalczenie tytułu mistrza świata spada na Antigę i samych siatkarzy, nie wolno zapomnieć o roli, jaką w całym sukcesie odegrał drugi szkoleniowiec "Orłów", Philippe Blain. 54-latek, który przez 11 lat prowadził reprezentację Francji (lata 2001-2012), stanowił idealne uzupełnienie dla swojego byłego podopiecznego. Posiadanie doświadczonego fachowca było jednym z warunków, jakie Antiga postawił działaczom PZPS-u przed podpisaniem kontraktu.

Powszechnie wiadomo, że jednym z głównych zadań Blaina była praca z rozgrywającymi. Wywiązał się z niego doskonale, ponieważ zarówno Fabian Drzyzga, jak i Paweł Zagumny, spisali się znakomicie, idealnie się uzupełniając jako duet graczy na tej pozycji.

E jak eksplozja

Widząc nazwisko Mateusza Miki w szerokim składzie na mistrzostwa świata, niewielu dawało mu szansę na udział w imprezie docelowej. Kilka udanych meczów w Lidze Światowej nieco podniosło notowania 23-latka wśród opinii publicznej, lecz najczęściej ciągle stawiano go, co najwyżej, w roli czwartej przyjmującego. Zupełnie inaczej myślał jednak Antiga, którego decyzja o rezygnacji z usług Bartosza Kurka, między innymi automatycznie oznaczająca miejsce w mundialowej "14" dla Miki, wywołała w Polsce ogólnokrajową burzę.

Krytykom takiego wyboru ust nie zamknął nawet bardzo udany początek turnieju w wykonaniu gracza Lotosu Trefla Gdańsk. Wszyscy oni czekali na jego potknięcie. I się doczekali, w drugiej rundzie. Siatkarz na moment powędrował nawet do kwadratu, ale na decydujące boje wrócił ze zdwojoną siłą, dając największy popis swoich możliwości w finale. Nad jego postawą w spotkaniu o złoty medal rozpływali się między innymi Marko Podrascanin ("Mika gra jak Giba w najlepszych latach") oraz Sebastian Świderski ("Mika grał jak Goran Vujević w 2000 roku, po prostu jak ekspert"). Przepis na doprowadzenie Miki do takiej formy znał chyba tylko Blain, który przepracował z nim cały ostatni sezon we francuskim Montpellier Volley UC.

F jak fala

O ile już przed rozpoczęciem turnieju wiadomo było, że najliczniejszą kibicowską grupę z zagranicy będą stanowić Finowie, o tyle nikt nie spodziewał się aż tak masowego napływu fanów z północy. Najwięcej z nich przyjechało do Katowic, do Wrocławia dotarła już znacznie mniejsza rzesza. Siatkarzy Suomi dopingowało w Spodku kilka tysięcy rodaków, którzy największą furorę zrobili podczas starcia ich ulubieńców z Brazylią (0:3). Wtedy na trybunach zasiadło aż około 7 tysięcy Finów, którzy swoim głośnym dopingiem natchnęli zawodników do podjęcia wyrównanej walki z faworytem. Canarinhos wygrali dwa z trzech setów dopiero po grze na przewagi.

[nextpage]G jak Grebennikov Jenia 

Francuz nie miał sobie równych, jeśli chodzi o pozycję libero. Zdecydowanie zdominował klasyfikację najlepiej broniących graczy, notując aż 3,65 udanej obrony na set. Drugi w tym rankingu, Paweł Zatorski, legitymował się bilansem 3,08 obrony na set. Gracz niemieckiego VfB Friedrichshafen stanowił również ostoję Trójkolorowych w odbiorze. Posyłanie zagrywek w jego kierunku było kiepskim pomysłem, ponieważ przyjmował on perfekcyjnie ze średnią skutecznością na poziomie 52 procent. Les Bleus błyskawicznie doczekali się godnego następcy Huberta Henno i Jeana-Francoisa Exigi.

H jak historia

Stanisław Gościniak, Edward Skorek, Tomasz Wójtowicz, Ryszard Bosek, Marek Karbarz, Aleksander Skiba, Mirosław Rybaczewski, Zbigniew Zarzycki, Wiesław Czaja, Wiesław Gawłowski, Włodzimierz Stefański, Włodzimierz Sadalski i trenerzy: Hubert Wagner oraz Andrzej Warych. Mistrzów świata z 1974 roku z Meksyku nikt nie pozbawi miejsca w historii polskiej siatkówki, lecz po 40 latach doczekali się oni swych godnych następców.

Siłą rzeczy, od dnia 21 września 2014 roku, z ust wszystkich kibiców, w pierwszej kolejności będą padały nazwiska nowych czempionów, którzy wraz z pokonaniem 3:1 Brazylii również zyskali sobie wieczną chwałę. Oto oni, raz jeszcze: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Dawid Konarski, Paweł Zagumny, Karol Kłos, Andrzej WronaMariusz Wlazły, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Krzysztof Ignaczak, Paweł Zatorski, Marcin MożdżonekMateusz Mika, Rafał Buszek, plus szkoleniowcy: Stephane Antiga i Philippe Blain.

I jak ignorancja

Sportowa rywalizacja podczas mistrzostw upływała generalnie w kulturalnej atmosferze. Zdarzyło się jednak, że niezdrowe emocje udzielały się zawodnikom i jednemu z trenerów już po ostatnim gwizdku sędziego. Polscy fani pałali najmniejszą sympatią do reprezentantów Rosji, którzy po przegranej z biało-czerwonymi 2:3 postanowili im się dobitnie "odwdzięczyć". Aleksiej Spiridonow został oskarżony o oplucie jednego z kibiców, natomiast Artem Wolwicz oraz Artem Jermakow pokazali w kierunku publiczności środkowy palec. Wszyscy siatkarze Sbornej, od początku turnieju, unikali także jak ognia rozmów z polskimi dziennikarzami.

Swego rodzaju popis dali też Brazylijczycy, a dokładniej Bruno i Bernardo Rezende. Oboje odmówili przyjścia na konferencję prasową, po przegranym 2:3 meczu trzeciej rundy przeciwko Polsce, tłumacząc swoją nieobecność protestem przeciwko działaniom FIVB. Ponadto szkoleniowiec "poczęstował" także obraźliwym gestem jednego z żurnalistów, a dzień później, w sali konferencyjnej, ze strony brazylijskiej, pojawił się jedynie Felipe Fonteles.

Bruno i Bernardo Rezende na konferencji prasowej. Taka sytuacja nie zawsze miała miejsce podczas Mistrzostw Świata 2014
Bruno i Bernardo Rezende na konferencji prasowej. Taka sytuacja nie zawsze miała miejsce podczas Mistrzostw Świata 2014

J jak jeden

Dokładnie tyle drużyn znalazło sposób na powstrzymanie reprezentantów Polski, kroczących po tytuł mistrzów świata. Pogromcami naszych siatkarzy okazali się Amerykanie, którzy pokonali biało-czerwonych 3:1, w łódzkiej Atlas Arenie, na inaugurację zmagań w drugiej rundzie. - Tak naprawdę nie było to złe spotkanie w wykonaniu Polaków. Było ono bardzo dobre, natomiast akurat tamtego dnia rywale byli lepsi - powiedział na temat tej przegranej Sebastian Świderski. Reprezentanci USA zakończyli mundialowe zmagania na miejscach 7-8.

K jak Kamerun

Zdecydowanie najbarwniejsza ze wszystkich reprezentacji występujących na mistrzostwach świata. Mimo że Kameruńczycy zakończyli udział w mundialu już po pierwszej rundzie, z kompletem porażek i zaledwie trzema wygranymi setami, zyskali sobie na polskiej ziemi ogromną sympatię. Już przed swoim debiutanckim występem, przeciwko Australii, zaprezentowali kibicom niestandardową część przedmeczowej rozgrzewki, w której zawarli elementy śpiewu i tańca. Furorę robiły także ich niektóre zachowania w trakcie rywalizacji, zaś po ostatnim gwizdku sędziego chętnie rozdawali liczne autografy i pozowali do zdjęć z fanami.

Byliśmy bardzo zaskoczeni widząc, jak wielkie wsparcie otrzymujemy od polskich kibiców, to było coś szczególnego. Nasze zachowania prezentujemy specjalnie dla nich. Chcemy, żeby dobrze się bawili - komentował w czasie turnieju David Feughouo.

[nextpage]L jak lekcja

Trener reprezentacji Bułgarii, Plamen Konstantinow, zaimponował wielu polskim sympatykom siatkówki, gdy postanowił odmówić udzielenia wywiadu telewizji Polsat. - Skoro bierzecie pieniądze od ludzi za możliwość oglądania meczów, to ja nie będę reklamował was za darmo - zadeklarował otwarcie. Poparcie kibiców dla decyzji byłego gracza Jastrzębskiego Węgla najlepiej oddaje wynik zamieszczonej przez nas sondy, z pytaniem "Czy Plamen Konstantinow postąpił słusznie odmawiając wywiadu?". Aż 97 procent głosujących wybrało opcję "tak", a trzeba koniecznie zaznaczyć, że wypowiedziało się ponad 4400 osób.

Bułgar dał więc solidną lekcję polskiemu medium, natomiast sam otrzymał również takową od swoich podopiecznych. Jego siatkarze od początku mistrzostw nie imponowali formą, a szansę na awans do trzeciej rundy stracili już w połowie drugiej fazy. Pomimo, że ich dwa ostatnie mecze, rozegrane we Wrocławiu, nie niosły ze sobą żadnej stawki, postawa Junaków bardzo dotknęła samego szkoleniowca. Bułgarzy, w kompromitującym stylu, przegrali po 0:3 z Kubą i Finlandią, a Konstantinow na obu pomeczowych konferencjach prasowych dosłownie miał łzy w oczach.

M jak murarz

12 rozegranych meczów, 56 punktowych bloków, brak miejsca w najlepszej szóstce turnieju. Wszystkie te hasła nawiązują do irańskiego środkowego Seyeda Mousaviego. Mur, w postaci jego rąk na siatce, okazywał się dla większości rywali niezmiernie trudny do sforsowania. Wyczyny 27-latka najlepiej obrazują suche liczby: 8 punktowych bloków w spotkaniach z Włochami i Portoryko, 7 z Francją i Argentyną, 5 z Belgią i Polską, 4 z Serbią i Rosją, 3 z Niemcami i Australią oraz 2 z USA. Po pierwszej rundzie legitymował się fenomenalną średnią 6 punktowych bloków na mecz. Na koniec turnieju nieco ona spadła, do 4,66 punktów w spotkaniu, lecz nie zmienia to faktu, że Irańczyk dokonał imponującego wyczynu.

Seyed Mousavi miał wiele powodów do okazywania podobnej radości
Seyed Mousavi miał wiele powodów do okazywania podobnej radości

N jak niespodzianki

Było właściwie niemożliwym, by w 103 mundialowych meczach nie doszło do ani jednej niespodzianki. I tak się nie stało, sensacyjnych rozstrzygnięć było całkiem sporo. Największym z nich było wywalczenie brązowego medalu przez Niemców, którzy w drodze po krążek nadspodziewanie łatwo rozbili 3:0 Iran, zaś w swoim ostatnim meczu nieoczekiwanie, również 3:0, rozbili Francuzów, z którymi pięć dni wcześniej przegrali w dokładnie odwrotnym stosunku. Obecność Trójkolorowych w czołowej "czwórce" także zasłużyła na miano zaskakującej, zwłaszcza biorąc pod uwagę klasę ich rywali na drodze do strefy medalowej.

Inne niespodziewanie rozstrzygnięcia to: zwycięstwo 3:2 Argentyny nad USA, pozbawiające Amerykanów szans na awans do "szóstki", wygrana Portoryko nad Włochami 3:1 czy też ogromne problemy Bułgarów w starciu z Egiptem, zakończonym ostatecznie och triumfem 3:2.

O jak odkodowanie

Ze wspomnianych 103 pojedynków, tylko 2 były ogólnodostępne dla wszystkich. Pierwszym z nich był mecz otwarcia Polska - Serbia, zaś drugim ostatnie spotkanie mundialu, pomiędzy biało-czerwonymi a Brazylią. Za otrzymanie dostępu do pozostałych 101 widowisk, telewizja Polsat zażyczyła sobie od przeciętnego śmiertelnika, niemającego dostępu do platformy Cyfrowego Polsatu, 99 złotych.

Spotkanie o złoty medal zostało odkodowane prawdopodobnie tylko dlatego, że z takim apelem zwrócił się do Zygmunta Solorza-Żaka prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, Bronisław Komorowski. - Przepraszam że to powiem, ale może odkodujecie chociaż finał? - zapytał reportera Polsatu, po półfinałowym meczu z Niemcami, Mariusz Wlazły. Finał Mistrzostw Świata 2014 obejrzało około 17 milionów Polaków.

P jak pomyłki

"Piętą achillesową" polskiego mundialu okazali się ci, o których w normalnych okolicznościach powinno się praktycznie nie mówić, czyli sędziowie. Gdyby nie wprowadzenie możliwości korzystania z systemu challenge, poczynania niektórych arbitrów mogłoby doprowadzić do naprawdę gorących boiskowych spięć pomiędzy zawodnikami. Polskim kibicom najbardziej w pamięci, pod negatywnym kątem, zapisał się Irańczyk Mohammad Shahmiri, będący głównym rozjemcą w meczu pomiędzy "Orłami" a Brazylią w trzeciej rundzie (3:2). Poza fatalnym poziomem sędziowania, wyróżniał się wielkimi oczami, a po zakończeniu widowiska błyskawicznie stał się bohaterem licznych internetowych memów.

Do niejednej kuriozalnej sytuacji doszło również w spotkaniu Polska-Włochy (3:1), którego arbitrami byli Dominikańczyk Yuri Ramirez oraz Meksykanin Luis Macias. - Momentami byliśmy bardzo rozgrzani i niepotrzebnie dodatkowo dolewali oliwy do ognia. Sędzia próbował tłumaczyć się w przerwie, kiedy schodziliśmy po drugim secie, nikt z nas nie rozumiał jego tłumaczeń - skomentował pracę tych rozjemców Paweł Zatorski.

R jak rozstania

Jeszcze nie zdążyliśmy się porządnie nacieszyć wielkim sukcesem polskiej reprezentacji, a już dowiedzieliśmy się, że trzej nasi siatkarze, Mariusz Wlazły, Paweł Zagumny oraz Krzysztof Ignaczak, ogłosili definitywny rozbrat z kadrą. Co więcej, podobnej możliwości nie wykluczył także inny z filarów, Michał Winiarski, który zapowiedział, ze stuprocentową pewnością, brak gry w drużynie narodowej w roku 2015. Drugi trener Polaków, Philippe Blain, zapowiedział, iż poszukiwania ich następców zostały już rozpoczęte, wraz z chwilą zakończenia mundialu.

[nextpage]S jak spektakl

Organizacja meczu otwarcia Mistrzostw Świata 2014 na Stadionie Narodowym w Warszawie wzbudziła prawdziwy zachwyt wśród ludzi z całego świata. Pojedynek Polski z Serbią obejrzała z trybun rekordowa liczba około 63 000 widzów. Spotkanie, poprzedzone efektowną ceremonią otwarcia turnieju, zakończyło się bezapelacyjnym triumfem biało-czerwonych w stosunku 3:0.

- Mieliśmy szansę zagrać przed około 63 tysiącami kibiców. To było niesamowite, ale, niestety, spisaliśmy się bardzo źle. Wcześniej nie graliśmy na stadionie. W piątek przed meczem mieliśmy na nim trening, ale nie zdążyliśmy się zaaklimatyzować  - przyznał szczerze Marko Ivović.

T jak tie-break

Reprezentanci Polski rozegrali na mundialu 4 pięciosetowe pojedynki pod rząd. Zostaną one zapamiętane wyłącznie pozytywnie, ponieważ "Orły" rozstrzygnęły wszystkie tie-breaki na swoją korzyść. W pierwszym z nich biało-czerwoni, w dramatycznych okolicznościach, wygrali 16:14 z Iranem, broniąc po drodze jednej piłki meczowej. Gdyby wówczas podopieczni Antigi przegrali, prawdopodobnie nie oglądalibyśmy ich nawet w pierwszej "szóstce". Za drugim razem pokonali oni 15:12 Francuzów, choć set ten nosił znamiona towarzyskiego. Niezależnie od jego rozstrzygnięcia, było już bowiem wiadomo, że Trójkolorowi zakończą zmagania w grupie E na 1. miejscu, natomiast Polacy na 2.

Piąte sety, wygrane przez naszych siatkarzy w trzeciej rundzie, 17:15 przeciwko Brazylii oraz 15:11 przeciwko Rosji, coraz bardziej utwierdzały samych graczy w przekonaniu, że są zdolni osiągnąć najwyższy szczyt. Kilka dni później zostali mistrzami świata.

U jak urazy

Kontuzje są nieodłącznym, choć nieprzyjemnym, elementem sportowej rywalizacji. Podczas mundialu najczęściej mieliśmy do czynienia z urazami stawu skokowego, mniej lub bardziej poważnymi. Tego typu problem wyeliminował z udziału w turnieju włoskiego atakującego Iwana Zajcewa. Lider Azzurrich został odesłany do domu jeszcze po zakończeniu pierwszej rundy, a jego brak w potężnym stopniu odbił się na kolejnych wynikach drużyny prowadzonej przez Mauro Berruto. Podobna przypadłość zakończyła także mundialową przygodę Rosjanina Pawła Moroza i Bułgaria Wiktora Josifowa. Więcej szczęścia miał natomiast Brazylijczyk Wallace, który po paru dniach odpoczynku zdołał wrócić na boisko.

Chwile grozy przeżyli również kibice reprezentacji Francji, kiedy to, po ostatnim meczu pierwszej fazy przeciwko Belgii, boisko opuszczał, z grymasem na twarzy, podstawowy libero Jenia Grebennikov. Pierwsze diagnozy mówiły o złamany palcu 24-latka, co definitywnie wykluczyłoby go z udziału w kolejnych meczach. Z czasem, na szczęście, okazało się, że był on jedynie wybity, więc siatkarz mógł od razu powrócić na parkiet.

Iwan Zajcew okazał się jednym największych pechowców mundialu
Iwan Zajcew okazał się jednym największych pechowców mundialu

W jak Wlazły Mariusz  

O jego grze wszystko zostało już chyba powiedziane. Bezapelacyjnie zasłużenie zgarnął tytuł MVP mistrzostw świata, ponieważ w najtrudniejszych momentach koledzy zawsze mogli na nim polegać. Wyśmienicie spisywał się w starciach ze wszystkimi światowymi potęgami. Jeżeli już dopadł go chwilowy kryzys w grze na siatce, nie schodził z boiska, ponieważ ciągle stanowił duże zagrożenie w polu serwisowym.

Po ostatnim sezonie ligowym niektórzy zarzucali mu, że wysoką skuteczność zapewniają mu wyłącznie ataki z szybko rozegranych piłek, zaś jego słabym punktem jest gra na wysokiej piłce. Zarzut ten został w czasie mundialu zdecydowanie odparty, choć trzeba przyznać, iż rozgrywający robili wszystko, by w każdej sytuacji jak najmocniej przyspieszać wystawy do prawego skrzydła. Plan ten sprawdził się idealnie i pozwolił Wlazłemu na zademonstrowanie pełni swoich niemałych możliwości.

Z jak zabawa

Wypełnione trybuny na niektórych meczach w Krakowie, 40 000 ludzi w katowickiej strefie kibica podczas meczu finałowego, przyjazna atmosfera panująca w każdym z siedmiu miast gospodarzy - te obrazy potwierdzają, że Mistrzostwa Świata 2014 były prawdziwym siatkarskim świętem. Już po zakończeniu drugiej rundy zdecydowanie został pobity rekord frekwencji.

Na 11 spotkań przed końcem turnieju, we wszystkich halach zasiadło łącznie ponad 500 000 osób. Jako, że ta liczba jeszcze znacząco wzrosła, warto przypomnieć analogiczne statystyki sprzed czterech i ośmiu lat. Mundial w 2010 roku we Włoszech obejrzało z trybun łącznie około 340 000 fanów, natomiast w 2006 roku w Japonii liczba ta nie przekroczyła 300 000.

Źródło artykułu: