- Jesteśmy szczęśliwi z wygranej, a jeszcze bardziej ze sposobu w jaki zagraliśmy przeciwko USA. To była znakomita siatkówka. Rzeczywiście przy okazji pomogliśmy trochę Polakom, ale nie ma sprawy (śmiech). Życzę biało-czerwonym powodzenia w dalszej części mundialu! Dziękujemy kibicom za wsparcie, bo wspaniale rozgrywa się spotkania w takich warunkach panujących na trybunach. Występuję w PlusLidze od roku więc mnie to aż tak bardzo nie zaskakuje jak pozostałych kolegów z drużyny (śmiech) - powiedział po ostatnim występie reprezentacji Argentyna na Mistrzostwach Świata 2014, Nicolas Uriarte.
[ad=rectangle]
Reprezentacja Argentyny na mistrzostwach świata miała lepsze i gorsze momenty. W meczu z Iranem, w którym podopieczni Julio Velasco walczyli o zachowanie szans na awans do najlepszej "szóstki" turnieju, Albicelestes zaprezentowali się fatalnie, przegrywając 0:3. W dwóch ostatnich pojedynkach, już bez presji na swoich barkach, Argentyńczycy w końcu zaczęli bawić się siatkówką, co przełożyło się na wygrane z Włochami oraz USA. [i]
- Trudno powiedzieć, czy to presja nas blokowała w poprzednich spotkaniach. W trakcie turnieju rozegraliśmy kilka solidnych spotkań oraz wiele kompletnie nieudanych. Ciężko było się pogodzić z utratą szansy na awans, chcieliśmy zakończyć turniej w jak najlepszym nastroju oraz udowodnić sobie samym, że potrafimy grać w siatkówkę. Po porażce z Iranem pracowaliśmy nad wieloma aspektami, które możemy ciągle udoskonalić. Skupiliśmy się na kolektywie. To był jedyny sposób, aby pozytywnie zakończyć przygodę z mistrzostwami świata - [/i]
ocenił zmianę jaka zaszła w argentyńskim zespole po porażce z Iranem, 24-letni zawodnik.
Argentyńczycy ostatecznie zakończyli zmagania w grupie E na szóstej pozycji z ośmioma "oczkami" na koncie, co oczywiście na zadowala podopiecznych Julio Velasco. Natomiast jakie aspekty pozasportowe "polskiego" mundialu zapadły najbardziej w pamięć rozgrywającemu Argentyny? - Chyba wszyscy zgodnie powiedzą, że mecz otwarcia zorganizowany na stadionie. Dla nas, siatkarzy to było coś niesamowitego. Chyba po raz pierwszy w życiu widzieliśmy siatkarski spektakl przygotowany z takim rozmachem. Polacy po raz kolejny zrobili wielką rzecz dla naszej dyscypliny - ocenił Uriarte.
Argentyński rozgrywający nie potrafił jednoznacznie wskazać faworyta do złotego medalu mistrzostw świata. Jednak dodał, że chciałby aby Polakom udało się stanąć na podium przed własną publicznością. - Może turniej zakończy się jakąś niespodzianką? Wytypowanie zwycięzcy jest niezwykle trudne. Rosja i Brazylia to zawsze murowani faworyci... ale zobaczymy jak się wszystko potoczy. Mam nadzieję, że na podium znajdzie się reprezentacja Polski. Oni tworzą na tym turnieju prawdziwy zespół, prezentują znakomitą, skuteczną siatkówkę. Nie będzie im łatwo, ale trzymam kciuki - ocenił argentyński siatkarz.
Nicolas Uriarte nie będzie miał w tym roku zbyt długich wakacji. Kolejny sezon PlusLigi rozpoczyna się już na początku października. PGE Skra Bełchatów na inaugurację zmierzy się z MKS-em Banimex Będzin. - Żegnamy się już z mistrzostwami świata. Dostaniemy kilka dni wolnego, aby odpocząć i oczyścić głowy po turnieju. Razem z Facundo w stu procentach gotowi wrócimy do Bełchatowa. Nasz klub ponownie zbudował bardzo silna drużynę, doszło kilku ciekawych zawodników. Musimy szybko zacząć się zgrywać i tworzyć kolektyw na boisku. Chcemy wygrywać jak najwięcej spotkań na wszystkich frontach, bo nie zapominajmy, że w tym sezonie dojdą również mecze Ligi Mistrzów - powiedział o zbliżającym się wielkimi krokami kolejnym sezonie PlusLigi, zawodnik PGE Skry Bełchatów.
Rozgrywający zauważa, że sezon 2014/2015 będzie znacznie trudniejszy niż poprzedni gdyż PGE Skra Bełchatów będzie bronić mistrzowskiego tytułu. - Wszyscy będą nastawieni bojowo. Każdy nasz przeciwnik wyjdzie na boisko podwójnie zmotywowany. Będzie jeszcze ciężej niż rok temu: zawsze trudniej jest bronić tytułu niż go zdobyć. Więc czeka nas niezłe wyzwanie (śmiech). Mnie to jeszcze bardziej motywuje do poprawiania naszej gry. Chcemy być ponownie najlepsi - zakończył rozmowę Nicolas Uriarte.
Z Bydgoszczy dla SportoweFakty.pl, Karolina Biesik