Mariusz Wlazły: Z czasem gra zaczęła się układać

Zdaniem atakującego reprezentacji Polski, jego drużyna zaczęła właściwie funkcjonować w meczu z Kamerunem na początku trzeciego seta.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzy zwycięstwa odniesione na początku mundialu przez biało-czerwonych w imponującym stylu sprawiły, że wszyscy przecierali oczy ze zdumienia widząc wielkie problemy naszych siatkarzy z przełamaniem skazywanego na pożarcie rywala z Afryki.

- Na pewno mecz nie należał do łatwych. Przeciwnicy przez prawie dwa sety grali bezbłędnie. Jeśli już mylili się w ataku, to kogoś z nas trafiali i zdobywali kolejne punkty. Podejmowali maksymalne ryzyko i to im się opłacało. My z kolei tego nie czyniliśmy, a po moich dwóch błędach przegraliśmy pierwszego seta (25:27 - przyp. red.). Cóż, takie życie. Musieliśmy przetrzymać kryzys, lecz wiedzieliśmy, że tak grając meczu wygrać nie można. Wszystko zaczęło nam się układać na końcu drugiego i na początku trzeciego seta - powiedział na gorąco Mariusz Wlazły.
[ad=rectangle]
Sukces w drugiej partii Polacy dosłownie "wyszarpali", wygrywając 25:23, natomiast w trzeciej odsłonie rozbili Kameruńczyków 25:16. - Myślę, że wtedy zaczęły u nas istnieć wszystkie elementy, bo przez długą część pojedynku funkcjonowały jakby w gorszym wydaniu. Mogliśmy się choćby cieszyć z kilku punktów zdobytych blokiem - dodał atakujący "Orłów".

Czwartego seta nasi reprezentanci wygrali 25:22, a całe spotkanie 3:1. By jednak myśleć o sukcesie w niedzielnym starciu z Argentyną, polscy zawodnicy muszą znacząco poprawić swoją postawę we wszystkich aspektach.

Komentarze (1)
avatar
stary kibic
7.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wiadomo, chłopaki grali o piwo, to musieli się spiąć, Czy naszym ktoś obiecał piwo? Bardziej kolejną porcję siłowni - więc jaka motywacja? :) Na serio, to mnie zmartwiła początkowa rotacja zmia Czytaj całość