MŚ 2014 obok piłkarskich mistrzostw Starego Kontynentu, które organizowane były dwa lata temu, to największa impreza w Polsce. W siedmiu miastach najlepsze drużyny na świecie walczą lub dopiero będą walczyły, o jak najlepsze miejsce w mundialu. Choć w naszym kraju siatkówka od dawna cieszy się ogromną popularnością, na trybunach można spotkać kibiców z całego świata.
[ad=rectangle]
Szczególnie barwna jest grupa ponad trzech tysięcy Finów, którzy w katowickim Spodku dopingują swoją drużynę. Są dobrze zorganizowani i przygotowani do wspierania swoich ulubieńców w różnych okolicznościach.
- Dawno wiedzieliśmy, że Finowie szykują się na przyjazd tutaj. Oczywiście to nie jest porównywalne z innymi dyscyplinami, bo za siatkówką kibice aż tak nie jeżdżą po świecie. Pokazujemy, że siatkówka może być fajna, jest na razie wielu Finów, dojadą również Niemcy, pierwsze ruchy zachęcające do przyjazdu zostały zrobione. Może nam się uda, bo bilety są kupione przez kibiców z 66 krajów, takie mam dane. Z Kamerunu jest ponad 200 osób, co też jest ciekawostką. Zaczynamy promować siatkówkę, choć nie równa się to z piłką nożną czy koszykówką, ale ta impreza powoduje, że tych kibiców będzie coraz więcej - powiedział Mirosław Przedpełski, prezes PZPS.
Wciąż dostępne są bilety na spotkania. - Większość wejściówek była sprzedana wcześniej, ale znaczny wzrost był po meczu otwarcia. Spodziewamy się, że jeśli Polacy będą grali dobrze, to na III fazę kibice wykupią więcej biletów - wyjaśnił prezes.
Kibice, ale także siatkarze reprezentacji Polski, żałują, że nie zagrają w nowej hali w Krakowie, która ma największą pojemność ze wszystkich dostępnych obiektów. - Hala jest ładna i można było tam grać, ale umowy były podpisywane dużo wcześniej, nie byliśmy pewni, że Kraków będzie gotowy na MŚ. Można coś poprawić i zrobić lepiej, gdybyśmy wiedzieli, że ta hala na pewno powstanie, to być może podpisalibyśmy umowy wcześniej i inaczej, teraz trudno coś zmieniać - skomentował prezes Przedpełski.