Wypełnić tę misję nie będzie łatwo, ale jak zapewnia trener "Biało-Czerwonych" Chris Hitt, jego drużyna podchodzi do tego meczu, jak do finału i chce zakończyć zmagania zwycięstwem.
Tegoroczna rywalizacja w Rugby Europe Championship rozpoczęła się dla Polaków od nieznacznej przegranej z Rumunią w Gdyni. Solidna gra i dobra postawa w starciu z uczestnikami Pucharu Świata wydawała się być zapowiedzią dobrego sezonu. Niestety już kolejna potyczka z rewelacją zeszłorocznego czempionatu - Portugalią, pokazała różnice, jakie dzielą nas od światowej czołówki. Po surowej lekcji w Lizbonie przyszła również przegrana z Belgami w Waterloo i tym samym do fazy play-off, "Biało-Czerwoni" weszli z ostatniego miejsca.
- Sporym wyzwaniem dla sztabu było utrzymanie kontynuacji i stabilność składu z meczu na mecz - przyznał trener Chris Hitt. - Ten okres był dla zawodników bardzo wymagający, bo musieli spędzić sporo czasu poza domem i wziąć urlopy w pracy, by móc grać na poziomie międzynarodowym w rugby, którym nie zajmują się zawodowo. Jednocześnie mieliśmy szansę, by sprawdzić jak szerokie mamy zaplecze zawodników, które szkoliło się w polskim rugby przez ostatnie sześć, osiem lat.
ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym
W półfinałowym starciu trudno było się spodziewać zwycięstwa z Holendrami. Rugbiści z Niderlandów od lat robią postępy i w tym roku byli o krok od pokonania mocnej Hiszpanii oraz zapewnienia sobie miejsca w pierwszej czwórce turnieju. Sensacji nie było, a naszej drużynie, podobnie jak przed rokiem pozostała gra o siódme miejsce przeciwko reprezentacji Belgii.
- Czekamy na ostatni mecz tegorocznego Rugby Europe Championship i chcemy zakończyć rozgrywki zwycięstwem. Wiemy na co stać Belgów, bo przez cały sezon pokazywali, że potrafią dominować fizycznie, a przed ostatnie dwa lata zrobili duży postęp zarówno na boisku, jak i poza nim. Chcemy przede wszystkim dobrze się zaprezentować i wygrać - powiedział szkoleniowiec Polaków przed niedzielnym meczem.
Stawką tego spotkania będzie nie tylko siódme miejsce, ale również utrzymanie w Rugby Europe Championship, choć ta kwestia jest już praktycznie przesądzona. Polacy by pozostać na najwyższym dostępnym poziomie europejskich rozgrywek, muszą nie tylko pokonać Belgię, ale dokonać tego różnicą ponad 60 punktów. Przy zwycięstwie Polaków zespoły zrównają się bowiem zarówno punktami, jak i liczbą zwycięstw w bezpośrednich pojedynkach, a wówczas o tym, kto spadnie do Rugby Europe Trophy, decyduje bilans małych punktów.
Szanse na tak okazałe zwycięstwo są minimalne. Mimo to trener naszej reprezentacji zapewnia, że jego drużynie nie brakuje motywacji. - Zespół podchodzi do najbliższego meczu, jak do finału. Zostało nam jedno spotkanie do końca sezonu i jedna szansa, żeby zakończyć zmagania zwycięstwem. To czas, by cieszyć się ostatnim pojedynkiem w tegorocznym sezonie Championship, zwłaszcza że gramy na wspaniałym obiekcie w Paryżu, na którym większość z tych zawodników nie miałaby nigdy szansy wystąpić, gdyby nie "super niedziela". Nie możemy się doczekać starcia z Belgią - podkreślił Chris Hitt.
"Super niedziela" to format, który w tym roku po raz pierwszy wprowadziła europejska federacja Rugby Europe. Wszystkie osiem drużyn Championship wystąpią tego samego dnia na jednym stadionie. Na Stade Jean Bouin w Paryżu, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa aktualny lider Top14 - Stade Francais - zostaną rozegrane cztery mecze. O 12:00 w niedzielę zagra Polska z Belgią. Następnie zmierzą się Niemcy z Holandią, Rumunia z Hiszpanią, a w wielkim finale rozgrywek o 21:00 zagrają Gruzja i Portugalia.
Wszystkie mecze będzie można zobaczyć na oficjalnej stronie Rugby Europe po bezpłatnym zalogowaniu.
Czytaj także:
Legenda na gali Oscary 2024. Wyglądał jak James Bond
Zapadła decyzja ws. Pucharu Lavera. Zagrają w hali siedmiokrotnych mistrzów NBA