Karolina Jaszczyszyn: na nas spoczywa ciężar walki o czołowe pozycje

Materiały prasowe / Karolina Jaszczyszyn
Materiały prasowe / Karolina Jaszczyszyn

Pierwszym akcentem tegorocznych mistrzostw Europy w rugby 7, których finał obejrzymy w Krakowie, będzie turniej w Lizbonie rozpoczynający się już 25 czerwca.

Kapitan reprezentacji Polski Karolina Jaszczyszyn przyznaje, że w zespole panuje spora ekscytacja, bo w końcu uda się zagrać przed własnym publicznością, ale dodaje, że to właśnie na żeńskiej kadrze będzie spoczywał ciężar walki o dobre lokaty.
 

- Początkowo mistrzostwa Europy miały odbywać się w Moskwie. Wszyscy wiemy, że Rosję wykluczono z rozgrywek z powodu wojny. Polski Związek Rugby podjął inicjatywę organizacji mistrzostw Europy w Polsce. To będzie wyjątkowy turniej. Jest to też poniekąd presja na nas, bo panowie już parę razy grali w Polsce i wiedzą, jak taki turniej u siebie się rozgrywa. My jednak w ostatnich latach odnosimy sukcesy i to na nas spoczywa ciężar walki o czołowe pozycje, ale postaramy się go unieść – mówi kapitan reprezentacji Polski Karolina Jaszczyszyn.
Jak przyznaje jedna z najbardziej doświadczonych zawodniczek w naszej kadrze, fakt rozgrywania decydującego turnieju mistrzostw w Krakowie, gdzie nasze zawodniczki będą mogły zaprezentować się przed własną publicznością, wpływa na cały zespół bardzo pozytywnie. - Jest ogromna ekscytacja! Będą nasze rodziny, które jeszcze nigdy nie miały okazji oglądać nas na żywo w Polsce podczas rozgrywania turnieju o takiej randze. Wiem też, że sporo ludzi jest bardzo zainteresowanych naszym występem. Bardzo liczymy na ich doping i wsparcie z trybun.

Pięć ostatnich tytułów mistrzyń Europy zgarnęły Rosjanki, ale teraz, po inwazji na Ukrainę, zostały wykluczone z dalszej rywalizacji. Przed rokiem tuż za ich plecami uplasowały się właśnie Polki, ale to wcale nie znaczy, że nasza drużyna będzie głównym faworytem do złota. - Jesteśmy najwyżej notowane, ale Francja to wicemistrzynie olimpijskie i świata, zespół, który był na podium klasyfikacji World Series, profesjonalistki w każdym calu. Podobnie Irlandki, grające ostatnio fantastycznie, w turniejach z cyklu World Series walczące o podium. Lata ich ciężkiej pracy dają efekty, poza tym co roku dochodzą do nich młode zawodniczki świetnie potrafiące wkomponować się w zespół. Będzie nam bardzo ciężko, a na dodatek w tym roku, w dziesięciozespołowym formacie rozgrywek, zwycięzcy grup od razu awansują do finałów – chłodno ocenia Karolina Jaszczyszyn.

Podczas pierwszego turnieju w Lizbonie mieliśmy pecha i już w fazie grupowej trafiamy na Francuzki, z którymi zresztą zagramy pierwsze spotkanie. Być może będzie ono decydować o pierwszej pozycji w grupie. – Zmagania rozpoczynamy meczem z Francją. To będzie mecz o finał. Znamy je doskonale i wiemy, że wręcz bije od nich pewność siebie i dominacja. To jest najcięższy rywal w całych mistrzostwach. Będziemy walczyć do samego końca o każdy centymetr boiska. Postaramy się zagrać jak najlepiej i wykorzystać całe doświadczenie które zebrałyśmy w ciągu ostatniego roku. – mówi kapitan „Biało-Czerwonych”.

Kolejne spotkania wydają się już nieco łatwiejsze, choć na tym poziomie nie ma słabych drużyn.

- Dziewczyny na turnieju w Benidormie grały teraz z Czeszkami, to dobry zespół, robiący systematyczne postępy. Belgijki znamy bardzo dobrze, ostatnio z nimi wygrywałyśmy. Nie wiem, czy pojawi się z nimi ich kapitan Margaux Lali, które podczas turnieju World Series zerwała więzadła krzyżowe. Bez niej ten zespół traci połowę swojej wartości. No i Walia, z którą przed rokiem wysoko wygrałyśmy, ale nie była wtedy w najmocniejszym składzie, zabrakło choćby ich największej gwiazdy, występującej w angielskiej Premiership, niezwykle szybkiej skrzydłowej Jasmine Joyce. Jestem bardzo ciekawa, czy teraz wystąpi, bo ostatnio miała uraz ręki. Do każdej drużyny trzeba się solidnie przygotować. Chcemy wyjść na boisko i zdominować przeciwniczki, fizycznie i mentalnie, narzucić swój styl gry. Liczę, że sprostamy wymaganiom pierwszego turnieju. No i pogodzie, bo tam będzie bardzo ciepło, a w Cetniewie jest dość chłodno (śmiech) – analizuje kolejne rywalki nasza reprezentantka.

Nasza drużyna do turnieju w Lizbonie przygotowuje się w Polsce, tak samo zresztą będzie już po powrocie z Portugalii. - Od soboty trenujemy w Cetniewie, mamy dwa treningi dziennie połączone z grą w pełnym kontakcie. Cały czas ciężko pracujemy i dopiero w czwartek mamy czas trochę odetchnąć, złapać oddech. Z zeszłego roku wiemy, że nie możemy jechać na turniej wypoczęte. Poprzednio tak się właśnie stało i dopadł nas efekt zmęczenia. Tym razem wyciągamy lekcje z zeszłego roku. Po powrocie, w poniedziałek, udajemy się do Ustronia i tam będziemy przez cztery dni, a następnie przyjeżdżamy do Krakowa – mówi Jaszczyszyn.

Kapitan reprezentacji Polski, na co dzień występująca, podobnie jak większość kadry, w zespole mistrzyń Polski Biało-Zielonych Ladies Gdańsk, twardo stąpa po ziemi i chłodnym okiem patrzy na szanse naszej drużyny. - Ja patrzę na to wszystko realnie. Jednak Francja i Irlandia to zespoły silniejsze od nas. Może z Irlandkami jesteśmy w stanie podjąć walkę, co pokazał turniej w Sewilli. Dlatego prognozuję, że w pierwszym turnieju jesteśmy w stanie zająć trzecie miejsce. I pewnie też postarać się o podium w klasyfikacji generalnej, choć wszystko zależy od tego, jak ułoży nam się ten pierwszy turniej.

Komentarze (0)