28-latek na co dzień jest wuefistą w szkole w Starych Babicach. Mieszka w Warszawie, jest też trenerem taekwondo.
Paziński olimpijskie zmagania w wadze do 80 kilogramów rozpoczął od porażki z późniejszym złotym medalistą Cheickiem Cisse (2:8). W repasażach Polak pokonał mistrza świata z 2013 roku Tahira Gueleca (6:5), walkę o brąz przegrywając z Azerem Miladem Harcheganim (0:12).
- Była szansa na medal, ale chyba rywal był do jego zdobycia lepiej przygotowany - przyznaje nasz zawodnik. - Jestem na siebie zły, bo po raz trzeci przegrywam z tym samym przeciwnikiem. Wszystko miałem przed walkę nakreślone, a jednak z jednej strony broniłem, kiedy on z drugiej mnie zaskoczył. Czuję rozczarowanie. Trudno, będziemy musieli spotkać się po raz czwarty.
Polak pokonał długą drogę, by wystąpić na igrzyskach olimpijskich. - Trenowałem dwadzieścia lat, wywalczyłem tę kwalifikację w tempie żółwia. A sport jest u mnie w życiu na pierwszym planie. Dalej są szkoła podstawowa w Starych Babicach oraz moje dzieciaki, których uczę sztuki walki. Przekazuję im nie tylko kwestie sportowe, ale także trochę kulturowych. Zdarza się, że później na wuefach ktoś przypadkiem zaczyna liczyć po koreańsku - mówi ze śmiechem.
Nasz zawodnik po powrocie z Rio na wakacyjny wyjazd nie będzie miał czasu. - Chcę trochę odpocząć, wrócić do normalności. Pierwszego września zaczyna się rok szkolny, a pod koniec sierpnia mam radę pedagogiczną - mówi. - A wyjazd? Przez te wszystkie wyjazdy to ja tak naprawdę odpoczywam, będąc w Warszawie. Muszę odwiedzić rodziców, babcię, brata, no i spotkać się z narzeczoną.
Paziński o igrzyskach olimpijskich w Tokio na razie nie myśli. Słuchając go widać jednak, że łatwo nie odpuści. - Sport wyczynowy trzeba okupić wyrzeczeniami - mówi. - Ale dla tych wszystkich emocji naprawdę warto.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro
Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Brazylia oknem wystawowym (źródło TVP)
{"id":"","title":""}