Nowicki zapewniał, że w dniu finału czuł się bardzo dobrze. Pierwszą próbą chciał zapewnić sobie miejsce w najlepszej ósemce, a potem zamierzał walczyć o rekord życiowy i złoty medal. Niestety, kontrowersyjne decyzje arbitrów pokrzyżowały szyki Polaka i zmusiły go do walki o przetrwanie.
- Mój pierwszy rzut był bardzo wolny, a mimo to posłałem młot prawie na 77 metrów. Sędziowie powiedzieli jednak, że lekko musnąłem pierścień. Ja tego nawet nie czułem. Było blisko krawędzi, ale uważałem, że jej nie dotknąłem i to była jakaś pomyłka. Skończyłem rzut pięć centymetrów od pierścienia, a sędzia podniósł czerwoną chorągiewkę. W tym momencie zacząłem trochę panikować. Myślałem sobie: co on wyrabia, ślepy jest czy co? Inni dotykali przecież wewnętrznej strony obręczy i było ok - tłumaczył po konkursie 27-letni młociarz z Białegostoku.
Zawodnik Podlasia Białystok po nieudanym początku zrobił się nerwowy. Co gorsza - jego drugą próbę też początkowo uznano za nieważną. - Po proteście rzut mi zaliczono, ale długo czekałem na werdykt. Decyzję przekazano mi w ostatniej chwili. W połowie trzeciej kolejki, po tym, jak sam się upomniałem, przyszedł do mnie jeden z arbitrów i powiedział, że rzut uznano za ważny. Jednak przez całe to zamieszanie trzecia próba też była nerwowa - powiedział Nowicki.
Dwa kolejne podejścia Polaka były spalone, dopiero w ostatnim nasz reprezentant uzyskał 77 metrów i 73 centymetry, co dało mu brązowy medal. Po Nowickim nie było jednak widać nawet cienia satysfakcji. - Srebro powinienem wywalczyć bez problemu - podkreślał.
Złoty medal wywalczył reprezentant Tadżykistanu Dilszod Nazarow, ale jego wynik 78,68 nie robi wrażenia. Cztery lata temu w Londynie i przed ośmiu laty w Pekinie Nazarow z takim rezultatem nie stanąłby nawet na podium. Z kolei srebro trafiło w ręce Białorusina Iwana Cichana (77,79), który w swojej karierze dwa razy wpadał na dopingu.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO Rzut młotem: brąz Nowickiego, medalowy rzut Polaka
{"id":"","title":""}