Zawodniczka LUKS-u Hańcza Suwałki już w pierwszym rzucie wyraźnie przekroczyła wynoszące 63 metry minimum kwalifikacyjne. Wynik 67,11 to nie tylko rekord Polski, ale i najlepszy w tym roku wynik na świecie. Cztery lata temu na igrzyskach w Londynie dawał srebrny medal.
Młoda polska oszczepniczka była w szoku, że udało jej się osiągnąć tak znakomity rezultat. Swój dotychczasowy rekord życiowy poprawiła dokładnie o 3 metry i 3 centymetry.
- Nie mam pojęcia, co się stało. Chciałam się skupić na tym, żeby szybko osiągnąć odległość kwalifikacyjną. Rzucałam spokojnie, dla 20-latki sam udział w igrzyskach to duży sukces. A to, co zrobiłam, to taka wisienka na torcie - mówiła Maria Andrejczyk.
- To był pierwszy taki rzut w moim życiu. Wiedziałam, że oszczep leci daleko, ale 67 metrów to dla mnie totalne zaskoczenie. Już od dwóch lat marzyło mi się złamanie granicy 65 metrów, ale mój chrzestny, który jest księdzem powtarzał, że mam rzucić 67. No i chyba to wymodlił. Ogromna pomoc idzie z góry - dodała szczęśliwa Polka.
ZOBACZ WIDEO Rekord Polski Marii Andrejczyk!
{"id":"","title":""}
Andrejczyk zaznaczyła, że bardzo wierzy w swojego trenera i jego metody, bo choć nawet już w samym Rio miała wątpliwości, teraz okazało się, że wszystko jest tak, jak być powinno. - Tu w Brazylii parę razy zdarzało mi się płakać, bo nic mi nie wychodziło na treningach, była tragedia. A teraz wszystko się udało - powiedziała. - Mam za sobą już trochę poważnych imprez, w tym dwie seniorskie. Obie nieudane, były dla mnie takimi kopniakami w tyłek i dały mi dużo pokory. Teraz to zaprocentowało.
Mistrzyni świata juniorek z 2015 roku z Eskilstuny poprosiła, by w finale nie oczekiwać od niej zbyt wiele. - Będę szczęśliwa z każdego rzutu nawet powyżej 63-64 metrów. Albo w ogóle z miejsca w czołowej ósemce, to moje marzenie. Nie chcę niczego zapowiadać, choć oczywiście spróbuję się zbliżyć do tego rekordu Polski - mówiła. - Finał to będzie inny konkurs. Będę musiała inaczej rozłożyć siły. Chociaż, czasami jeden rzut potrafi ustawić cały konkurs. Ja zazwyczaj nastawiam się właśnie na pierwsze dwie serie. Sandra Perković w dysku zdobyła złoto jednym rzutem (pięć pozostałych prób spaliła - przyp. WP). Chyba będę się na niej wzorować - dodała z uśmiechem.
Andrejczyk zdradziła, że awansując do finału rzutu oszczepem pokrzyżowała plany zarówno sobie, jak i swoim koleżankom z pokoju w wiosce olimpijskiej. - Na czwartek miałam już zaplanowany razem ze współlokatorkami wypad na Copacabanę, chciałyśmy zobaczyć słynnego Jezusa Odkupiciela. Trzeba będzie jednak to wszystko przełożyć na sobotę. Ale w taki sposób to zawsze mogę krzyżować plany - zaznaczyła jedna z nielicznych reprezentantek Polski, która na igrzyskach w Rio de Janeiro sprawiła pozytywną niespodziankę.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}