Andrzej Kraśnicki: IO w Polsce? To będzie możliwe

- Jestem przekonany, że w ciągu kilku lat przedstawiciele sportów elektronicznych zostaną członkami Polskiego Komitetu Olimpijskiego - mówi prezes PKOl Andrzej Kraśnicki. - Nie unikniemy tego. Nowe sporty wkraczają na światową arenę.

WP SportoweFakty: Z jakimi nadziejami czeka pan na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro?

Andrzej Kraśnicki: Chciałbym, aby tych medali było więcej niż ostatnio. Po transformacji ustrojowej podczas każdych kolejnych igrzysk zdobywaliśmy mniej krążków. Później nastąpiła stabilizacja, w Atenach, Pekinie i Londynie mieliśmy ich po 10. To pozycja, z której powinniśmy się odbić.

Cztery lata temu zapowiadał pan, że liczy przede wszystkim na medale "w wodzie i na wodzie". Teraz patrzymy raczej w kierunku stadionu lekkoatletycznego?

- Mistrzostwa Europy w Amsterdamie dały nam dużo optymizmu. Widzę tam szanse na większą liczbę medali, także tych z najcenniejszego kruszcu. Na sporty wodne też jednak mocno liczymy. Kajakarstwo, wioślarstwo, żeglarstwo... Wszędzie mamy perspektywy.

6 tygodni temu był pan w Brazylii. Czy Rio jest przygotowane na igrzyska?

- Jest tam trochę problemów. Po impeachmencie sytuacja polityczna jest niepewna. Samo Rio, jako miasto, ma problemy finansowe. Swoje postulaty próbują zgłaszać różne grupy społeczne. Myślę jednak, że w momencie rozpoczęcia sportowych zmagań te problemy zostaną zepchnięte na dalszy plan.

Strajki paraliżowały piłkarskie mistrzostwa Europy we Francji. To może się powtórzyć podczas igrzysk?

- Byłem w Paryżu na meczu finałowym i miałem wrażenie, że ta impreza toczy się jakby obok normalnego życia miasta. W Brazylii będzie inaczej. Zdecydowana większość społeczeństwa identyfikuje się z imprezą i będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Nie spodziewam się więc tego typu problemów.

A bezpieczeństwo? W ubiegłym roku w Rio doszło do 12 tysięcy zabójstw.

- Stopień zagrożenia jest znaczący. Jeżeli jednak uczestnicy zawodów będą przestrzegali komunikowanych przez nas zasad, poruszali się w obszarach chronionych i unikali agresywnych zachowań oraz pokazywania rzeczy prowokujących do kradzieży, nie powinno być problemów. Uważać przecież trzeba wszędzie, nie tylko w Brazylii.

Są sportowcy, którzy zrezygnowali z wyjazdu do Rio de względu na wirusa Zika. Głośno jest też o bakterii w akwenach olimpijskich.

- Nie jest tak niebezpiecznie, jak wszyscy mówią. Pamiętajmy, że obecnie Ameryce Południowej jesteśmy w momencie zmiany pory roku. Także my, jako PKOl, podjęliśmy działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskim sportowcom. Opracowaliśmy cały system badań i szczepień, zakupiliśmy stosowne środki oraz przygotowaliśmy informacyjny portal internetowy.

Były sygnały, że któryś z Polaków - obawiając się tych zagrożeń - zrezygnuje z udziału w igrzyskach?

- Nie spotkałem takiego przypadku.
[nextpage]Kiedy poznamy chorążego polskiej reprezentacji?

- Myślę, że już w Rio. Musi być to osoba wyróżniająca się, a kalendarz startów nie może przeszkadzać jej w pełnieniu funkcji. Karol Bielecki? To jest pewien pomysł.

Niebawem dowiemy się, czy do Rio poleci reprezentacja Rosji.

- Byłoby źle, gdyby zostali wykluczeni. Mówię: "zero tolerancji dla dopingu", ale jestem przeciwny odpowiedzialności zbiorowej.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: Medal będzie niespodzianką

W ubiegłym roku podczas Kongresu MKOl dyskutowano na temat przyszłości igrzysk olimpijskich. Jakie zmiany nas czekają?

- MKOl chce umożliwić organizacją tej imprezy wszystkim krajom, nie tylko tym najbogatszym. Jeśli przyjęte zostaną dyskutowane wówczas założenia, IO będzie mogło ugościć kilka miast, albo nawet cały kraj.

Jakie to ma znaczenia dla Polski?

- Mieliśmy dwa podejścia do organizacji igrzysk i efekty znamy. Obecnie finansowo nie stać nas na ugoszczenie letnich IO. Jeśli jednak w życie wejdą nowe zasady, będzie to możliwe. A jeżeli chcemy istnieć w światowym sporcie, musimy być gospodarzem imprez najwyższej rangi. Nie ma dla kraju lepszej promocji.

Kilka lat temu władze MKOl zastanawiały się nad wykreśleniem z programu IO zapasów. W kolejce do ich zastąpienia stały wrotkarstwo czy wushu. Odchodzimy od dyscyplin klasycznych i idziemy w kierunku komercji?

- Dziś nie widzę takiego zagrożenia. Mówimy o jednostkowych przypadkach, związanych z propozycją danego miasta-organizatora. Pamiętajmy jednak, że sport się zmienia. Nawet tradycyjne dyscypliny, jak kolarstwo czy wioślarstwo, ze względu na sprzęt wyglądają zupełnie inaczej niż przed laty. Sport się mechanizuje, pojawia się coraz więcej dyscyplin, gdzie nie do końca mamy do czynienia z naturalnym ruchem, zabawą. My, jako PKOl, też stanęliśmy przed wyborem: ograniczyć się do dyscyplin olimpijskich czy współpracować szerzej, ze sportem jako takim. Wybraliśmy drugą opcję.

Pytanie, gdzie zaczyna i gdzie kończy się sport.

- Ostatnio w Katowicach odbyła się ogromna impreza gier komputerowych, której towarzyszyło zainteresowanie na światową skalę. To zrodziło wątpliwości: czy przedstawiciele takich dyscyplin także mogą być członkami PKOl? Myślę, że tego nie unikniemy. Nowe dyscypliny wkraczają na światową arenę. Skoro są szachy, to dlaczego nie e-sport? Jestem przekonany, że wkrótce do tego dojdzie. Na pewno nie będę takiemu rozwiązaniu przeciwny.

Trudno w tym przypadku mówić o wykorzystywaniu naturalnej sprawności fizycznej.

- Ważniejsze są inne cechy i to też trzeba docenić. W sporcie najistotniejsze jest to, że każdy może wybrać dla siebie dyscyplinę, w której odniesie sukces. I niski, i wysoki. I lżejszy, i cięższy. Każdy sport jest wartościowy. Po prostu jeden mocniej angażuje cechy fizyczne, a inny umysłowe.

Rozmawiał Kamil Kołsut

Źródło artykułu: