Dziewiąty odcinek Rajdu Dakar został skrócony przez organizatorów o ok. 100 km. Tym razem jednak przyczyną były nie ulewne deszcze, a bardzo wysoka temperatura. Wielu zawodników nie wytrzymywało ekstremalnych warunków, a służby ratunkowe nie były w stanie zapewnić stuprocentowego bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom.
- I bardzo dobrze. Wprawdzie byliśmy w dobrej kondycji, a z samochodem nie mieliśmy problemu, ale było za gorąco, żeby się ścigać, zwłaszcza dla motocyklistów. Z pewnością było powyżej 45 stopni – powiedział Jacek Czachor.
Oprócz wysokiej temperatury, problemem była również trasa zniszczona przez ciężarówki. - Samochody były wymieszane z ciężarówkami. Przed nami startowały dwie, a zaraz za nami kolejna. Przez to na trasie było mnóstwo kolein i się zakopaliśmy. Później w końcu złapaliśmy swoje tempo. Pomogliśmy jeszcze Chabotowi, który miał awarię - dodał Czachor.
- Po przejeździe ciężarówek trasa nie nadawała się do jazdy, bardzo ciężko było ją pokonać - powiedział Marek Dąbrowski, kierowca Orlen Team.