Dakarowcy zaliczyli w niedzielę ostatni etap przed planowanym na poniedziałek dniem odpoczynku. Mieli do przejechania 823 kilometry, natomiast skrócony odcinek specjalny liczył 346 kilometrów. Karawana Rajdu Dakar kierowała się w niedzielę z Al Duwadimi do Rijadu. Świetnie zaprezentowała się polsko-hiszpańska załoga Orlen Teamu. Jakub Przygoński i Armand Monleon zajęli piąte miejsce ze stratą zaledwie 10 minut do zwycięzców.
- Mieliśmy dobre tempo, a samochód spisywał się bez zarzutu, dlatego możemy być zadowoleni. W pierwszej części odcinka było dużo kamieni, potem mokre wydmy, które tworzyły naprawdę mocny opór dla samochodu - relacjonował przebieg ósmego etapu Jakub Przygoński.
- Końcówka z długimi prostymi w stylu WRC. Cieszymy się z dnia przerwy. Może uda nam się pojechać do hotelu i zaliczyć prysznic z ciepłą wodą - dodał Przygoński, który awansował w klasyfikacji generalnej o kilka "oczek" i zajmuje 37. lokatę i regularnie odbudowuje się po pechowym dla niego początku rajdu.
ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą
Martin Prokop dojechał do mety w Rijadzie na 14. miejscu. - Pierwszy tydzień za nami. Ostatnie etapy były do siebie podobne, mierzyliśmy się z kombinacją szybkich kamienistych tras z odcinkami pełnymi miękkich i wysokich wydm. Ze względu na ślady na mokrym piasku trochę łatwiejsza była dzisiaj nawigacja. Wszyscy jesteśmy mocno zmęczeni po tygodniu rywalizacji, zawodnicy dają z siebie wszystko. Cieszymy się, że do tej pory wystrzegaliśmy się błędów - powiedział Prokop.
Czech pilotowany przez Viktora Chytkę zajmuje w tej chwili siódmą pozycję w klasyfikacji generalnej Dakaru i może poważnie myśleć o poprawieniu swojego najlepszego występu na Dakarze z 2019 roku, kiedy był szósty. Najszybszy na trasie ósmego odcinka był Carlos Sainz, ale ze względu na przekroczenie dopuszczalnej prędkości w jednej ze stref sędziowie doliczyli Hiszpanowi 5 minut kary. Etapowe zwycięstwo padło łupem Sebastiena Loeba. Drugi był Nasser Al-Attiyah, który utrzymuje bezpieczną przewagę nad rywalami w klasyfikacji generalnej rajdu.
Po przerwie do rywalizacji wrócili motocykliści i quadowcy. Zwycięstwa zapisali na swoim koncie Botswańczyk Ross Branch i Argentyńczyk Manuel Andujar. Po poniedziałkowym dniu odpoczynku zawodnicy spędzą cztery dni na pustyni Ar-Rab al-Chali.
Czytaj także:
Nie będzie nowego zespołu w F1? Kolejne problemy Amerykanina
Kierowca nie żyje, operator ranny. Tragedia podczas zawodów