- Dzień można uznać za niefortunny. Już na pierwszym oesie po sześciu kilometrach był kilometr oblodzonej drogi i niestety ześlizgnęliśmy się tam z drogi w prawym zakręcie - komentował swój krótki występ w drugim dniu Rajdu Monte Carlo Robert Kubica.
- Jestem trochę rozczarowany, ponieważ niepotrzebnie kierowałem się analizą z poprzedniego zakrętu, który był również oblodzony, ale przyczepność była lepsza.
- Nigdy nie testowaliśmy na lodzie i mieliśmy tak naprawdę opony na sucho. Dojechaliśmy do prawego zakrętu bez gazu i hamulców. Nie przełączyłem podtrzymania i auto samo ześlizgnęło się z drogi. Tak naprawdę byliśmy pasażerami przy 25 km/h. Nic nie mogliśmy zrobić - dodał.
Na domiar złego w samochód polskiej załogi uderzył inny uczestnik imprezy, Elfyn Evans, który miał kłopot w tej samej sekcji co Kubica.
- Auto było w połowie poza drogą, ale Elfyn uderzył nas w prawy tył, krzywiąc przy tym zawieszenie. Samochód poleciał bardziej w dół i zatrzymał się na drzewie - podsumował Polak.
Así ha quedado el coche de Kubica en su salida en la SS3 y que le ha hecho abandonar #RallyeMonteCarlo #WRC pic.twitter.com/pwIO0HQ2Yx
— RallyCentrum (@RallyCentrum) styczeń 22, 2016