Zielińskiego pozwał poznański prawnik Michał Gniatkowski. Domagał się od ciężarowca przeprosin na łamach trzech gazet i wpłaty 2 tysięcy złotych na konta dwóch fundacji pomagających sportowcom. Jak podkreślał - sztangista naruszył jego dobra osobiste, gdy w trakcie igrzysk w Rio został przyłapany na stosowaniu dopingu.
- Jako obywatel, kibic i podatnik mam prawo oczekiwać, że oglądając wydarzenia sportowe, które mają zasięg ogólnoświatowy, nie będę oszukiwany. Moje oczekiwania jako kibica i podatnika to rywalizacja fair play. Zieliński naruszył moją dumę narodową i poczucie patriotyzmu - mówił kilka dni temu.
W środę sędzia Dorota Marszałkowska z I wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Bydgoszczy oddaliła powództwo i obarczyła Gniatkowskiego kosztami sądowymi.
Obie strony spotkały się w sądzie już po raz trzeci. Po raz pierwszy do rozprawy doszło na wiosnę w Nakle nad Notecią. Postępowanie miało na celu zawarcie ugody, ale do niej nie doszło.
W trakcie zeszłorocznych igrzysk w Rio de Janeiro w organizmie Zielińskiego wykryto nandrolon. Polak bronił złota wywalczonego cztery lata wcześniej w Londynie, ale startował już w innej kategorii wagowej. Mimo tego był faworytem rywalizacji.
Ciężarowiec nigdy nie przyznał się do świadomego stosowania dopingu. Jak ciągle podkreśla, przyspieszający syntezę białek nandrolon przyjął wraz z zanieczyszczoną witaminą B12. Zdyskwalifikowano go na cztery lata.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara (WIDEO