Podczas codziennej audycji "Korea Popołudniowa" emitowanej na antenie Eurosportu rozmawiano o przyszłości polskich skoków. Wskazano, że średnia wieku polskiej reprezentacji wynosiła 29,5 roku, a Niemcy i Norwegowie są znacznie młodsi od Biało-Czerwonych.
Opinię dotyczącą kondycji skoków narciarskich wygłosił ekspert Eurosportu, Jakub Kot. Zaczął od pochwał. - Pewnie warto się zastanowić nad naszym zapleczem, które teoretycznie powinno być w gotowości. Można powiedzieć tak, że polscy skoczkowie są mocni jak nigdy. Nareszcie mamy świetną drużynę, nie czterech a pięciu, łącznie z Żyłą. Chwalmy, gratulujmy, PZN stworzył im świetne warunki. Można im tylko pozazdrościć. To są warunki porównywalne z Niemcami, Norwegami - przyznał.
- Tylko co dalej? Co z tymi następcami? Nie zamierzam krytykować trenerów, sztabów szkoleniowych, bo to nie o to tu chodzi. Chce zwrócić uwagę na problem, który w polskich skokach jest. Podam przykład. W Zakopanem w tym roku nie byliśmy w stanie wystawić pełnej kwoty - 12 zawodników. Startowało tylko 10. W kwalifikacjach udział bierze 57 zawodników. Odpada siedmiu, w tym jeden Estończyk, dwóch Rosjan i czterech Kazachów. I my w mediach ogłaszamy sukces, że wszyscy się zakwalifikowali. Za moich czasów o te kwoty się walczyło, biło - dodał były skoczek.
- Uratowali nam twarz juniorzy. Dzięki Maćkowi Maciusiakowi, który wystawił trzech juniorów mimo zbliżających się MŚ juniorów w Szwajcarii. Gdyby nie to, startowałoby siedmiu zawodników na naszej skoczni w Zakopanem. Nawet Adam Małysz powiedział, że jak my jako gospodarz nie potrafimy wystawić pełnej kwoty, to coś jest nie tak - stwierdził Kot.
W odpowiedzi na te słowa prowadzący program Michał Korościel zapytał jak wygląda sytuacja poza kadrą A. - Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Jest Kuba Wolny, który trenuje z kadrą A i rokuje. Mamy juniorów - Pilcha, Czyża, Wąska, mam nadzieję, że będzie z nich przyszłość - ocenił Kot, który momentalnie przeszedł do krytyki infrastruktury. Właśnie to jest największym problemem polskich skoków narciarskich.
- Skąd mamy narybek brać? Jeżeli co roku przyjeżdżają do Zakopanego prezydent, minister sportu, zachwycają się tym PŚ, a 300 metrów obok Wielkiej Krokwi jest zaniedbany kompleks mniejszych skoczni, na który nikomu się nie chce zajrzeć, co tam się dzieje. Zapytam: kto za 5 lat będzie skakać w tym PŚ? Talenty się znajduje nie na Wielkiej Krokwi, tam już jest szczyt. Talenty są znajdowane na małych skoczniach. Na skoczni w Zakopanem od pięciu lat nie działa wyciąg. Skoczkowie młodzi, wątli, dużo mniejsi ode mnie, z dwumetrowymi nartami w ciężkich butach podchodzą na górę skoczni - przyznał Kot.
Wielka Krokiew w Zakopanem w ostatnich latach przeszła gruntowną modernizację. To w pełni nowoczesna skocznia. Jednak mniejsze obiekty znajdujące się obok są w fatalnym stanie. Od lat nie są na nich prowadzone żadne prace. - Jak ma być dobrze? Mamy SMS w Zakopanem. Super. Tylko jaki jest cel posyłać tam dzieci, skoro na treningi mają jeździć 130 km do Szczyrku. Parę dni temu była Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży. W sumie w dwóch kategoriach - juniorzy i juniorzy młodsi - zgłosiło się tylko 33 zawodników. A jak nasi juniorzy chcieli pojechać do Słowenii, to usłyszeli, że nie mogą wystartować, bo tyle numerów już zostało wydanych - ocenił Kot.
Były skoczek zwrócił też uwagę na frekwencję podczas mistrzostw Polski, co nie wróży dobrze przyszłości skoków w naszym kraju. - Policzyłem jeszcze, ilu skoczków startowało w mistrzostwach Polski. Osiem lat temu w Zakopanem - 50 zawodników. W tym roku mistrzostwa Słowenii - 49, Norwegii - 46. A Polski w Wiśle, które wygrał Stefan Hula? 31 zawodników. Do drugiej serii awansował skoczek z 65,5 m. Nie krytykuję trenerów, sztabów, ale jeśli coś jest nie tak, to musimy otwarcie to mówić, żeby za parę lat nie było za późno - zakończył ekspert Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot: Bardzo chciałbym, żeby trener Horngacher został. Należy mu się wysoka podwyżka