[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] znowu jest na ustach całego środowiska skoków narciarskich. Polski zawodnik dołożył do swojej kolekcji trzeci złoty medal olimpijski. W sobotę nasz gwiazdor wygrał rywalizację na dużej skoczni. W ten sposób udowodnił swoją wielkość, bo szybko pozbierał się po nieudanym konkursie na normalnej skoczni, gdzie ostatecznie nie znalazł się na podium.
Wśród pokonanych był Simon Ammann. Szwajcar jeszcze jest lepszy od "Rakiety z Zębu", bo w dorobku ma cztery olimpijskie tytuły. To jednak on pierwszy pobiegł do polskiego skoczka z gratulacjami. Po zawodach bardzo chwalił swojego kolegę po fachu.
- Kamil, po wygraniu Turnieju Czterech Skoczni, musiał żyć z presją bycia faworytem. Na mniejszej skoczni zabrakło mu tak niewiele. Ale przez tydzień nie stracił chłodnej głowy ani wiary, uniósł ten ciężar. I oddał takie skoki, jakich było trzeba. Zastygł w powietrzu, wykorzystał całą energię z progu do jak najdalszego lotu - mówi Ammann w rozmowie z portalem sport.pl.
Czterokrotny mistrz olimpijski na tym nie poprzestał. Po chwili nazwał Stocha... wariatem. - Kamil to wariat. Sportowy wariat. Już był wielki. A teraz jeszcze urósł. Cieszę się jego szczęściem - przyznaje.
Przed nami już tylko konkurs drużynowy, który odbędzie się w poniedziałek. Polaków stać nawet na złoto, ale każdy medal będzie wielkim osiągnięciem.
ZOBACZ WIDEO Bronisław Stoch: O konkurs drużynowy już się nie boję. Mamy wspaniałą drużynę