W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Martin Galia (Górnik Zabrze)
Czech jak na polskie warunki to wciąż bramkarz wybitny, trudno nawet zliczyć, ile punktów uratował Górnikom. 41-latek zatrzymał rozpędzającą się Stal, która świetnie zaczęła mecz w Mielcu. Aż na jej drodze stanął Galia. Weteran odbił niemal połowę rzutów lecących w jego kierunku (w tym dwa karne), na 10 minut zamknął dostęp do bramki. Gdyby nie wysokie prowadzenie 16:11 do przerwy, mecz mógłby skończyć się sensacją. Brązowi medaliści Superligi - już bez Czecha w bramce - roztrwonili przewagę i wygrali dopiero po thrillerze w końcówce.
Lewoskrzydłowy: Jakub Bogacz (Zagłębie Lubin)
W Lubinie mają nosa do młodych. Bogacz został wypatrzony w pierwszoligowym MTS-ie Chrzanów, złapał trochę "superligowej" ogłady i zaczyna się odwdzięczać. Na inaugurację przyćmił potencjalnie podstawowego skrzydłowego, Marcela Sroczyka. Bogacz zagrał znakomitą drugą połowę, szalał w kontrach, wykorzystywał podania od Kamila Netza, tylko w dwóch sytuacjach dał się wykazać Łukaszowi Zakrecie. Po przerwie rzucił siedem bramek, jego wkład w zwycięstwo 27:25 z Energą MKS-em Kalisz był niepodważalny.
Lewy rozgrywający: Szymon Sićko (Łomża VIVE Kielce)
Ci, którzy wieścili, że Sićko przepadnie w Kielcach, muszą uderzyć się w pierś. Wprawdzie był to "tylko" ligowy mecz z Wybrzeżem, ale MVP poprzedniego sezonu pokazał, że może decydować o wynikach nie tylko Górnika Zabrze - osiem bramek przy 100 proc. skuteczności, kilka naprawdę efektownych. Nawet gdy Franco Daniel Gavidia prawie "urwał" mu rękę rzucającą, był w stanie skierować piłkę do siatki. Rewelacyjny debiut przed szerszą kielecką publiką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się wygłupia słynny piłkarz
Środkowy rozgrywający: Maciej Zarzycki (KPR Gwardia Opole)
W Opolu powinni dmuchać i chuchać na Zarzyckiego, bo to naturalny kandydat na lidera zespołu. Po przedsezonowych odejściach jego rola jest jeszcze istotniejsza, opiera się na nim gra Gwardzistów. Piotrkowianin przekonał się, że środkowy wciąż robi postępy. Osiem bramek, świetne indywidualne wejścia i wypieszczone podania do kolegów (dziewięć asyst). Czego chcieć więcej?
Prawy rozgrywający: Ramon Oliveira (SPR Stal Mielec)
Sparingi nie zwiastowało aż takiego wybuchu formy. Brazylijczyk zagrał w Zabrzu tak, jak za najlepszych czasów w Wybrzeżu Gdańsk. Ruchliwy, dynamiczny, nieprzewidywalny, czasem szalony, a i tak niektóre z jego ryzykownych rzutów były nie do obrony. Niewiele brakło, by został ojcem sensacyjnego zwycięstwa Stali z Górnikiem (25:27). Rzucił dziewięć bramek, w tym większość po przerwie, kiedy mielczanie ruszyli do odrabiania strat. Może gdyby Oliveira w kluczowym fragmencie nie dostał kary, to mecz potoczyłby się inaczej. Trener Dawid Nilsson powinien mieć z niego pożytek.
Prawoskrzydłowy: Dawid Fedeńczak (Sandra Spa Pogoń Szczecin)
Współautor jednej z największych sensacji ostatnich lat. Wprawdzie to Paweł Krupa rzucał decydujące bramki w meczu z Orlenem Wisłą Płock, ale konkurencja na jego pozycji była zbyt duża. Wśród prawoskrzydłowych natomiast Fedeńczak zdecydowanie zasłużył na wyróżnienie. Na początek szóstego sezonu w Superlidze dał się chyba zapamiętać z najlepszej dotąd strony. To był jego dzień, rzucił Nafciarzom sześć bramek, radził sobie nawet z bardzo trudnych pozycji. Teraz, po wygranej 26:24, już z przekąsem można napisać, że przynajmniej zapewnił kibicom większe emocje, bo jego zmarnowany karny w końcówce dał Wiśle drugie życie.
Obrotowy: Łukasz Rogulski (KS Azoty Puławy)
W 2020 roku więcej mówiło się o Dawidzie Dawydziku, ale Rogulski wciąż jest bardzo przydatny Azotom. Pokazywał się kolegom, dostawał świetne podania i właściwie się nie mylił. Na jego koncie siedem bramek, w tym większość po przerwie, kiedy dobił Grupę Azoty Tarnów. Na inaugurację najskuteczniejszy obrotowy w lidze.