W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Damian Procho (Piotrkowianin Piotrków Trybunalski)
Przed tygodniem o tytuł gracza kolejki walczył Marcin Schodowski. Tym razem na afiszu jego młodszy kolega, który w 15. minucie został wyrwany z ławki po czerwonej kartce dla podstawowego golkipera. Niejeden potrzebowałby czasu na złapanie rytmu. A Procho po prostu wszedł i seryjnie odbijał rzuty snajperów Górnika. Na jego koncie 15 obron (39 proc. skuteczności) i nominacja od WP SportoweFakty do tytułu zawodnika tygodnia. Może chociaż to złagodzi gorycz porażki z Górnikiem Zabrze (26:28) po bardzo zaciętym boju.
Lewoskrzydłowy: Angel Fernandez Perez (PGE VIVE Kielce)
Wobec żadnego z letnich wzmocnień nie pojawiało się tyle wątpliwości. Bo za stary (30 lat), bo nieznany, nieprzystający do gwiazdozbioru VIVE. Hiszpan ma pewnie więcej przeciwników niż zwolenników, ale robi swoje i niczym się nie przejmuje. W Superlidze zdecydowanie się wyróżnia. W Lubinie dostał kilka bramek na tacy po pomyłkach Zagłębia, ale sztuką jest wykorzystać okazje. Fernandez zakończył mecz z siedmioma golami (35:26)
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Wielkie emocje w Piotrkowie Tryb. NMC Górnik wywiązał się z roli faworyta
Lewy rozgrywający: Grzegorz Sobut (Piotrkowianin Piotrków Trybunalski)
Zazwyczaj nie mamy problemów przy obsadzie lewego rozegrania. W tym tygodniu żaden z graczy nie porwał, ale najbardziej zaimponował nam Sobut. Były król strzelców Superligi, wracający do elity po rocznym pobycie w I lidze, przypominał samego z siebie z najlepszych mieleckich lat. Wtedy często trafiał z kontr, za to przeciwko Górnikowi kończył akcje po efektownych indywidualnych szarżach, wyprowadzanych nawet z własnej połowy. Dzięki jego golom (i paradom Procho) Piotrkowianin do samego końca naciskał faworytów. Sobut rzucił ostatecznie pięć bramek.
Środkowy rozgrywający: Bartosz Kowalczyk (SPR Stal Mielec)
Druga nominacja z rzędu, zwłaszcza wśród środkowych, to rzadkość. Kowalczykowi dobrze zrobiło wypożyczenie z Puław, w Mielcu jego kariera nabiera właściwego rozpędu. W Kaliszu znowu świetnie prowadził grę Stali, która prawie wyrwała punkt MKS-owi (29:28). Pewnie sam nie jest do końca zadowolony ze swojego występu (7 goli), nie tylko z powodu porażki. W ostatniej akcji popełnił błąd techniczny i Stal straciła szansę na zdobycz, jednak jego koledzy nie mieli do niego pretensji, bez jego udziału w ogóle nie doszłoby do zaciętej końcówki.
Prawy rozgrywający: Blaż Janc (PGE VIVE Kielce)
W Lubinie wolne dostał Krzysztof Lijewski (narodziny dziecka), Alex Dujshebaev musiał prowadzić grę, więc z konieczności na prawe rozegranie przesunięto Janca. Słoweniec grał tak, jakby urodził się w roli rozgrywającego. Miedziowi zostawiali mu mnóstwo miejsca, a 22-latek nie namyślał się długo i odpalał. Sześć goli na osiem rzutów, całkiem dobrze jak na nietypową pozycję, choć trzeba podkreślić, że Zagłębie nie postawiło zbyt wysokich wymagań (35:26).
Prawoskrzydłowy: Michał Drej (Energa MKS Kalisz)
Jeden zegarek? Mało! Gladiator z Kalisza zaczyna się rozkręcać i jak tak dalej pójdzie, to zapracuje na nominację do zawodnika miesiąca i powalczy o kolejną nagrodę. Po przeciętnym starcie wspiął się już na 4. miejsce w klasyfikacji strzelców, a to dzięki sześciu golom przeciwko Stali Mielec (29:28). Wszystkie w ciągu ledwie 12 minut. Drej zapewnił trzybramkowe prowadzenie do przerwy i wydawało się, że jest po sprawie. MKS stanął po przerwie i musiał się napocić, by obronić trzy punkty, już z mniejszym udziałem skrzydłowego.
Obrotowy: Paweł Salacz (Energa Wybrzeże Gdańsk)
W końcu doczekał się prawdziwej szansy i w pełni ją wykorzystuje, drugi raz w tym sezonie pojawia się w siódemce. Przestały nękać go kontuzje, miejsce zwolnił Łukasz Rogulski (odszedł do Azotów) i Salacz może pokazać możliwości. W Płocku Wybrzeże zagrażało Wiśle tylko do przerwy, m.in. dzięki golom rosłego obrotowego. Nafciarze, choć nie zachwycili, pewnie wygrali 38:27, a Salacz starał się jak najbardziej utrudnić im zadanie, rzucił sześć bramek na osiem prób.