Faworyt nie dał szans beniaminkowi - relacja z meczu AS-BAU Śląsk Wrocław - Wisła Płock

Piłkarze ręczni Wisły Płock potwierdzili miano jednego z faworytów rozgrywek i wygrali we Wrocławiu z AS-BAU Śląskiem 30:27.

Choć spotkanie rozpoczęło się lepiej dla piłkarzy ręcznych AS-BAU Śląska, którzy po trafieniu Bartosza Haczkiewicza objęli prowadzenie, to z czasem do głosu dochodzili goście. Szczególnie aktywny w ataku przez całą pierwszą połowę Dimitri Kuzelev celnie rzucał ze środka, a kontry po błędach gospodarzy kończył Joakim Bäckström. Wrocławianie trzymali dystans jeszcze do 9. minuty, kiedy to swoją czwartą bramkę zdobył Kuzelev, a dodatkowo na ławkę kar powędrował Grzegorz Garbacz. Grę w przewadze goście przypieczętowali golem z karnego Tomasza Palucha, po którym prowadzili 8:4.

Wrocławianie w całym spotkaniu mieli ogromne problemy z przewinieniami. Aż dziewięciu zawodników Śląska zostało upomnianych przez sędziów spotkania, którzy wymierzyli dziesięć kar w postaci 2 minut na ławce rezerwowych. Swoje zrobiła też świetna gra między słupkami Marcina Wicharego. Pomiędzy 11 a 18 minutą gospodarzom nie udało się zdobyć ani jednej bramki przy sześciu trafieniach płocczan! Goście prowadzili 15:7 i ten dystans udało im się utrzymać do samego końca pierwszej połowy.

- Od początku spotkania było widać, który z zespołów gra o jakie cele. Dlatego też nazywałem ten pojedynek jako "Dawida z Goliatem", bo Wisła ma niesamowicie silny skład jak na polską ligę, my natomiast chcielibyśmy się spokojnie utrzymać - mówił po spotkaniu Tadeusz Jednoróg, trener Śląska Wrocław. - Dziś dodatkowo nie mogliśmy skorzystać z usług Artura Banisza, który doznał drobnego urazu. Ale cieszę się, że moja drużyna stawiła czoła faworytowi, a zwłaszcza że tak dobrze zagrali młodzi zawodnicy - dodał.

Po wznowieniu trafił Mariusz Gujski, ale w Wiśle bardzo skuteczne akcje przeprowadził Arkadiusz Miszka i znów było 20:13 dla przyjezdnych. Pogoń Śląska ze stanu 25:17 na 26:20 została jednak szybko zakończona bramkami Adama Twardo i Sebastiana Rumniaka, które na 9 minut przed końcem spotkania ustaliły jego losy. Goście wyraźnie rozluźnili szyki, w końcówce zdobywając tylko dwa gole przy siedmiu trafieniach miejscowych. Mecz omal nie zakończył się groźną kontuzją Larsa Madsena, który po faulu Mateusza Frąszczaka długo nie podnosił się z boiska. Szczypiorniście Wisły nic poważnego jednak się nie stało, a wrocławianin został w 60. minucie pojedynku ukarany żółtą kartką.

- Mecze ze Śląskiem zawsze były trudne i dzisiaj też wrocławianie bardzo się starali. Prowadziliśmy co prawda kilkoma bramkami niemal przez cały mecz, ale tylko moment naszej dekoncentracji oznaczał natychmiastową pogoń rywala - podsumował sobotnie spotkanie drugi trener Wisły, Artur Góral. Płocczanie w obu spotkaniach nowego sezonu odnieśli zwycięstwa. - Na każdym kroku spotykamy się z tym stwierdzeniem, że jesteśmy faworytem ligi. To buduje presję wokół naszego zespołu, ale musimy się nauczyć z nią radzić jeśli faktycznie chcemy zdobyć medal - zakończył.

AS-BAU Śląsk Wrocław - Wisła Płock 27:30 (12:18)

Śląsk: Stachera, Schodkowski - Frąszczak 5, Garbacz 9, Gujski 1, Świątek 6, T.Sadowski, Jędziniak, Marciniak (0/1k), Piętak 3 (1/1k), Swat 2, Haczkiewicz 1.

Wisła: Wichary, Seier - Kuptel 2, Baeckstroem 5, Miszka 5 (1/1k), Paluch 1 (1/2k), Wiśniewski, Kuzelev 6, Samdahl, Madsen 2, Peshkov 2, Twardo 4, Rumniak 2.

Upomnienia:

Śląsk: Garbacz, Haczkiewicz, Marciniak, Frąszczak

Wisła: Samdahl, Twardo

Kary:

Śląsk Wrocław - 20 min. (Gujski 2, Świątek 2, T.Sadowski 2, Garbacz, Jędziniak, Piętak, Swat)

Wisła Płock - 8 min. (Kuptel, Kuzelev, Miszka, Wiśniewski)

Widzów: ok. 1000.

Komentarze (0)