To nie była łatwa przeprawa Łomży Vive. Powrót wielkiego talentu

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew

Odczuwali w mięśniach starcia z rywalami z Veszprem, ale w PGNiG Superlidze wykonali swój obowiązek i wygrali z Energą MKS-em Kalisz. Po raz pierwszy od dawna przed własnymi kibicami zaprezentował się Haukur Thrastarson.

Różnica ośmiu bramek (37:29) nie oddaje do końca przebiegu spotkania. Choć zwycięstwo Łomży Vive Kielce było niezagrożone, to Energa MKS Kalisz do ostatnich minut starała się przynajmniej zmniejszyć straty.

- Patrząc na to, co działo się do 55. minuty, jest niedosyt, bo były cztery bramki straty. Gdyby tak zostało, to moglibyśmy się cieszyć. W ostatnich pięciu minutach, gdy graliśmy w przewadze, niepotrzebnie oddaliśmy piłki. Ostatecznie uważam, że 55 minut było bardzo fajnie w naszym wykonaniu. Rywale byli po bardzo ciężkim, wygranym meczu z Veszprem, ale to nie zmienia faktu, że powinniśmy patrzeć na siebie i od siebie wymagać - skwitował lewoskrzydłowy kaliszan Bartłomiej Tomczak.

- Przede wszystkim to właśnie różni nasz zespół od drużyn takich jak Łomża Vive Kielce, że w decydujących momentach, gdy są dobre sytuacje do zdobycia bramek, to się je wykorzystuje. My nie jesteśmy na tym etapie - dodał szkoleniowiec Energi MKS-u Tomasz Strząbała.

ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internet

Trener Tałant Dujszebajew trochę namieszał w siódemce, zostawiając na trybunach Igora Karacicia. Odpoczywającego Chorwata zastąpił Islandczyk Haukur Thrastarson, który przez prawie rok pauzował po kontuzji kolana. Utalentowany środkowy rzucił trzy bramki, ale było widać, że potrzebuje czasu. Tym razem - z konieczności - jego zmiennikiem był Szymon Sićko (w składzie brakowało też Michała Olejniczaka). Na lewej stronie mógł zaprezentować się za to Tomasz Gębala. Po boju z Veszprem wolne dostał też Sigvaldi Gudjonsson.

Jestem zadowolony z tego, że mniej więcej od ósmej, dziesiątej minuty kontrolowaliśmy wynik. Później było jedną, dwiema bramkami dla nas, a potem jeszcze więcej. Kiedy grasz w czwartek, a potem od razu w sobotę, to bardzo ciężko jest zaprezentować się na odpowiednim poziomie. Haukur Thrastarson nie gra praktycznie od dwunastu miesięcy. To chyba był jego drugi mecz po Szczecinie. Ciężko ocenić jego grę, chłopak na pewno ma jeszcze problemy mentalne i to będzie trwało. Jestem zadowolony z tego, że w ogóle gra, zobaczymy, jak będzie sobie dawał radę w kolejnych meczach - skomentował trener Dujszebajew.

ZOBACZ:
Różnica klas w Puławach
Gdańszczanie rozczarowani

Źródło artykułu: