Kibice śledzący europejskie rozgrywki mogą być zadowoleni z poziomu środowych spotkań. Oczywiście jeśli na parkiety wybiegają szczypiorniści z Barcelony, Veszprem czy Kilonii, można spodziewać się znakomitych pojedynków, w sporcie jednak wszystko jest możliwe i nie zawsze wielkie marki gwarantują wielkie widowiska. Tym razem gracze nie zawiedli. Emocji nie zabrakło ani w Aalborgum ani w Veszprem.
Starcie w Danii już od pierwszych minut było niezwykle ciekawe. Zaczęło się od mocnej wymiany ciosów i wyrównanej walki. Po kwadransie gry goście zdołali wypracować nieznaczną, bo dwubramkową przewagę i w widoczny sposób zaczęli kontrolować tempo. Szybko zresztą udało im się powiększyć prowadzenie i na przerwę schodzili z zaliczką czterech trafień.
Początek drugiej połowy nie zwiastował zmiany obrazu gry. Przyjezdni, czyli faworyci meczu i liderzy grupy B, pewnie utrzymywali swoją przewagę i wydawało się, że nic nie będzie w stanie im zagrozić. Gospodarze jednak mocno napierali i widać było, że są niezwykle zmotywowani, by urwać punkty Dumie Katalonii. Doskonale spisywał się Nikolaj Christensen - autor dziesięciu bramek i motor napędowy duńskiego ataku. Szczypiorniści z Aalborga dopięli swego i na nieco cztery minuty przed końcową syreną po trafieniu Mikaela Aggeforsa (golkipera) doprowadzili do remisu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna wojowniczka z KSW relaksowała się w Hiszpanii. Co za zdjęcie!
Ostatnie minuty były niezwykle wyrównane, ale też mocno chaotyczne. Nie brakowało emocji, ale i prostych błędów, łatwych strat i zbyt pochopnie oddanych rzutów. W tej nerwówce lepiej odnaleźli się utytułowani gracze z Barcelony i to oni cieszyli się z wygranej.
FC Barca dokonała tym samym historycznego wyczynu - ustanowiła nowy rekord serii zwycięstw. Katalończycy wygrali 21. spotkanie z rzędu, dzięki czemu wyprzedzili BM Ciudad Real, którego pasmo zwycięstw trwało przez 20 meczów.
Rekordowo było też w Veszprem. Telekom pokonał THW Kiel ośmioma trafieniami, dzięki czemu wyrównał swój najlepszy wynik osiągnięty w starciu z Zebrami. W 2002 roku Węgrzy pokonali kilończyków 31:23.
W środę długo jednak nic nie zwiastowało takiego wysokiego zwycięstwa gospodarzy. Pierwsza połowa chociaż prowadzona w niezwykle szybkim tempie, była piekielnie zacięta. Drugą część meczu zresztą od mocnego uderzenia zaczęli gospodarze i to oni szybciej wyszli na prowadzenie.
Wszystko zmieniło się w połowie drugiej partii. Kilończycy zaczęli mieć spore problemy w ataku, w bramce gospodarzy świetnie spisywał się Rodrigo Corrales i Węgrzy błyskawicznie zaczęli odskakiwać. W ofensywie zespołu z Veszprem szalał natomiast Petar Nenadić, który w całym pojedynku uzbierał aż dziesięć trafień.
Gospodarzy nie wybiła nawet z rytmu kontuzja Rasmusa Lauge Schmidta. Duńczyk z grymasem bólu opuścił boisko przy pomocy kolegów i wszystko wyglądało na to, że kolejny raz doznał urazu kolana.
Kilończycy nie byli w stanie się podnieść, końcówka pojedynku decydowanie należała do Węgrów, którzy ostatecznie wygrali 41:33. Sześćdziesiąt minut, siedemdziesiąt cztery bramki - szalony mecz.
Aalborg Handbold - FC Barca Lassa 32:35 (15:19)
Najwięcej bramek: dla Aalborga - Nikolaj Christensen 10, Magnus Jensen, Rene Antonsen - po 4; dla Barcy - Aron Palmarsson 6, Timothey N'guessan, Luka Cindrić - po 5, Ludovic Fabregas, Dika Mem - po 4.
Telekom Veszprem - THW Kiel 41:33 (19:19)
Najwięcej bramek: dla Telekomu - Petar Nenadić 10, Andreas Nilsson, Vuko Borozan - po 7, Yahia Omar 6, Kentin Mahe 5; dla THW - Niclas Ekberg 7, Domagoj Duvnjak 6, Steffen Weinhold 5, Sander Sagosen 4.
[multitable table=1174 timetable=10926]Tabela/terminarz[/multitable]
Czytaj też:
Wielka Orlen Wisła w Tuluzie!
Arne Senstad: Nauka ważniejsza niż wyniki [wywiad]