PGNiG Superliga. Debiut nowego KS Kielce. Kaliszanie postawili twarde warunki

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski

Premierowy, na razie nieoficjalny występ pięciu nowych zawodników i pierwsze zwycięstwo pod nazwą KS Kielce. Odmienieni mistrzowie Polski pokonali Energę MKS Kalisz 29:28.

To było bardzo burzliwe lato w Kielcach. O ile redukcja zarobków w związku z pandemią to nic nowego w świecie piłki ręcznej, o tyle stratę wieloletniego sponsora (VIVE) trzeba odbierać jako trzęsienie ziemi. Do tego od sierpnia rozwiązano umowę z pozostałym sponsorem tytularnym grupą PGE, stąd do pierwszego sparingu zespół przystąpił pod nazwą KS Kielce.

To wyłącznie jednostkowa sytuacja, bo 13 sierpnia nastąpi otwarcie nowego rozdziału w historii klubu. Na konferencji prasowej zostanie ogłoszona nazwa sponsora tytularnego, który zapewni utrzymanie dotychczasowego poziomu sportowego. Według naszych informacji, może być to jedna ze spółek jednego z najbogatszych Polaków Michała Sołowowa. Ze względu na obecność w nazwie nowego podmiotu ze sponsoringu wycofało się PGE.

Zanim dojdzie jednak do przełomu, KS Kielce po raz pierwszy wyszło na boisko po prawie półrocznej przerwie. Z Energą MKS-em Kalisz zagrało pięciu z sześciu nowych graczy. Z powodu złamania kości stopy wciąż pauzuje Haukur Thrastarson (i tak będzie zapewne około dwa miesiące). Zadebiutowali Michał Olejniczak, Nicolas Tournat, Sigvaldi Gudjonsson, Sebastian Kaczor i związany z klubem od trzech lat Szymon Sićko, ale do tej pory przebywający na wypożyczeniach. Trener Tałant Dujszebajew dał szansę wszystkim zdrowym graczom, pauzowali jedynie Thrastarson i lekko kontuzjowany Igor Karacić.

Energa MKS Kalisz z kolei dociera się już od dłuższego czasu, od końca lipca rozegrała dwa sparingi. Przeciwko KS Kielce zaprezentowała niezłą piłkę ręczną i do samego końca walczyła o zwycięstwo. O nieznacznej wygranej mistrzów Polski zadecydował dopiero gol Krzysztofa Lijewskiego i nieudana akcja w ataku kaliszan (na 20 sekund przed końcem). Mimo porażki, Energa pokazała, że może namieszać w tym sezonie Superligi.

Próbkę swoim możliwości dawał wcześniej Nicolas Tournat. Francuz, uznawany za jednego z najlepszych obrotowych w Europie, w ciągu 20 minut rzucił sześć bramek. W Kielcach nie ma już Julena Aguinagalde, ale Tournat przypominał o Hiszpanie, radził sobie z obrońcami w stylu Baska. Debiut zaliczył też Tomasz Gębala, który pojawił się na parkiecie po ponad rocznej przerwie spowodowanej drugą kontuzją więzadeł krzyżowych w kolanie. Rozgrywający reprezentacji Polski trzy razy pokonał bramkarzy MKS-u. Wyraźnie zawodzili jedynie bramkarz - kielecki trio odbiło raptem kilka piłek.

KS Kielce - Energa MKS Kalisz 29:28 (14:13)

KS Kielce: Kornecki, Wałach, Wolff - Vujović 2, Olejniczak 2, Sićko 1, A. Dujshebaev 2, Tournat 6, Lijewski 2, Kulesz 2, Moryto 1, Surgiel, Fernandez, Kaczor 1, D. Dujshebaev 4, Gębala 3, Karalek 2, Gudjonsson 1

Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta - Krępa 4, Kamyszek 2, Kacper Adamski 3, Kus 2, Misiejuk, Góralski 6, Wróbel 1, Szpera 1, K. Pilitowski 2, M. Pilitowski 3, Czerwiński, Makowiejew 4, Kamil Adamski

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzut wolny, z którego śmieje się cały świat. Co oni narobili?!

Źródło artykułu: