SPR Stal z chęcią będzie wracać do Szczecina (o ile zachowa ligowy byt). Po raz trzeci z rzędu wywiozła z Grodu Gryfa zwycięstwo (więcej o tej wiktorii tutaj). - Przygotowywaliśmy się na trudny bój i taki on był. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy na analizę zespołu ze Szczecina, który gra naprawdę dobry handball - podkreślił trener Dawid Nilsson.
- Byliśmy gotowi na Pogoń, aczkolwiek nie ustrzegliśmy się błędów. Życzę chłopakom ze Szczecina powodzenia. Dla nich walka zacznie się w play-off. Realnie patrząc mają to na wyciągnięcie ręki. Rafał (Biały - dop. red.) zrobił kawał dobrej roboty. Zespół wrócił na top, baliśmy się tego meczu, jak nie wiem co - dodał szkoleniowiec mielczan.
Goście niezbyt dobrze rozpoczęli spotkanie, ale Nilsson znalazł na to wytłumaczenie. - To był któryś mecz z rzędu, w który źle weszliśmy. Wydaje mi się, że to nerwy, zdenerwowanie i bojaźliwość. Widać było, że gospodarze próbowali odciąć naszego snajpera. To im się opłacało. Chłopcy wiedzą, o co gramy. Każdy punkt w tym play-oucie i doświadczenie z zeszłego sezonu będą na wagę złota - przyznał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ponad 40 lat, a on ciągle zachwyca. Co za bramka Tottiego
- Wybrzeże wygrało w Tarnowie, a my walczymy z gdańszczanami o dodatkowy punkt. Zrównaliśmy się z nimi, ale w bezpośrednim starciu mamy lepszy bilans bramek. Cały czas gra jest mimo wszystko warta świeczki - kontynuował szkoleniowiec Stali.
Na koniec docenił postawę szczecinian. - Te krzyżówki Pogoni były dynamiczne, zresztą to widać po chłopakach. To waga ciężka. Są bardzo silni. Jeżeli dalibyśmy im się rozpędzić, to skończyłoby się to dla nas źle. Taki był nasz cel, przerywać akcje tak szybko, jak to tylko było możliwe.
Mielczan czeka wyjątkowo trudna końcówka rundy zasadniczej. W 25. kolejce podejmą u siebie NMC Górnika Zabrze, a tydzień później zmierzą się w Opolu z KPR-em Gwardią.
Czytaj także:
Azoty rozbiły Gwardię w Opolu