Przed tygodniem runął plan Azotów Puławy, szykowany do roli trenera Manolo Cadenas wybrał ofertę Abanca Ademar Leon. Wielokrotni brązowi medaliści Superligi zostali na lodzie, ale jak zapewnia prezes Jerzy Witaszek, do klubu zgłosiło się wielu szkoleniowców, także zagranicznych z doświadczeniem w Superlidze.
ZOBACZ: Jeden z liderów może opuścić Wybrzeże
- Na ten moment nie mamy trenera, rozmawiamy z kandydatami, ale obowiązuje nas klauzula poufności, nie wszyscy życzą sobie, by informować media o ich ofertach. Mogę tylko powiedzieć, że cały czas dyskutujemy, którą opcję wybrać - polską czy zagraniczną. Zgłosiło się sporo nazwisk - zapewnia prezes Azotów. W kuluarach najczęściej przewija się Rastislav Trtik, którego przyszłość w Zabrzu jest niejasna.
Wybór trenera to tak naprawdę kluczowa decyzja dla przyszłorocznego kształtu zespołu. Nowy szkoleniowiec wskaże dwóch zawodników, którzy jego zdaniem powinni dołączyć do zespołu. - Ktokolwiek zostanie trenerem, to będzie miał taką możliwość. Dysponujemy środkami, by ściągnąć dwóch graczy. Chcielibyśmy, by byli to środkowy rozgrywający i obrotowy, ale wybór będzie należał do trenera - wyjaśnia Witaszek.
Prawdopodobnie na tym zakończą się działania Azotów na rynku transferowym. Klub ogłosił wcześniej, że do pierwszego zespołu zostaną włączeni juniorzy - autor 96 bramek w II lidze lewoskrzydłowy Kacper Mchawrab, rozgrywający Kacper Adamczuk, i bramkarz reprezentacji Polski juniorów Wojciech Borucki. Z wypożyczenia do Stali Mielec wróci Bartosz Kowalczyk. Najważniejsze ruchy to pozyskanie trzech reprezentantów Polski - Antoniego Łangowskiego, Michała Szybę i Rafała Przybylskiego.
Prezes Witaszek nie ukrywa, że rozgląda się za obrotowym, a jednym z najpoważniejszych kandydatów jest Paweł Salacz z Wybrzeża Gdańsk.
ZOBACZ: W Kwidzynie ostatnie ruchy
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lokalizacja finału Ligi Europy jest mocno kontrowersyjna. "To przykład prania wizerunku przez sport"