Zespół z Barcelony jest jednym z kandydatów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów i potwierdził to w środowym spotkaniu. Chociaż mistrzowie Hiszpanii byli faworytami pojedynku z zeszłorocznym finalistą, nie spodziewali się chyba aż tak łatwej przeprawy. Żelazna defensywa i zabójcze kontrataki pozwoliły Katalończykom zrobić pierwszy krok w drodze do półfinału.
Wynik bramką siódmego metra otworzył Valero Rivera i było to pierwsze, a za razem jedyne prowadzenie gospodarzy. Przez resztę meczu to goście z Hiszpanii dyktowali tempo gry. HBC, pozbawione Nicolasa Claire'a, nie miało pomysłu na rozbicie obrony Katalończyków. Na środku starał się jak mógł Eduardo Gurbindo, widać jednak było, że nie jest to jego naturalna pozycja.
Z początku w grze swoich kolegów utrzymywał Kevin Bonnefoi. Ściągnięty w trakcie sezonu bramkarz dwoił się i troił, ale po chwili i on nie był w stanie rozpędzonych graczy Barcelony. Na listę strzelców wpisał się praktycznie każdy z przyjezdnych - z Gonzalo Perezem de Vargasem włącznie.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Porażka Juventusu w Lidze Mistrzów. "Nie można obwiniać tylko Cristiano Ronaldo"
Czytaj także: Veszprem zwycięża we Flensburgu
Blaugrana grała jak z nut. Bramkę zamurował Perez de Vargas, show w ataku skradł z kolei Ludovic Fabregas. Na francuskiego kołowego w środę nie było mocnych.Kończył zespołowe akcje, zbierał odbite rzuty swoich kolegów; 22-latek pomylił się raptem dwa razy na jedenaście prób.
Thierry Anti chwytał się wszystkiego. W pierwszej połowie kilkukrotnie próbował (bezskutecznie) gry 7 na 6. W drugich trzydziestu minutach wprowadził nawet na boisko rzadziej wykorzystywanych w LM Romarica Guillo oraz Edsona Imare. Na nic to jednak się zdało, HBC wyglądało jak dzieci zagubione we mgle.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Barcelona przejechała się po swoich rywalach. Na 15 minut przed ostatnim gwizdkiem prowadziła już różnicą 10 bramek. Mając taką zaliczkę, goście lekko spuścili z tonu, przez co ich przewaga zmalała do "raptem" 7 trafień. Na tym poziomie to jednak spora zaliczka.
Rewanż 4 maja w stolicy Katalonii. Ciężko jednak mieć nadzieję, że Francuzi awansują do turnieju finałowego. Podopieczni Xaviera Pascuala zrobili milowy krok w kierunku gry w Kolonii.
Krzysztof Lijewski wraca do gry!
Liga Mistrzów, ćwierćfinał (1. mecz):
HBC Nantes - FC Barca Lassa 25:32 (12:16)
Nantes:
Siffert, Bonnefoi - Lagarde 4, Delecroix 1, Guillo, Nyokas 3, Auffret, Pechmalbec 1, Tournat 3, Feliho, Emonet 1, Rivera 8 (6 k), Łazarow 2, Gurbindo 1, Balaguer 1, Imare.
Karne: 6/6.
Barca Lassa: Perez de Vargas 1, Moller - Tomas 3, Entrerrios 1, Sorhaindo 1, Andersson 2, Arino 1, N'Guessan, Gomez 3 (1 k), Petrus, Dolenec 1, Mem 2, Duarte 3, Ilić 2, Palmarsson 3, Fabregas 9.
Karne: 1/2.