ME 2018: Serbki nie zagrały dla Polek. Niezwykły występ szwedzkiej bramkarki

Materiały prasowe /  Svenska Handbollslandslaget / Na zdjęciu: Isabelle Gullden
Materiały prasowe / Svenska Handbollslandslaget / Na zdjęciu: Isabelle Gullden

Polki nie sprostały Serbii, a potem także Danii w mistrzostwach Europy we Francji. Liczyły na wygraną Słowianek nad Szwedkami. Ekipa Trzech Koron wyszła jednak z wielkich opresji i na 4 sekundy przed końcem rzuciła zwycięską bramkę (22:21).

Nie takich wyników spodziewały sięr Biało-Czerwone podczas mistrzostw Europy we Francji. Owszem, w swojej grupie miały renomowane zespoły, ale już nie tylko chodziło o wynik końcowy, co o styl gry zawodniczek Leszka Krowickiego. Biało-Czerwone wciąż jednak nie traciły szans na awans. Musiały jednak liczyć na sukces Serbek w meczu ze Szwedkami, a potem same uporać się z zespołem z północy Europy.

Drugie niedzielne zawody w "polskiej" grupie miały niezwykle wyrównany przebieg. Mimo wszystko lepsze wrażenie sprawiały szczypiornistki Ljubomira Obradovicia. Ponownie nerwy na wodzy trzymała tak dobrze zapamiętana przez Biało-Czerwone Katarina Krpez Slezak. Serbki grały bardzo twardo w defensywie. Momentami trochę przesadzały. W 16. minucie musiały sobie radzić nawet dwie mniej. Jelena Lavko najpierw nie trafiła na skrzydle, a potem bezpardonowo powstrzymała szybki atak reprezentacji Trzech Koron. Te niemal natychmiast to wykorzystały (7:7).

W 22. minucie stan rywalizacji znów odwrócił się na korzyść Słowianek. Tablica świetlna wskazała wówczas wynik 8:11. A powinno być nawet więcej. Ekipa ze Skandynawii w tamtym okresie zupełnie zawodziła w ofensywie. Nie trafiały tak renomowane zawodniczki, jak choćby Isabelle Gullden. To nie był jednak nasz kłopot. Pod sam koniec pierwszej części zawodów w tarapaty wpadły Serbki. Najpierw na ławkę kar powędrowała Dragana Cvijic, a po kilkunastu sekundach również Krpez Slezak. Wtedy pierwszoplanową postacią była Katarina Tomasević. Obrona rzutu karnego zrobiła wrażenie i pozwalała utrzymać dwubramkowy dystans.

Problemy Słowianek trwały również po zmianie stron. Proste błędy, jak choćby kroki w kontrze po przechwycie oraz fatalna skuteczność w stuprocentowych sytuacjach spowodowały, że z przewagi nic nie zostało. Gorzej. Trzeba było wziąć się szybko za niespodziewane odrabianie strat (14:13). Ale jeśli nie rzuca się bramki przez ponad 9 minut, nie można się dziwić. Szczęśliwie, że chociaż Krpez Slezak wiedziała, jak należy wykonywać rzuty z linii siódmego metra. Dobry manewr wykonał trener Obradović, który postawił w bramce na Mariję Colić.

Na kwadrans przed końcem nic jeszcze nie było rozstrzygnięte (17:17). Im jednak bliżej końca, tym coraz głośniej robiło się o innej golkiperce, a mianowicie Filippie Idehn. W 50. minucie miała na swoim koncie już 17 skutecznych interwencji! Broniła na poziomie 60 proc. Nic dziwnego, że Szwedki odwróciły niekorzystny dla siebie rezultat. Bardzo szybko uwierzyły, że kontrola nad boiskowymi wydarzeniami należy właśnie do nich. Za chwilę na ławkę kar powędrowała Anna Lagerquist. Wtedy, po 6 nieudanych próbach, wstrzeliła się Jamina Roberts. Zarobiła jeszcze karnego i wynik brzmiał już 21:19.

Emocji nadal jednak nie brakowało. Na 4 sekundy przed końcową syreną kapitalny rzut z dystansu oddała Jenny Alm. Szybki czas dla Serbek. Ustawienie akcji. Pozostało bowiem jeszcze 2 sekundy. Cóż jednak z tego, na rzut zdecydowała się Jovana Stoiljković, ale Idehn stała tam, gdzie być powinna. To nie jest dobry wynik dla Polek. Musimy bezwzględnie ograć Szwecję i liczyć na dobry wynik w drugim meczu.

ME 2018, grupa A, 2. kolejka:

Szwecja - Serbia 22:21 (11:13)

Szwecja: Idehn (18/39 - 46 proc.) - Mellegard 3, Stromberg 1, Blohm 1, Roberts 1, Sand, Lundstrom, Gustin 3, Lagerquist 2, Gullden 4 (2/3), Blomstrand 1, Hagman 1 (1/2), Massing, Jacobsen, Alm 5.
Karne: 3/5.
Kary: 8 min. (Mellegard, Roberts, Gustin, Lagerquist - 2 min.).

Serbia: Tomasević (6/21 - 29 proc.), Colić (3/10 - 30 proc.) - Radosavljević 4, Krpez Slezak 7 (6/6), Lekić 1, Stevin, Lavko 2, Kovacević, Nikolić, T. Radojević, Pop-Lazić 3, D. Radojević 1, Vukajlović, Stoiljković 3, Cvijić, Dmitrović.
Karne: 6/6.
Kary: 10 min. (Cvijić - 4 min., Krpez Slezak, Lavko, Pop-Lazić - 2 min.).

Sędziowie: Cristina Nastase i Simona Raluca Stancu (obie z Rumunii).
Widzów: 3810.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była dziewczyna Dybali doskonale radzi sobie bez gwiazdy Juventusu

Źródło artykułu: