O Palau Blaugranie mówi się twierdza. Wywieźć stamtąd punkty to już ogromna sztuka. Zwyciężyć? Dla wielu zespołów to zadanie z serii niemożliwych. A jednak kielczanie nigdy sobie z tego nic nie robili. Ileż to już razy udowadniali przecież, że niemożliwe nie istnieje? Dotychczas grali w Barcelonie dwa razy - najpierw zremisowali, a w grudniu 2015 roku wygrali. Minęły niemal trzy lata, a wciąż ostatnia porażka Dumy Katalonii na własnym. Czy żółto-biało-niebiescy mają przepis na Barcę miało się jednak dopiero okazać.
Początek spotkania nie ułożył się jednak dla mistrzów Polski najlepiej. Gospodarze szybko zaczęli budować przewagę, a tymczasem kielczanie mieli ogromne problemy z konstruowaniem skutecznych ataków. W ich grze było sporo chaosu, popełniali zbyt dużo indywidualnych błędów i zaledwie po kwadransie przegrywali aż pięcioma bramkami. Polacy mieli kłopoty w defensywie - nie radzili sobie z zatrzymaniem ataku rywali. Hiszpanie natomiast w obronie postawili twardy mur, od początku bardzo dobrze spisywał się też Gonzalo Perez de Vargas. W ataku kilka razy mocno ukąsił Timothey N'guessan i sytuacja zrobiła się nieciekawa.
Gracze Dujszebajewa jednak ani myśleli się poddawać, szybko się otrząsnęli i rzucili do pracy. Od stanu 11:6 zdobyli cztery bramki z rzędu i wystarczyła chwila, by ich straty stopniały do jednego trafienia. Doprowadzić do remisu im się jednak nie udało, końcówkę pierwszej połowy znów lepiej rozegrali barcelończycy i to oni schodzili do szatni prowadząc trzema trafieniami.
Między słupkami dwoił się i troił Vladimir Cupara, ale druga część meczu znów zaczęła się po myśli gospodarzy. Ofensywa Barcy działa jak dobrze naoliwiona maszyna, podczas gdy mistrzowie Polski na każdą bramkę musieli naprawdę długo pracować.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Demolka w Kielcach! Pewna wygrana PGE VIVE
Starcie roiło się od wspaniałych trafień - zawodnicy obu ekip dawali prawdziwy popis swoich umiejętności. Nie o piękno jednak chodziło, a o skuteczność, a ten element działał zdecydowanie na korzyść Hiszpanów. Gracze Dumy Katalonii bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd żółto-biało-niebieskich i wyprowadzali kontratak za kontratakiem.
Tym razem kielczanie pojedynek w Barcelonie zakończyli bez punktów. Ostatecznie przegrali 27:31.
FC Barca Lassa - PGE VIVE Kielce 31:27 (14:11)
FC Barcelona: Perez de Vargas, Moller - Mortensen 6, Tomas, Entrerrios 1, Sorhaindo, Andersson, Arino 1, N'Guessan 3, Gomez Abello 7, Syprzak, Goncalves dos Santos, Dolenec 1, Mem 3, Palmarsson 5, Fabregas 4
Kary: 2 min. (Mem - 2 min.)
Karne: 4/5
PGE VIVE: Ivić, Cupara - A. Dujshebaev 6, Aguinagalde 1, Jachlewski 3, Janc, Lijewski 4, Jurkiewicz, Moryto 4, Cindrić 4, Fernandez Perez 3, D. Dujshebaev 2, Karalek
Kary: 2 min. (Fernandez Perez - 2 min.)
Karne: 4/5
Dlaczego posty tych (po raz kolejny powtórzę bo to pewnie o to słowo poszło) idiotów Czytaj całość
Wydawało się że po odejściu Morrosa będzie dziura na śr Czytaj całość