PGNiG Superliga: test na czwórkę. Wisła trzymała Chrobrego na dystans

Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Przemysław Krajewski
Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Przemysław Krajewski

10 minut bez gola to zdecydowanie zbyt długo, by myśleć o zagrożeniu Orlenowi Wiśle Płock. Wicemistrzowie kraju nie zostali zmuszeni do maksymalnego wysiłku i od końca pierwszej połowy kontrolowali mecz 3. kolejki Superligi z Chrobrym (33:26).

Pięć dni przed premierą w Lidze Mistrzów, Wisła Xaviera Sabate przechodziła ostatnią weryfikację. Trzeba przyznać, że bardzo przydatną w perspektywie spotkania z Wacker Thun. Chrobry potrafi przyprzeć do muru nawet silniejszego rywala, poza tym, przystąpił do meczu rozdrażniony porażką, trochę na własne życzenie, w Kwidzynie.

Głogowianie robili dużo, by uprzykrzyć Nafciarzom życie. Utrzymywali korzystny wynik do 25. minuty (11:11), z przodu pokazał się szef obrony Krzysztof Tylutki, piłki docierały na prawe skrzydło do Michała Bartczaka, pociski odpalał Stanisław Makowiejew. Te akcje nie robiły może jakiegoś nadzwyczajnego wrażenia, ale wystarczyły na wyrównaną walkę.

Sabate mocno rotował składem, więc naturalne, że pojawiały się mniejsze lub większe przestoje. Od efektownych asyst zaczął Nacho Moya, wyrastający na wybitnego specjalistę w tym elemencie, przynajmniej jak na standardy Superligi. Hiszpan dwa razy świetne odwrócił akcje do narożnika, perfekcyjne obsługiwał Renato Sulicia, natomiast nie zagrażał rzutowo i to zdecydowanie jego największy mankament, w pierwszych dwóch kolejkach nie aż tak dostrzegalny.

W ciągu pięciu minut Chrobry zmarnował cały wcześniejszy wysiłek. Ustawiony wyżej Jose Guilherme de Toledo czaił się na przechwyty i chyba sam był zaskoczony, że z taką łatwością zgarniał piłki. Brazylijczyk wykończył trzy kontry i wynik odjechał gospodarzom (17:13).

ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Debiutant docenił Błaszczykowskiego. Tak opowiedział o współpracy z byłym kapitanem

Przestój przeciągnął się na drugą połowę. Wiśle w to mi graj, nie musiała nadzwyczajnie się nadwyrężać. Sulić ustawiał obrońców na kole, z dynamiką młodzieniaszka przedzierał się przez środek i czuł się na tyle swobodnie, że decydował się na indywidualne szarże w stylu rasowego rozgrywającego.

Nic nie naruszało spokoju Nafciarzy. Nie dość, że Adam Borbely zbliżył się do 50 proc. skuteczności obron, to gracze Chrobrego wyglądali na zrezygnowanych. Emocje wzbudzały głównie przyznawane kary, przeważnie ku ogromnym zdziwieniu obu stron.

Senny mecz ożywił ligowy debiut Ondrej Zdrahala. Król strzelców ME 2018 wrócił na parkiet po ponad miesięcznej przerwie. Od razu zameldował się efektownymi zagraniami, nie stracił na dynamice, jakby pauza zupełnie po nim spłynęła. Może to też kwestia rywala i bezpiecznego dystansu, ale 10 minut Czecha wyglądało obiecująco zwłaszcza przed inauguracją Ligi Mistrzów.

PGNiG Superliga, 3. kolejka:

Chrobry Głogów - Orlen Wisła Płock 26:33 (13:17)
Chrobry:

Stachera (7/32 - 22 proc.), Kapela (3/11 - 27 proc.) - Podobas 6/1, Babicz 4, Bartczak 4, Makowiejew 4, Bekisz 3, Tylutki 2, Krzysztofik 1, Sadowski 1, Wawrzyniak 1, Czapla, Klinger, Kubała, Rydz, Warmijak
Karne:
1/4
Kary:
10 min. (Podobas, Krzysztofik - po 4 min., Makowiejew - 2 min.)
Orlen Wisła:

Morawski (1/12 - 8 proc.), Borbely (7/22 - 32 proc.) - Sulić 5, de Toledo 5, Góralski 4, Mlakar 4, Źabic 4/2, Krajewski 3, Racotea 3, Zdrahala 3, Tarabochia 2, Fabianowicz, Moya, Obradović, Piechowski
Karne:
2/3
Kary:
14 min. (Piechowski, Racotea, Źabić - po 4 min., Sulić - 2 min.)

Źródło artykułu: