Tomasz Strząbała: Nadszedł czas, by ruszyć się z Kielc. Chciałem spróbować czegoś nowego

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Tomasz Strząbała na ławce PGE Vive Kielce
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Tomasz Strząbała na ławce PGE Vive Kielce

27 lat pracy w PGE VIVE Kielce, setki wychowanków, osiem tytułów mistrza Polski w roli drugiego trenera. Tomasz Strząbała, asystent Tałanta Dujszebajewa, od nowego sezonu poprowadzi MMTS Kwidzyn. - Nadszedł czas, by ruszyć się z Kielc - mówi.

Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Prawie 30 lat pracy w Kielcach, najpierw z młodzieżą, potem z pierwszą drużyną. Co skłoniło pana do opuszczenia dobrze znanego środowiska?

Tomasz Strząbała, II trener PGE VIVE Kielce: W Kielcach dochodzi do zmian, które dotknęły też sztab szkoleniowy. Ja również uznałem, że w końcu nadszedł czas, by ruszyć się z Kielc i popracować na własną rękę. Dlatego podjąłem taką decyzję. Póki jestem zdrowy i silny, chcę spróbować czegoś nowego.

Klub niesamowicie rozwinął się przez ten okres, a jak sam przyznał pan w wywiadzie dla "Echo Dnia", niektórzy z licznych wychowanków zdążyli już zapomnieć, że grali w piłkę ręczną. 

Za mną bardzo długi czas w Kielcach, rzeczywiście, przewinęło się wielu zawodników. Część już nie gra w piłkę ręczną, niektórym sport pomógł w życiu i próbują jeszcze sił w roli trenera, inni gorzej wspominają piłkę ręczną. Podczas mojej pracy w Kielcach klub ewoluował pod każdym względem. Zaczynałem przecież w amatorskim zespole, który potem stał się w pełni profesjonalny i z roku na rok ściągał coraz bardziej znanych zawodników.

Najmilej wspominana chwila - zwycięstwo w Lidze Mistrzów czy jednak pierwsze sukcesy w roli trenera?

Największe wrażenie robi oczywiście Final4. Sama obecność w tej hali była niezwykłym przeżyciem. Po drodze zdarzyło się kilka spotkań, które przyniosły wielką satysfakcję, dawały radość, ale także takie, które szczególnie wryły się w pamięć i długo przeżywało się je wewnętrznie.

Od lata przeniesie się pan do Kwidzyna. Przed przyjęciem propozycji nie pojawiła się chwila zawahania? MMTS w tym sezonie miewał problemy organizacyjne i kadrowe.

Sytuacja w polskiej piłce ręcznej jest taka, że kilka drużyn znalazło się na wysokim poziomie, a dalej plasują się zespoły takie jak MMTS, które mierzą w lepsze pozycje. Przede wszystkim klub bardzo chciał, żebym zaczął tam pracę, a to dla mnie najistotniejsze. Nie był to oczywiście jedyny zespół w Polsce. Co do MMTS-u, oprócz wielu młodych graczy są w nim też doświadczeni, z którymi pracowałem jeszcze w Kielcach. Do tego bardzo dobre warunki do pracy. Doskonała baza - hala, siłownia, basen, wszystko na miejscu. Myślę, że wielu osobom w Kwidzynie zależy, żeby MMTS wrócił do dawnego poziomu. Jest jednak bardzo trudno sprostać oczekiwaniom kibiców, zwłaszcza, że najważniejsi zawodnicy odeszli i w ich miejsce przyszli młodzi bądź tacy, którym przydarzył się przestój w karierze.

Nie bez znaczenia była też pewnie praca z utalentowaną młodzieżą. Kwidzyn od lat z tego słynie. 

Młodzież się zmienia, ale ja bardzo lubię z nią pracować. Uważam jednak, że nie da się zbudować zespołu na poziomie Superligi bez doświadczonych graczy. W MMTS-ie akurat są ograni zawodnicy, chociażby Michał Peret czy Adrian Nogowski, bramka jest mocno obsadzona. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć kolektyw.

Należy spodziewać się kolejnych wzmocnień? MMTS nie dysponuje bardzo szerokim składem.

Kadra jest zamknięta. Będę miał do dyspozycji 18 zawodników. Budżet nie gwarantuje kolejnych zmian. W pierwszym okresie treningów będziemy nawet trenować w okrojonym składzie, bo trzech graczy wyjedzie na ME w kategoriach juniorskich.

A prawe rozegranie i opcja z ukraińskim graczem? Ściągnięty z Elbląga Kamil Netz będzie pauzować jeszcze kilka miesięcy, na tej pozycji pozostanie osamotniony Robert Orzechowski.

Nie słyszałem o takiej możliwości. Orzechowski przez kilka ostatnich lat siedział na ławce w każdym klubie, ma coś do udowodnienia. Tyle się wytrenował, że może grać bez zmiennika. W razie potrzeby na chwilę może zastąpić go Kamil Krieger, którego niestety ze względu na zawieszenie braknie w dwóch pierwszych meczach nowego sezonu.

Nie chciałby pan pozyskać jeszcze jednego kołowego? Po odejściu Keliana Janikowskiego do Spójnia do dyspozycji będą Michał Peret i niedoświadczony Ryszard Landzwojczak.

Powtarzam - wzmocnień już nie będzie. Dwóch zawodników na kole musi nam wystarczyć na ten sezon. Kelian Janikowski niestety odejdzie do Spójni, a do moich planów przydałoby się trzech graczy. Decyzje zapadły wcześniej, zanim podjąłem rozmowy. Trochę żałuję, że tak się ułożyło, ale wymogi budżetowe są ważne i trzeba pracować z dostępnymi zawodnikami.

Przed związaniem się MMTS-em więcej mówiło się o możliwej pracy w Azotach Puławy. Plotka czy faktycznie doszło do rozmów?

Więcej jest w tym plotki, oficjalnej propozycji nie dostałem. Puławy byłyby dla mnie atrakcyjne głównie ze względu na bliskość Kielc, szczególnie w porównaniu do Kwidzyna. Zespół jest mocniejszy pod każdym względem, gra o inne cele, byłoby to jednocześnie dużym wyzwaniem, ale Azoty mają inne plany personalne. Pozostaje mi tylko życzyć im, by w kolejnym sezonie spisali się jeszcze lepiej, chociaż ten był już dobry - grali w finale Pucharu Polski i fazie grupowej Pucharu EHF.

Pojawiał się też drugi możliwy kierunek - wyjazd z kraju. 

Tak, dostałem propozycję spoza Polski. Pochodziła z Emiratów Arabskich, gdzie przed laty przebywał mój ojciec. Tam trzeba byłoby jeszcze czekać na decyzje, które zapadają w czerwcu, również te kadrowe. Moim zdaniem, to oferta dobra na zakończenie kariery trenerskiej, a to jeszcze przede mną.

ZOBACZ WIDEO Kielecki walec przejechał po Azotach. PGE VIVE blisko kolejnego finału!

Źródło artykułu: