Już do przerwy Wybrzeże Gdańsk przegrywało 8:16. - Chrobry wcale nie zagrał świetnego meczu. Był dobrze przygotowany na obronę 5:1, a my po prostu spisaliśmy się słabo. W pierwszej połowie daliśmy ciała i dopiero w 20. minucie zaczęliśmy grać w obronie. Ja sam nie wiem ile piłek oddałem. Popełniałem błędy własne, podania, czy chwytu - wyliczył Mateusz Wróbel.
Przed spotkaniem kontuzja i choroba wykluczyły dwóch doświadczonych zawodników, Michała Bednarka i Piotra Papaja. - Na pewno Michał to filar w defensywie i tego zdecydowanie zabrakło. Nie będę jednak patrzył na to, że kogoś zabrakło, po prostu to, co działo się na boisku w I połowie, było niedopuszczalne i jeżeli byśmy zagrali tak jak w drugiej, mecz byłby zdecydowanie inny - ocenił zdobywca ośmiu bramek dla Wybrzeża.
Bywały momenty, w których drugi najstarszy zawodnik Wybrzeża grający w polu, miał 20 lat. Czy brak doświadczenia był podstawowym problemem gdańszczan? - Nie zgodzę się z tym, że Chrobry wygrał doświadczeniem, po prostu oddaliśmy głogowianom inicjatywę i popełnialiśmy mnóstwo błędów. Z drugiej połowy da się jednak wyciągnąć parę pozytywów - stwierdził Wróbel.
Już w sobotę ekipa z Gdańska zmierzy się z Sandra Spa Pogonią Szczecin, od której ma 9 punktów więcej. Czy wobec tego Wybrzeże przystępuje w roli faworyta? - Nie uważamy się za faworyta w żadnym meczu. Chcemy w końcu zagrać swoją piłkę ręczną - twardą, mocną i długą w ataku. Wówczas wszystko wyjdzie po naszej myśli. Dobrze, że w styczniu gramy tyle spotkań u nas. Mam nadzieję, że kilkanaście punktów zostanie w Gdańsku - podsumował Mateusz Wróbel.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: pięknie, pięknie, pięknie! Festiwal goli w Gdańsku
[color=#000000]
[/color]